hej hej :-) jaka piekna pogoda, az chyba z domu wyjde :-) podjade do castoramy obejrzec parawany nawannowe, musimy cos nabyc do lazienki, bo po porodzie kilka tyg tylko prysznic, a u nas nie ma za bardzo jak.. i do sklepu z tapetami - chcialabym jakas tapete samoprzylepna kupic do kuchni ladna, bo tysiac razy mialam juz zamawiac jakies plyty nadblatowe i nic z tego nie wyszlo :-/ tzn jade poogladac ;-) i po drodze zobaczylabym tez jakies materialy na posciel, chociaz juz mi troche przeszlo z tym szyciem
ja to mam taki slomiany zapal, ze moznaby sporzadzic katalog produktow, ktore chcialam recznie wykonac
dzieki, dziewczyny, za slowa pocieszenia. faktycznie na codzien nie jestem chyba taka zla ;-) i jedyne, co mnie jeszcze pociesza to fakt, ze moje dzieciaczki w zadnym stopniu nie wygladaja na zestresowane, czesto sie przytulaja, nie maja problemu z mowieniem o swoich uczuciach, mowia kocham cie itp itd, a panie w przedszkolu nieraz mowily mi, ze mam do nich swietne podejscie i widac po nich, ze maja w domu duzo czulosci (przysiegam, nie klamie i nie przesadzam, dokladnie to powiedzialy mi panie w grupie jednego i drugiego). takze tego sie trzymam, a i jeszcze..
Koot, moze tobie sie przyda.. ja kiedys przeczytalam artykul o przepraszaniu dziecka - ze trzeba. ja ich zawsze za swoje zachowanie przepraszam, mowie, ze nie powinnam byla tego robic, ze popelnilam blad, ale ze jestem nerwowa i mnie ponioslo i tylko dlatego krzyczalam, ze oni byli niegrzeczni, ale ja mimo wszystko bylam bardziej niegrzeczna - i kaze zwracac sobie uwage nastepnym razem (to mnie otrzezwia, wiadomo). moja mama nigdy mnie nie przepraszala, a nie miala prawa mowic mi takich rzeczy, wyzywac mnie, mowic. a wiele razy tego od niej oczekiwalam, nigdy, do dzis nie uslyszalam od niej tego slowa.
lenka, co do chrztu - my mielismy problem przy obu chlopcach. przy Fiole w ogole z lachy byl mi dany ten chrzest, ja juz bylam w drugiej ciazy zaawansowanej i po slubie cywilnym, siostra zakonna (wstretna raszpla!!!) jak spojrzala na mnie, gdy jej to powiedzialam, to szkoda slow - i jeszcze dodala "TO JUZ TOTALNY SYF" - nigdy tego nie zapomne! no niefajnie.. i niestety za drugim razem (chrzcilismy w innym kosciele, po znajomosci) tez uslyszelismy, ze musimy koniecznie wziac slub koscielny. poza tym jeszcze jedna rzecz - przy kazdej koledzie slyszymy, ze zyjemy w grzechu, i dlaczego nie chcemy tego zmienic, dlaczego uczymy dzieci tego grzechu itp, itd. masakra, w tym roku juz nie przyjelismy koledy.
a, i u mnie to samo, D jest niewierzacy. ja zreszta tez mam swoja wizje, nie do konca zgodna z Kosciolem.
milego dnia, dziolszki :-)