reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

Czytając zza krzaków, wiem, że się zastanawiałaś czy go zabrać 😊 znam Twoją historię - i podziwiam, że się zdecydowałas ❤️ Też trzymam kciuki za Ciebie.
U mnie ostatni zarodek. I dlatego i strach duży, bo tak bardzo bym chciała, żeby córka miała rodzeństwo...
Ehhh trudne to wszystko
Hehe forum wciąga i potem człowiek zapamiętuje historie dziewczyn. Chce żyć w zgodzie sama ze sobą, nie wiem jak to ująć. Patrzę na swoją córkę, zdrowa pomimo różnych przeciwności, los był łaskawy. Z drugiej strony być może poświęciłam "życie" innego dziecka aby ona mogła być z nami. Dlatego wezmę tego ostatniego biedaka. Męża poinformowałam 😜 całe szczęście jego koledzy z pracy są albo za chwilę będą starszymi ojcami.

Ostatni zarodek, a nie możesz ewentualnie podejść do stymulacji?
 
reklama
Ja nie byłam w takiej sytuacji mogę sobie tylko wyobrazić jaki to jest ból, strach.... Ale kiedys wstaniesz z łóżeczka, dziećmi się zajmiesz:-) i to wszystko minie. Ja po porodzie syna powiedziałam nigdy więcej, bo szyli mi wszystko nawet tyłek :-))) ale to się zapomina. Za rok, dwa nie będziesz o tym pamiętać a za lat 10 będziesz wspominać jak to cudownie było w ciąży :p Niech oni robią swoje, Ty już zrobiłaś kawał dobrej roboty teraz wszystko w ich rekach. Teraz będzie bardzo ciężko od 28tc już coraz łatwiej.
Lekarz właśnie u mnie był. Nie dają żadnych szans bez szwu a ze szwem małe. Szwu nie założą dopóki są bakterie, wynik posiewu będzie dopiero za tydzień. Powiedział se są marne szanse na to ze w ogóle dotrwam do tego terminu. Sam zabieg jest obarczony dużym ryzykiem bo trzeba odsuwać pęcherz płodowy który może w każdej chwili pęknąć. Przyczyna: niewydolność szyjki macicy, której nie da się wykryć wcześniej. Tak wiec teraz czekam aż zacznie się poród i mam nadzieje ze będzie to jak najszybciej bo ja tu psychicznie dłużej nie wytrzymam. Bardzo chce do domu. Męża nie widziałam prawie od 2 tygodni. Przez ten jebany covid nie wpuszczają go.
 
Hehe forum wciąga i potem człowiek zapamiętuje historie dziewczyn. Chce żyć w zgodzie sama ze sobą, nie wiem jak to ująć. Patrzę na swoją córkę, zdrowa pomimo różnych przeciwności, los był łaskawy. Z drugiej strony być może poświęciłam "życie" innego dziecka aby ona mogła być z nami. Dlatego wezmę tego ostatniego biedaka. Męża poinformowałam 😜 całe szczęście jego koledzy z pracy są albo za chwilę będą starszymi ojcami.

Ostatni zarodek, a nie możesz ewentualnie podejść do stymulacji?
Wiesz, może i bym chciała, ale moja pierwsza stymulacja bardzo mi obciążyła organizm... nie dość że zostało mi ok 20 nadprogramowych kg, to przez te wszystkie przeżycia które miałam z ciążami, najbardziej po tym jak po pierwszym udanym transferze przestało bić serduszko w 13 tyg, tak to przeżyłam, że musiałam mieć wykonywaną ablacje przed kolejnym podejściem bo serce nie dawało rady, częstoskurcz węzłowy próbował mnie dusić... ehhh nerwowo i psychicznie nie poradzę sobie...
Każda z nas niesie na tym forum jakąś historię, czasem mniej łaskawą, czasem bardziej...
Dlatego tak bardzo bym chciała żeby się udało...
 
Witam Was dziewczyny 😊 pewnie nie wiele z Was mnie pamięta - ale wracam do gry 😊 chciałabym do Was dołączyć - jakoś z Wami łatwiej przez to przechodzić ❤️ Jesteście super grupą wsparcia ❤Tak w skrócie o mnie - 2 ciąże pozamaciczne - pęknięte - rozlane - operacje na otwartym brzuchu ratujące życie. W 2016 roku decyzja o in vitro - pierwszy transfer 02.2017 - udany, niestety serduszko przestało bić w 13 tyg 😞 nim się pozbierałam kolejny transfer 12.2017 - udany - mam córeczkę Karolinkę - w sierpniu kończy 3 latka ❤️ No i teraz wracamy po rodzeństwo. Myślałam, że mając już córkę - będzie łatwiej przez to wszystko przechodzić ale nic bardziej mylnego... od dziś zaczynam leki, 10.06 podgląd pęcherzyka - czeka na mnie blastka... przepraszam za długi post ale cieszę się że mogłam to napisać i dzielić się z Wami, jak wspomniałam - w takiej grupie wsparcia - jakoś łatwiej to przechodzić 😊
Witaj, ja też walczę o rodzeństwo. Też myślałam, że będzie łatwiej, ale nie jest...
Trzymam mocno kciuki za powodzenie.
 
Lekarz właśnie u mnie był. Nie dają żadnych szans bez szwu a ze szwem małe. Szwu nie założą dopóki są bakterie, wynik posiewu będzie dopiero za tydzień. Powiedział se są marne szanse na to ze w ogóle dotrwam do tego terminu. Sam zabieg jest obarczony dużym ryzykiem bo trzeba odsuwać pęcherz płodowy który może w każdej chwili pęknąć. Przyczyna: niewydolność szyjki macicy, której nie da się wykryć wcześniej. Tak wiec teraz czekam aż zacznie się poród i mam nadzieje ze będzie to jak najszybciej bo ja tu psychicznie dłużej nie wytrzymam. Bardzo chce do domu. Męża nie widziałam prawie od 2 tygodni. Przez ten jebany covid nie wpuszczają go.
Ehhh bardzo przykre jest to co przeżywasz. Łzy same lecą, nic mądrzejszego nie potrafię napisać jak tylko to, że życzę Ci dużo sił w tym trudnym dla Ciebie czasie ❤️
To wszystko jest cholernie niesprawiedliwe.
Trzymaj się kochana.
 
Ehhh bardzo przykre jest to co przeżywasz. Łzy same lecą, nic mądrzejszego nie potrafię napisać jak tylko to, że życzę Ci dużo sił w tym trudnym dla Ciebie czasie ❤️
To wszystko jest cholernie niesprawiedliwe.
Trzymaj się kochana.
Trzymaj kciuki żeby to się wreszcie skończyło bo ja już psychicznie nie wytrzymuje.
 
Lekarz właśnie u mnie był. Nie dają żadnych szans bez szwu a ze szwem małe. Szwu nie założą dopóki są bakterie, wynik posiewu będzie dopiero za tydzień. Powiedział se są marne szanse na to ze w ogóle dotrwam do tego terminu. Sam zabieg jest obarczony dużym ryzykiem bo trzeba odsuwać pęcherz płodowy który może w każdej chwili pęknąć. Przyczyna: niewydolność szyjki macicy, której nie da się wykryć wcześniej. Tak wiec teraz czekam aż zacznie się poród i mam nadzieje ze będzie to jak najszybciej bo ja tu psychicznie dłużej nie wytrzymam. Bardzo chce do domu. Męża nie widziałam prawie od 2 tygodni. Przez ten jebany covid nie wpuszczają go.
Dużo siły Ci życzę. Jakie to wszystko jest pojebane i ciężkie... Przytulam mocno.
 
Lekarz właśnie u mnie był. Nie dają żadnych szans bez szwu a ze szwem małe. Szwu nie założą dopóki są bakterie, wynik posiewu będzie dopiero za tydzień. Powiedział se są marne szanse na to ze w ogóle dotrwam do tego terminu. Sam zabieg jest obarczony dużym ryzykiem bo trzeba odsuwać pęcherz płodowy który może w każdej chwili pęknąć. Przyczyna: niewydolność szyjki macicy, której nie da się wykryć wcześniej. Tak wiec teraz czekam aż zacznie się poród i mam nadzieje ze będzie to jak najszybciej bo ja tu psychicznie dłużej nie wytrzymam. Bardzo chce do domu. Męża nie widziałam prawie od 2 tygodni. Przez ten jebany covid nie wpuszczają go.
Aż nie wiem co napisać bo na tą sytuację brakuje słów... A czy to ten sam lekarz który jeszcze wczoraj mówił że będą walczyć o ciąże? Nie ma szans aby szybciej był wynik wymazu niż za tydzień? W końcu długo już bierzesz antybiotyk to powinien szybciej zadziałać.
 
reklama
Aż nie wiem co napisać bo na tą sytuację brakuje słów... A czy to ten sam lekarz który jeszcze wczoraj mówił że będą walczyć o ciąże? Nie ma szans aby szybciej był wynik wymazu niż za tydzień? W końcu długo już bierzesz antybiotyk to powinien szybciej zadziałać.
Mogą zrobić wymaz po tygodniu brania antybiotyków, a tydzień mija w czwartek...
To był mój lekarz prowadzący ordynator. On jest bardzo do rym lekarzem, po prostu nie owija w bawełnę. Marze tylko o tym żeby to się skończyło i żebym mogła pojsc do domu. Wtedy zostaje tylko i wyłącznie plan B czyli adopcja. Ale to nie czas na takie planowanie.
 
Do góry