Witam wszystkie staraczki!
5 lipca miałam pierwsze podejście do in-vitro (kriotransfer 5 dniowego zarodka). Wczoraj załamał mi się świat 10 dpt beta < 1.1. Zadaje sobie wiele pytań dlaczego się nie udało? Czy coś zrobiłam źle? Jak podnieść się po tej stracie/porażce i iść dalej? Czy mam w ogóle siłę? Czy zniosę kolejny zawód. Wczoraj odstawiłam wszystkie leki, czekam na miesiączkę. Na gorąco zdecydowałam z partnerem, że pójdziemy za ciosem i podchodzimy drugi raz - mamy jednego mrożaczka 3bb. Usłyszeliśmy od lekarza, żeby się nie załamywać, bo to dopiero pierwsza próba i często się nie udaje. Tylko, że on był na początku przekonany, że się uda, dawał 60-80% szans. Boje się, że z moim nastawieniem psychicznym ta druga próba się nie uda. Z drugiej strony wiem, że nie mogę czekać, nie potrafię.
Czuję ogromny żal do siebie, do świata. Pierwszy raz w życiu poczułam tak ogromną stratę.