Fredka ja nie sadzilam ze kiedys doczekam tej chwili. 9 lat walki o ciaze, rozwod (bo maz nie wytrzymal cisnienia i znalazl sobie mlodsza i taka co mu dzieci dala
), kilka operacji, 4 podejscie - ale do punkcji drugie bo juz odpuscilam na 3 lata. Placze codziennie ze szczescia l, ze ta beta rosnie, ale jednoczesnie cholernie sie boje czy wszystko dobrze, czy zobacze go tam gdzie ma byc i bedzie serduszko. Czy los w koncu mi wynagrodzi lata cierpien. Oby. No coz
zmawiam moja nowenne, jutro teleporada z dr L i dowiem sie co dalej. Naprawde nie sadzilam ze doczekam chociaz tego momentu
. Takze jednak warto marzyc, probowac i myslec pozytywnie, chociaz to nie jest proste (sama wiem po sobie). Oby Wam wszystkim sie to udalo
A ja czekam cierpliwie co bedzie dalej - bo zycie przez ostatnie lata mocno mnie przecwiczylo w byciu cierpliwa.