reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Mi mówili w szpitalu ze oprócz tomgrafu rezonans mam zrobić i skierowanie dostałam tylko aparat orto musiałabym zdjąć to olałam :-) w moim przypadku nie miało to juz znaczenia.
a co do krwiaków to lepsza opcja bo jest gdzieś i naciska a jak sie wchłonie to objawy ustąpią. A z covid to nie wiadomo jak to jest😑🥲. Nie ma badań ze przechodzi i nie ma badań ze nie przechodzi.
Wiesz co ona tutaj też krew pobierają j mocz i wyniki ma piękna Crp nie cele 1 więc gdyby był jakiś w ten zapalny to z krwi od razu by wyszło. Leukocyty i cała morfologia.
 
reklama
Dziewczyny, jestem podczas pierwszej stymulacji do ivf. Jest bardzo słabo. 6 DC estradiol raptem 240, a widzę, że wy macie na tysiące :( może będzie max 4 pęcherzyki :( nie wiem, czy jest sens podchodzić do punkcji. Ze względu na przeszłość onkologiczna i ryzyko utraty macicy mam zgodę na zapłodnienie wszystkich komórek już teraz w pierwszej procedurze. I co z tego? Jak max będzie ich 4. Max. W poniedziałek na być punkcja. Juz nie mam mieć USG. Nie wiem nawet jaka wielkość pęcherzyków, bo lekarz mi nie zapisał i dopytywalam się w rejestracji to panie mi nie powiedziały. Wydaje mi się, że największy miał 16. Jestem tym wszystkim podłamana, bo amh mam 2,3. Stresuje mnie też brak kolejnego USG, bo nawet panie w rejestracji były zdziwione tym. Umówiłam sobie niby wizytę u mojego gina zwykłego, ale co mi to da. W zasadzie czuję się tak jakbym właśnie wyrzuciła mnóstwo pieniędzy w błoto. Nie mam na kolejną procedurę. W każdej chwili mogę stracić macicę. Nie mam pojęcia jak się w tym wszystkim odnaleźć. Powiedzcie coś mądrego..
 
A jakie leki brałaś w ciąży? Może któreś z nich coś „zrobiło” i musisz poczekać aż się wszystko unormuje. Przecież heparyny itp tez przechodzą przez lozysko. Na tomografie nie będzie widać mikro wylewów. Tylko w rezonansie.
No heparyna nie powodowała by wylewów w mózgu u płodu, bez przesady.. Mnie w pierwszej ciąży kazali brać 15 tygodni silny lek powstrzymujący skurcze, chwilę potem go wycofali, badaliśmy małego po porodzie i nie było do czego się przyczepić, do tej pory jeat okazem zdrowia. Gdyby leki co nam przepisują w ciąży powodowały aż takie uszkodzenia to była by plaga takich przypadków. To może być przypadek, może coś w genetyce, ale jak nie ma zmian to najważniejsze bo duża szansa ze to z czasem minie
@bazylia128 dopiero doczytałam i wyobrażam sobie ile strachu sie najadlas. Napewno za nic siebie nie obwiniaj, Natalka napewno z tego wyjdzie, mysle że najważniejsze że nie ma żadnych widocznych zmian
 
Dziewczyny, jestem podczas pierwszej stymulacji do ivf. Jest bardzo słabo. 6 DC estradiol raptem 240, a widzę, że wy macie na tysiące :( może będzie max 4 pęcherzyki :( nie wiem, czy jest sens podchodzić do punkcji. Ze względu na przeszłość onkologiczna i ryzyko utraty macicy mam zgodę na zapłodnienie wszystkich komórek już teraz w pierwszej procedurze. I co z tego? Jak max będzie ich 4. Max. W poniedziałek na być punkcja. Juz nie mam mieć USG. Nie wiem nawet jaka wielkość pęcherzyków, bo lekarz mi nie zapisał i dopytywalam się w rejestracji to panie mi nie powiedziały. Wydaje mi się, że największy miał 16. Jestem tym wszystkim podłamana, bo amh mam 2,3. Stresuje mnie też brak kolejnego USG, bo nawet panie w rejestracji były zdziwione tym. Umówiłam sobie niby wizytę u mojego gina zwykłego, ale co mi to da. W zasadzie czuję się tak jakbym właśnie wyrzuciła mnóstwo pieniędzy w błoto. Nie mam na kolejną procedurę. W każdej chwili mogę stracić macicę. Nie mam pojęcia jak się w tym wszystkim odnaleźć. Powiedzcie coś mądrego..
Przykro mi Kochana, będę szczera, jak dla mnie Twój lekarz ewidentnie spieprzył stymulację bo z takiego amh można wyhodować zdecydowanie więcej pęcherzyków, no chyba że z jakiegoś powodu są oporne na leki... no cóż stało się i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem tylko wyjść jakoś z tej sytuacji..osobiscie zadzwoniłabym do lekarza z kliniki i kazała się wcisnąć na jutrzejszą konsultacje i podgląd, niech Ci może zwiększy dawki, przedłuży stymulację albo zdecyduje co zrobić dalej... Szczerze to nie podoba mi się podejście Twojego lekarz, nie zostawiłabym tak tego!!!
 
Ja mam 2 lipca i nie jesteś sama, też się boję że padnę albo obsram się po same uszy do tego czasu 🙄
Ja jade do Wawy 30.06 na usg. Ja juz jestem obsrana. Spac nie moge po nocach🙈😫, dr L kazal mi zwiekszyc estrofem i zrobic proby watrobowe bo mowi ze duzo progesteronu biore a mam nie za wysoki a strasznie swedzi mnie skora😫
 
Dziewczyny, jestem podczas pierwszej stymulacji do ivf. Jest bardzo słabo. 6 DC estradiol raptem 240, a widzę, że wy macie na tysiące :( może będzie max 4 pęcherzyki :( nie wiem, czy jest sens podchodzić do punkcji. Ze względu na przeszłość onkologiczna i ryzyko utraty macicy mam zgodę na zapłodnienie wszystkich komórek już teraz w pierwszej procedurze. I co z tego? Jak max będzie ich 4. Max. W poniedziałek na być punkcja. Juz nie mam mieć USG. Nie wiem nawet jaka wielkość pęcherzyków, bo lekarz mi nie zapisał i dopytywalam się w rejestracji to panie mi nie powiedziały. Wydaje mi się, że największy miał 16. Jestem tym wszystkim podłamana, bo amh mam 2,3. Stresuje mnie też brak kolejnego USG, bo nawet panie w rejestracji były zdziwione tym. Umówiłam sobie niby wizytę u mojego gina zwykłego, ale co mi to da. W zasadzie czuję się tak jakbym właśnie wyrzuciła mnóstwo pieniędzy w błoto. Nie mam na kolejną procedurę. W każdej chwili mogę stracić macicę. Nie mam pojęcia jak się w tym wszystkim odnaleźć. Powiedzcie coś mądrego..
 
Wiesz co? albo covid albo leki do stymulacji, rok temu czytalam o procedurze in vitro, o ewentualnych chorobach dziecka, znalazłam taki artykuł, w którym było napisane, że dzieci częściej rodzą się chore niż poczęte naturalnie, np. mają zdecydowanie częście choroby neurologiczne, padaczkę, autyzm, rodzą się jako wczesniaki. Była wysunięta hipoteza, że to przez leki, mrożenie zarodków... nie wiem czy to jest prawda, bo też jest dużo artykułów mówiąc o tym, że ewentualne choroby wynikają z samej niepłodności pary, no ale taką hipotezę stawiają lekarze in vitro. Zdecydowaliśmy się z mężem spróbować ale obawa jest duża...Życze Wam dużo zdrówka 💗
Skąd takie teorie że po in vitro rodzą się chore dzieci ?? To chyba kościół takie fanaberie próbował wmawiać ludziom. Prześlij jakieś linki do rzetelnych artykułów bo teorie ktoś gdzieś podobno właśnie powodują dezinformację. Przyczyną problemów zdrowotnych dzieci poczętych droga in vitro mogą być z powodu konkretnej przyczyny niepłodności jednego z rodziców a nie z dlatego że zostały poczęte przez In vitro. Hormony przy stymulacji mogą w dużych ilościach i po wielu stymulacjach stanowić zagrożenie dla zdrowa kobiety a nie dziecka poczętego in vitro..
 
Dziewczyny, jestem podczas pierwszej stymulacji do ivf. Jest bardzo słabo. 6 DC estradiol raptem 240, a widzę, że wy macie na tysiące :( może będzie max 4 pęcherzyki :( nie wiem, czy jest sens podchodzić do punkcji. Ze względu na przeszłość onkologiczna i ryzyko utraty macicy mam zgodę na zapłodnienie wszystkich komórek już teraz w pierwszej procedurze. I co z tego? Jak max będzie ich 4. Max. W poniedziałek na być punkcja. Juz nie mam mieć USG. Nie wiem nawet jaka wielkość pęcherzyków, bo lekarz mi nie zapisał i dopytywalam się w rejestracji to panie mi nie powiedziały. Wydaje mi się, że największy miał 16. Jestem tym wszystkim podłamana, bo amh mam 2,3. Stresuje mnie też brak kolejnego USG, bo nawet panie w rejestracji były zdziwione tym. Umówiłam sobie niby wizytę u mojego gina zwykłego, ale co mi to da. W zasadzie czuję się tak jakbym właśnie wyrzuciła mnóstwo pieniędzy w błoto. Nie mam na kolejną procedurę. W każdej chwili mogę stracić macicę. Nie mam pojęcia jak się w tym wszystkim odnaleźć. Powiedzcie coś mądrego..
Lekarz jakiś patałaxh
Dziewczyny, jestem podczas pierwszej stymulacji do ivf. Jest bardzo słabo. 6 DC estradiol raptem 240, a widzę, że wy macie na tysiące :( może będzie max 4 pęcherzyki :( nie wiem, czy jest sens podchodzić do punkcji. Ze względu na przeszłość onkologiczna i ryzyko utraty macicy mam zgodę na zapłodnienie wszystkich komórek już teraz w pierwszej procedurze. I co z tego? Jak max będzie ich 4. Max. W poniedziałek na być punkcja. Juz nie mam mieć USG. Nie wiem nawet jaka wielkość pęcherzyków, bo lekarz mi nie zapisał i dopytywalam się w rejestracji to panie mi nie powiedziały. Wydaje mi się, że największy miał 16. Jestem tym wszystkim podłamana, bo amh mam 2,3. Stresuje mnie też brak kolejnego USG, bo nawet panie w rejestracji były zdziwione tym. Umówiłam sobie niby wizytę u mojego gina zwykłego, ale co mi to da. W zasadzie czuję się tak jakbym właśnie wyrzuciła mnóstwo pieniędzy w błoto. Nie mam na kolejną procedurę. W każdej chwili mogę stracić macicę. Nie mam pojęcia jak się w tym wszystkim odnaleźć. Powiedzcie coś mądrego..
Lekarz jakiś patałach, mi po tygodniu stymulacji pęcherzyki w ogóle nie rosły, estradiol poniżej 5, zmiana leków, stymulacja ponad 4 tygodnie, wizyty co 2, 3 dni , dokładne mierzenie pęcherzyków, w razie wątpliwości mój lekarz konsultował mnie z innym lekarzem, przy punkcji pęcherzyki miały po 23 mm . Zmień lekarza , wciskaj się jutro do innego na wizytę bo serio pieniądze wyrzucisz w błoto, a punkcja to chyba największy koszt całej procedury , mnie kosztowała ponad 7000
 
Skąd takie teorie że po in vitro rodzą się chore dzieci ?? To chyba kościół takie fanaberie próbował wmawiać ludziom. Prześlij jakieś linki do rzetelnych artykułów bo teorie ktoś gdzieś podobno właśnie powodują dezinformację. Przyczyną problemów zdrowotnych dzieci poczętych droga in vitro mogą być z powodu konkretnej przyczyny niepłodności jednego z rodziców a nie z dlatego że zostały poczęte przez In vitro. Hormony przy stymulacji mogą w dużych ilościach i po wielu stymulacjach stanowić zagrożenie dla zdrowa kobiety a nie dziecka poczętego in vitro..
Nie wyślę Ci linka bo czytalam rok temu, ale na pewno nie chodziło o fanaberie kościoła, a czy my mamy też taką pewność, że leki do stymulacji nie uszkadzają komórek jajowych? Jest to potwierdzone naukowo?
 
reklama
Do góry