Dziewczynki nie chciałam wywoływać takiej burzy swoimi słowami.
Ja poprostu naprawdę mam teraz dołek, a mówiąc szczerze to jestem w rozpaczy.
Żadnej z Was już ciężarnych nie zazdroszczę. Te ciąże nazazy się Wam jak psu buda.
Ale wokół mnie są dziewczyny które miały aborcje lub kilka z powodu nie takiego partnera, z powodu nie takiej płci. I maja szczęśliwe pełne rodziny. Są wokół mnie takie które sypiały z żonatymi i rozbijały małżeństwa a dziś maja swoje szczęśliwe rodziny. Są patologiczne rodziny które maja po 5-6 dzieci które chodzą głodne, brudne i są bite.
A ja mam jednego partnera od 12 lat. Nigdy się nie puszczałam z nikim innym jak tylko ze swoim mężem. Nigdy w życiu nie spróbowałam narkotyków. Nie upijałam się, nie paliłam nałogowo. Nie chorowałam, dbałam o siebie i swoje zdrowie. Przed in vitro nigdy nie wzięłam żadnej tabletki antykoncepcyjnej. I ja nie mogę mieć dzieci.
Dlaczego ?!?!
Nie wiem czy Bóg mnie testuje i moja wiarę? Czy mam uwierzyć w reinkarnacje ze w poprzednim życiu byłam Hitlerem i teraz dopada mnie karma ?
Nie wiem. Jestem w rozpaczy. Serce mi pęka.
A najgorsze jest to ze codziennie zakładam maskę w pracy, dla rodziny dla przyjaciół. Każdy do mnie lgnie, chce ze mną spędzać czas. Jestem człowiekiem z dusza i sercem na dłoni. A mimo to nie dane mi jest dzielić się swoją miłością.
I owszem boli mnie każde wspomnienie o usg, ruchach w brzuchu, o rozwoju dzieci o tym wszystkim o czym piszecie i nie z zazdrości tylko poprostu to rozdrapuje moje i tak poranione serce i umysł.
Dlatego czasem znikam gdy jestem w tych dołach. Wyjde z tego i wrócę
mam nadzieje....
I pewnie nikt z Was nie chciał tego czytać ale trudno jest mi trochę lżej i mysle ze zrozumiecie