Dziewuszki, ja dopiero wróciłam do domu. Ale powiem Wam, że serio, miałam stan przedzawałowy w tym aucie jak czytałam wyniki. Potem cała drogę do domu jechałam i ryczałam
. Wiem, że każda to pisze, ale ja naprawdę nie mogę w to uwierzyć
. Oglądałam te wyniki z każdej strony. Nazwisko sprawdzałam, datę, PESEL - czy to napewno są moje. Kuwa, i są moje
. Obiecałam sobie się trochę cieszyć, bo żyję w ogromnym stresie od samej stymulacji, bo to jest moja ostatnia próba...
Baba kazała przyjechac na wizytę za dwa tygodnie. Pęcherzyk będzie chyba szybciej ale nie wiem czy w moim stanie psychicznym dam radę jechać...
Wiem co
@Natsnats przeżywała w związku ze spłaszczonym pęcherzykiem i okazało się że miała tylko niepotrzebny stres.
No nic, na razie jestem chyba w ciunży
. Ja pierdziulę, ale to brzmi