reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kwiecień 2009

Hmm,Skukanka jak byliśmy w domu to pracował,i domem sie w miarę możliwości zajmował,tyle że z wymówkami wielkimi.A wymagam,żeby w tym okresie teraz tak się zorganizował,żeby pracować mniej niż 20 godz. na dobę.I żeby w razie czego mógł przyjechać.
Wszystkim jest ciężko,jemu tez ja to rozumiem.Pracy zostawić nie może,wolnego wziąć,tylko on zarabia.Tylko wszystko można róznie powiedzieć.Dość mam oobrażania,za to,że muszę leżeć,czy wymagam pomocy.Bo wg niego sprawa jest jasna,on zarabia,ja zajmuję się domem,dziećmi,no a teraz nie dotrzymałam umowy:wściekła/y: On ma dość i koniec.Radź sobie sama.Albo wymówek,typu,że wydaję kasę na gina.
Ciąża była współnie planowana,kłopoty do przewidzenia.Zresztą na tym etapie to każda ciężarna pomocy troche potrzebuje.
Ja chcę wrócic do domu i własnie skoro moge chodzić,to zająć się sama dzieckiem.Ale on nas zabrać,"nie może",bo czasu nie ma i mu przeszkadzać pracować będziemy.Niech sie rodzice mną zajmują (tyle,ze rodzice tez pracują i mniej więcej to samo)
A chłopa mam totalnie nie odpornego na stres,byle co i wysiada.
Zresztą jak się M urodził,to było to samo_On nie ma czasu i tyle (czyt.on też ma ważną rolę,bo pracuje).Pół roku to trwało,zanim zczął bywać w domu i sie do mnie odzywać.
Ja się chcę dogadać.Ale porozmawiac spokojnie sie nie da,a ja sie nie mam zamiaru kłócic i denerwować.
Ech,nie smęce Wam,przepraszam.
 
reklama
Gabi to co piszesz to nie jest pierdoła. Nie może tak byc :tak:
Nie chce sie wymądrzać ,bo nie można kogoś osądzać nie znając go , ale moim zdaniem to on po prostu ucieka od odpowiedzialności. Mój był podobny, przy pierwszym dziecku, ale to było dziewięć lat temu i sam był jeszcze gówniarzem. Potem powoli się zmieniał. Tak już pisałam teraz do ideału mu daleko, ale wiem że w razie czego mogę na niego liczyć:-).
Ale tez mi potrafił kiedyś irocznie coś na temat mojego bólu brzucha powiedzieć, ale to zazwyczaj najpierw ja wywołuje burze, a potem on się tylko odgryza. Nie wyobrażam sobie że to on mnie tylko atakuje

Trzymaj się Kochana i nie daj się. Ale masz racje z tym że awantury nic nie dadzą- chciałabym mieć takie podejście. Ale jka zazwyczaj jestem po prostu rozdarta:-(
 
Już jestem po porannych spacerach... Jak czytam o tych naszych PANACH to czasami litość bierze...Gabi może twój pan uważa ze to jego sposób na okazanie ci swojej troski o was... nie no jedno jest pewne za facetami trudno trafić,ja mam jeden sposób na kłopoty małżeńskie-rozmowa jak nie powiem jasno i otwarcie o co mi chodzi to mój K najczęściej jest w głębokiej nieświadomości że zrobił coś nie tak... a na uspokojenie spróbuj meliski może pomoże... i postaraj się nie denerwować,pomyśl o tym że jesteśmy z tobą:tak::tak:.

A z torbą szpitalną to mam tylko pantofle,klapki pod natrysk i podpaski wielkości placu Defilad w W-wie,a i jeszcze szlafrok-koszul nie biorę bo u mnie w szpitalu wolą swoje...
 
witam sie i ja,
mam nadzieje ze u Was tez tak slonecznie,ja wlasnie klade lod na oczy zeby troszke zeszla opuchlizna po porannym placzu...niedlugo chyba bede musiala zmienic watek z kwietniowek na samotni rodzice.Dzis doprowadzil mnie do szalu,na prawde bylam sklonna sie po prostu spakowac i wyjsc.Czasem mam wraznie ze on wykorzystuje moj stan bo nie moge sie obronic,bo zarabiam polowe mniej i juz calkiem jestem od niego zalezna.Przepraszam ze tak smuce ale sytuacja jest na prawde beznadziejna.Ide plakac.Pa pa
 
Hmm,Skukanka jak byliśmy w domu to pracował,i domem sie w miarę możliwości zajmował,tyle że z wymówkami wielkimi.A wymagam,żeby w tym okresie teraz tak się zorganizował,żeby pracować mniej niż 20 godz. na dobę.I żeby w razie czego mógł przyjechać.
Wszystkim jest ciężko,jemu tez ja to rozumiem.Pracy zostawić nie może,wolnego wziąć,tylko on zarabia.Tylko wszystko można róznie powiedzieć.Dość mam oobrażania,za to,że muszę leżeć,czy wymagam pomocy.Bo wg niego sprawa jest jasna,on zarabia,ja zajmuję się domem,dziećmi,no a teraz nie dotrzymałam umowy:wściekła/y: On ma dość i koniec.Radź sobie sama.Albo wymówek,typu,że wydaję kasę na gina.
Ciąża była współnie planowana,kłopoty do przewidzenia.Zresztą na tym etapie to każda ciężarna pomocy troche potrzebuje.
Ja chcę wrócic do domu i własnie skoro moge chodzić,to zająć się sama dzieckiem.Ale on nas zabrać,"nie może",bo czasu nie ma i mu przeszkadzać pracować będziemy.Niech sie rodzice mną zajmują (tyle,ze rodzice tez pracują i mniej więcej to samo)
A chłopa mam totalnie nie odpornego na stres,byle co i wysiada.
Zresztą jak się M urodził,to było to samo_On nie ma czasu i tyle (czyt.on też ma ważną rolę,bo pracuje).Pół roku to trwało,zanim zczął bywać w domu i sie do mnie odzywać.
Ja się chcę dogadać.Ale porozmawiac spokojnie sie nie da,a ja sie nie mam zamiaru kłócic i denerwować.
Ech,nie smęce Wam,przepraszam.


oj kochana doskonale cie rozumiem, ja miałam troszke inną sytuacje, jak kupiliśmy mieszkanie ciągłe jakies wypominki i kłutnie z byle powodu i za wszytsko byłam obwiniana a najbardziej o to ze brak jest kasy i ciagle to samo kasa i kasa, ciagle było źle chociaż nie wiem jakbym sie starała wkoncu to olałam i powiedziałam ze zarabiam tak samo jak on i tez mam swoje wydatki i potrzeby a nie tylko on i on i wkoncu to zrozumiał, teraz jak jestem w domu to tez sie juz przyzwyczaił do jedzonka i takich "usług" ale ostatnio tez mu mówie za jak ja sie zajmuje domem w tyg to on moze przez weekend i tego sie trzymam :happy: cociaż by sie waliło to palcem nie rusze, i zaczał mi pomagac w codziennych obowiązkach i widze ze powoli dorasta do roli meża i szykuje sie do roli ojaca, na poczatku ciązy niczym sie nie przejmował wszytsko zlał i takjakby mu nie zależało a teraz jest inaczej przynajmniej widze ze sie stara.
Gabi wiem ze dobrze sie mówi ze bedzie dobrze i wiem ze to wkurza przymajmniej mnie jak tak mi mówią bo taknaprawde nikt nie zna twojej sytuacji i tego co ty czujesz ale uwież w siebie i że dasz rade a życie swoje pokaze, może faktycznie twój pan nie daje rady ze wszytskim i stres go łapie to moze pomimo tego ze jest to trudne powinnas byc przy nim w tych stresas widocznie sobie z czyms nie radzi a pamietaj ze my jestesmy silniejsze i odoprniejsze na stres i rózne trudne sytuacje a oni to tylko faceci...

pozdrawiam kochane i dasz rade uwież
 
Kochane, uciekanie od odpowiedzialnosci to jedno. Ale jest taki typ faceta, niestety dominujacy na calym swiecie, ktory kiedy tylko jego kobieta znajdzie sie ciut bardziej w centrum zainteresowania, obraza sie, napina, i chce pokazac, kto tu tak naprawde rzadzi. A ze jeszcze dodatkowo to on jest zywicielem rodziny, to generalnie bic mu poklony i pomniki stawiac. Dupa za przeproszeniem. Podzial obowiazkow podzialem obowiazkow, ale wybaczcie, my same z siebie w ciazy nie jestesmy, zwlaszcza jesli ciaza jest planowana i oczekiwana, to nie jestem w stanie zrozumiec takich zachowan. A wymowki dotyczace kasy na gina to juz ponizej wszelkiej krytyki. I nie mozg Ci sie lasuje od BB, tylko generalnie pomimo tego, ze sie nie znamy, zawsze kazda z nas moze tu liczyc na wsparcie. Oni tego nigdy nie zrozumieja, ale tez nie zrozumieja tego kobiety, ktore nie sa w ciazy. Nie zrozumieja tego tez osoby z rodziny, ktore kiedys tam dawno temu urodzily dzieci. Wkurzaja mnie komentarze typu "ciaza to nie choroba", "juz przestan sie nad soba rozczulac". Wyglada na to, ze jedyna szansa nie tyle na wspolczucie ile na zrozumienie, bylaby wtedy, gdyby kazda bolaca lub skracajaca sie rzecz wyla i swiecila sama z siebie. To, ze ktos przechodzil ciaze bez zadnych komplikacje - gratuluje. Ale taki brak zrozumienia jednak jest cholernie przykry. Zgrzal mnie ten Twoj facet Gabi, ze nie masz pojecia. Bylabym w stanie przyjechac i wystrzelac po pysku, zeby sie opamietal. Ale jesli to jest taki typ, jak mysle ze jest, to to i tak niewiele by dalo, a wrecz przeciwnie, moglo by podzialac zupelnie odwrotnie....pozostaje nam znalezc jaiegos swietego, albo raczej swieta, od beznadziejnych facetow....

Wylazlam spod prysznica i spanikowalam leciusienko, strasznie nisko brzuch mi wisi, dziwnie tak, przyzwyczailam sie miec go pod cyckami...
 
jejku to nie za ciekawie macie z chłopami...
ja nie wiem ale teraz mysle ze mu z R chyba w korcu maku sie szukalismy...R poza buntem ze nie bedzie lazil ze mna do lekarza i bedzie przy porodzie ale jak zacznie mala wychodzic wyjdzie to naprawde jest aniołem...potrfi pokazac rozki...ale szybko smiejemy sie z tego...czasami jak ja mam wariata to siada i mi tlumaczy i przytula a ja sie uspokajam...
 
taaa wg niego tez sie nic nie stalo i teraz smieje sie z jakiegos durnego programu na mtv ale ja juz mam caly dzien zwalony...
ide wieczorem na usg to moze mi sie humor polepszy... o ile dziad da mi kolejne 100pln
i postanowilam nic mu nie mowic co i jak (o ile w ogole go to interesuje bo dla niego ciaza to calkowita normalka a ja tylko wyolbrzymiam i strugam bohaterke)
 
witam babeczki
ja tez mialam spiecie ze swoim wczoraj i widze ze nie jestem sama, krotko muj nie docenia i nie pomaga jak mu to powiedzialam to sie zdziwil ze on przeciesz tyyyle robi, no tak tylko ze robi dla siebie i dla innych a dla mnie nic. nie moze zrozumiec ze jestem w 8 msc ciazy i przydala by mi sie pomoc chocby w sprzataniu ze wszystkiego juz sama nie zrobie, nawet nie umie docenic tego ze ma codziennie cieply obiad czekajacy na niego po pracy.nie roz\umie ze jak pracuje w niedziele to czasem bylo by fajnie aby obiad czekal na mnie.
oni naprawde sa z innej planety i na dotatek jeszcze nie rozgryzli do konca jak uzywac mozgu
 
reklama
Skukanka,to jest trochę brak odporności na stres i trochę tego,że śmiem mieć "gorzej" od niego.
Tak po za tym to naprawde dużo pracuje,nigdy nie ma wolnego.I to jest jego (jedyny)sposób na okazanie miłości,odpowiedzialności.Co zresztą mu uczciwe mówię,że doceniam.
No,ale ja sobie dzieci sama nie zrobiłam i czegoś tam się domagać będę.
Bez kłótni,szkoda moich nerwów.Wczoraj trochę popłakałam, tylko.
Dogadamy się.Chociaż rzeczywiście lepiej,jakby ta moja krótka szyjka świeciła w ciemności,hahaha.
Byle by nie rodzić jeszcze,bo musze wrócić do domu,naszykować sie i obu (rozbrykanego u babci syna też)moich panów do pionu doprowadzić.
A córka mam nadzieję,po stronie matki będzie i poczeka.A potem to już równowaga w przyrodzie będzie:rofl2:
 
Do góry