reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Ja już w sumie miałam 5 stymulacji. Pierwsza 10 lat temu i niewiele pamietam ale miałam malutkie dawki, chyba 10 komórek, 7 dojrzałych, Cp. Potem 3 kolejne stymulacje już 2018 rok do teraz - konskie dawki 300 gonal plus 150 menopur. Komórek miałam 7 z czego 3 były dojrzałe. Zaplodnily się dwie, zero zarodków do transferu. Druga stymulacja te same dawki leków- 8 komórek, 4 dojrzałe, 1 blastka- CB.
Kolejna stymulacja w zeszłym roku- Rekovelle 14 jednostek ( max jest 12)- 4 komórki, 2 dojrzałe. 2 transfery 3 dniowych, beta 0.
Także wydaje mi się, ze nie dość, ze komórki były niedojrzałe to bardzo słabej jakości zniszczone przez ogromne dawki leków. Ostatnia stymulacja 150 gonal f ( ostatnie dwa dni chyba miałam zamiast gonal f - menopur 150. Lekarz myślał ze będzie jeden lub dwa pecherzyki bo mam niskie Amh ( przed stymulka poprzednia 1.32)
Pobrali 11 komórek z czego 8 było dojrzałych, zaplodnily się wszystkie i wszystkie doszły do 3 doby w klasie pierwszej. Mam zamrożone 2 blastki, 2 trzydniowe, teraz miałam podane 2 trzydniowe ( crio) i póki co tydzień temu był pęcherzyk w macicy. Nie wiem jak to się skończy ale już jest ogromny sukces w porównaniu do poprzednich działań.
Ja osobiście myśle, ze duże dawki leków bardzo niszczą jakość komórki.
Dziękuję kochana za tak dokladny opis. U ciebie faktycznie wysokie dawki się nie sprawdziły.
Ale teraz jest super. Nosisz pod serduchem swój cud albo i dwa ❤❤ Trzymam mocno za Ciebie ✊
 
reklama
Pewnie ma już dosyć wiecznie zdołowanej żony 🥴
a kto by nie miał dość. Ja siebie sama miałam dość, to wcale się staremu nie dziwiłam, choć oczywiście byłam zawiedziona, że nie umie być do rany przyłóż i coś z siebie aktywnie wykrzesać. No ale nie umie, to chłop; on w tych wszystkich tematach się czuje zagubiony; dla niego jest albo nie ma. Powiedział mi, że on nie musi mieć dzieci, skoro to takie trudne i wyczerpujące nas; że nie chce tracić życia na te smutki wszystkie (ja wiem, że chciał dobrze - chciał mnie upewnić, że będziemy sobie żyć razem bez dzieci, bo taka jego decyzja; ale z drugiej strony odebrałam to jako cios, że nie chce się postarać bardziej). No i weź - dziwisz się, że jesteś zdołowana? On pewnie też jest, ale faceci są zadaniowi. Jak ma coś zrobić to zrobi, ale nie będzie dywagował o tym latami. A Ty co możesz z siebie wykrzesać to trochę mniej zdołowania okazywac na codzień, od razu klimat się pewnie zmieni między Wami.
 
Nieeee, napewno nie ❤️. Nie znam Twojego męża, ale patrząc na okaz jaki sama mam w domu, to Twój mąż po prostu nie wie jak ma się zachować. To nie znaczy, że się nie przejmuje ❤️. Nie wie po prostu jak ci pomóc...
Jesteśmy ze sobą 20 lat i widzę różnicę. Ale pewnie masz rację, bo sama też nie wiem jak się zachować w obecnej sytuacji. Jeszcze do niedawna każda następna stymulacja dawała mi nadzieję, a teraz chce mi się wymiotować z nerwów na samą myśl, ze znowu mam przez to przechodzić. I jeszcze będę z tym totalnie sama bo on zostanie w UK. Nie wiem czy dam radę 😞
 
Ja właśnie wyszłam od lekarza. Nie bylo dzis mojego, wiec zapisalam sie jeszcze na przyszly tydzien na 27.05 na ostateczna wizyte co dalej robimy.
Co dzis... tez zaleca szczepienie. Uwaza, ze powinnam sie zaszczepic przed ciaza. Jesli chodzi o dalsze leczenie to pod koniec czerwca planowana bylaby histeroskopia ze scratchingiem. A w lipcu transfer.
Moze to co powiem wyda sie niektorym glupie i chore ale nie wiem czy robic transfer w lipcu czy nie przesunąć o miesiac.... caly rok tyram, nie chodzę na urlop, to in vitro tez daje w kosc nie tylko fizycznie ale przede wszystkim psychicznie. W lipcu mamy urlop i myslalam, ze moze uda sie to jakos polaczyc ale z wyliczeń wynika, ze idealnie w srodku urlopu wypadnie transfer. Z jednej strony super, nie bede sie stresowac praca i moze to akurat bedzie ten idealny. Z drugiej boje sie, ze sie bede frustrowac, ze siedze w domu i nie pojechałam nigdzie odpoczac. Glownie chodzi o odpoczynek psychiczny i przewietrzenie głowy. Ale znow przesuniecie o mc nie gwarantuje, ze w sierpniu sie uda. A kolejne próby znow sie przesuwaja na pozniej... :( I pytanie do Was. Prosze nie zlinczujcie mnie.... czy po histeroskopii okres przychodzi idealnie? Czy myslicie, ze przed transferem albo po moge gdzies wyjechac na kilka dni?
Wiem, ze moze to co napisalam dla wielu z Was będzie idiotyczne ale ja czuje sie juz bezsilna i sama nie wiem co jest dobre a co zle :( :( :(
 
A lekarz nie kazal Ci nie wien wstac piruszac sie czy zrobic przysiady zeby maluch zaczal sie ruszac?Oczka takiej malutkiej istotki sa zamkniete i otwieraja sie jakos w 3 trymestrze.A wogole to z tym ruszaniem jest roznie.Jestem juz na poczatku 9 miesiaca i moja corcia jest baaaardzo ruchliwa i daje mi w kosc ze hej.Ale jak w niedziele dala matce odetchnac i wiecej spala to juz sie martwilam-dlaczego tak malo sie rusza😉
Właśnie lekarz powiedział że nie będziemy budzić niech sobie śpi. 😉
 
Kur.wa przecież byśmy tylko przeklinały życie i ryczały.
Jprdl ja czuję się pokonana, nie mam ochoty żyć.
A jeszcze wczoraj zadzwonili z kliniki że mają dawcę. I... wysoki do nieba z zielonymi oczami. A my niebieskie. A mąż że spoko, że mu wszystko jedno. I pękłam w środku, myślę że moje małżeństwo tego nie przetrwa bo to już tylko moja walka [emoji174]
Tule Cię mocno i przesyłam resztki swojej wiary [emoji3590] widzę, że masz ciezki okres w swoim życiu...to są wszystko trudne decyzję [emoji17]
Mam nadzieję, że życie Ci to wszystko wynagrodzi.
 
a kto by nie miał dość. Ja siebie sama miałam dość, to wcale się staremu nie dziwiłam, choć oczywiście byłam zawiedziona, że nie umie być do rany przyłóż i coś z siebie aktywnie wykrzesać. No ale nie umie, to chłop; on w tych wszystkich tematach się czuje zagubiony; dla niego jest albo nie ma. Powiedział mi, że on nie musi mieć dzieci, skoro to takie trudne i wyczerpujące nas; że nie chce tracić życia na te smutki wszystkie (ja wiem, że chciał dobrze - chciał mnie upewnić, że będziemy sobie żyć razem bez dzieci, bo taka jego decyzja; ale z drugiej strony odebrałam to jako cios, że nie chce się postarać bardziej). No i weź - dziwisz się, że jesteś zdołowana? On pewnie też jest, ale faceci są zadaniowi. Jak ma coś zrobić to zrobi, ale nie będzie dywagował o tym latami. A Ty co możesz z siebie wykrzesać to trochę mniej zdołowania okazywac na codzień, od razu klimat się pewnie zmieni między Wami.
Jessssui, jak pięknie opisałaś mojego Placka 😜
Ja swojemu próbuję nie truć ciągle o tym samym. Jeździmy na wizyty, robimy badania, robimy co tylko musimy, ale nie roztrząsamy tego codziennie. Próbujemy żyć bez gadania o in vitro, no i po prostu kochać się ( nie o seksie mówię 😎).
Po naszej chu.jowej becie rozmawialiśmy o tym syfie raptem pol godziny. Potem ja otarłam łzy, mój ruszył tyłek z kanapy i pojechaliśmy zbierać pokrzywy na ekologiczny nawóz 😜.
Ja wiem, że jest mu ciężko, on wie że mi jest ciężko, ale co na to poradzimy 😔
 
reklama
Do góry