I ja się witam! :-)
Uff, doczytałam Was po weekendzie, trochę się tego uzbierało, a nie miałam sił być na bieżąco - to leżenie w szpitalu w styczniu i od tamtej pory oszczędzanie się w domu spowodowało, ze zupełnie straciłam formę.
Na szczęście udało mi się poprać i poprasować trochę ciuszków na pierwsze dni dla Maleństwa, częściowo spakowana torba stoi w kącie i czeka aż będzie potrzebna, chociaż czynności te musiałam rozłożyć na cały weekend.
Ale dzięki temu nie było żadnych rewelacji z brzuszkiem
Dziś byłam na praktykach w szpitalu - studiuję ostatni rok pielęgnierstwa (drugi kierunek, bo już pracuję w szpitalu) i pewne zajęcia, praktyczne, mamy obowiązkowe do odrobienia.
Na większości oddziałów potraktowano mnie lajtowo, pokazałam się raz czy dwa, napisałam pracę zaliczeniową i było OK.
W tym tygodniu został mi do odrobienia oddział intensywnej terapii - najcięższy pod względem pracy i stanu pacjentów. Nie spodziewałam się, że babka "za ładne oczy" zaliczy mi te zajęcia, ale to co się nasłuchałam, przeszło moje najgorsze sny:
że co ze mnie za pielęgniarka, która ryzykuje zdrowiem dziecka,
że najlepiej abym wzięła dziekankę,
że to do mnie należy wybór, czy zostanę na zajęciach narażajac się na różne choroby i bakterie, czy nie (podobno jakaś dziewczyna z zaocznych, też ciężarna, została i nawet podczas wykonywania toalet u pacjentów brała udział) ... itd, itp...
W końcu "oświeciło ją" i stwierdziła, że może mnie "najwyżej oddelegować na lżejszy oddział".
Takze jutro i pojutrze poobserwuję sobie pacjentów na kardiologii. Mam nadzieję, ze moja Anusia grzecznie w tym czasie posiedzi w brzuszku i nie będzie się pchała do wyjścia,a w razie jakichkolwiek dolegliwości ona jest najważniejsza, wrócę do domu, a potem będę się martwić, jak te zajęcia odrobić.
Ale to tylko 2 dni, może się uda...
Wiem, że najłatwiej (powiedzieć i zrobić) to wzięcie dziekanki. Ale sytuacje są różne, czasem nie jest to takie proste i oczywiste.
Gdyby coś nie tak było z Anią, nie ryzykowałabym.
Zresztą po szpitalu tak poprzekładałam sobie zajęcia praktyczne, by dopiero teraz je odrabiać, kiedy to już prawie końcówka i mała jest dojrzalsza niż w 26-tygodniu.
Za rok, po ewentualnej dziekance, musiałabym zaliczać te studia, mając malutkie dziecko i pracę zmianową. Do tego pod opieką Mamę, która leczy się onkologicznie, co 2 tygodnie wożę ją na chemioterapię i badania, podaję leki, i nie wiadomo, jak to wszystko będzie się układać. Jestem z tym wszystkim sama.
Komuś z boku najłatwiej jest doradzić wyjście, najwygodniejsze dla niego, bez głębszego wnikania w problemy drugiej osoby...
Przepraszam, Dziewczyny za to narzekanie, ale musiałam się komuś wygadać.
Pozdrawiam Was serdecznie i wracam do zabawy z moją kopiącą w brzuszku Żabką .
Trzymam też kciuki za Was - wasze wizyty, abyście z nich wyszły tylko z pomyślnymi wieściami, szpitale - jeśli to konieczne, pamiętajcie, ze robicie to dla swoich Maluszków, i dolegliwości - już niedługo i pozostaną tylko wspomnieniem...
![tak :tak: :tak:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/yes2.gif)