Kochana ja że sprzątaniem w domu też na bakier
mojemu mężowi lepiej to wychodzi. Miały być same warzywka, ale dostałam kilka kwiatków, a że nie mam gdzie jeszcze ich sadzic, więc będą w grupkach między warzywami
I z roku na rok głupieje coraz bardziej i sieje lub sądzę więcej rodzajów warzyw, choć ziemia bardzo trudna, bo to glina.
Już jak na szpilkach siedzę
Ta przeprowadza to też coś co mnie uszczęśliwia. W końcu na swoim. Cały czas po kontach gdzieś, żeby zaoszczędzić na dom, leczenie itp.
Dopadają mnie smutki tej grudniowej ciąży. Wiem wiem to tylko biochemiczna, ale jak przypomniam sobie swojego męża, który tak skrycie był szczęśliwy to łzy mi się leja i już. Kiedyś to przetrawie. Moi kuzyni podeszli do pierwszej procedury ivf przy której palili papierosy jak gdyby nigdy nic (palą od wielu lat). Pierwszy transfer miesiąc temu i bach udało im się za pierwszym razem. Jakby dalej palili to wcale by mnie to nie zdziwiło. I tak mnie dopadło... My tu cuda na kiju robimy, a i tak dupa. Więc co ma wpływ na sukces tak naprawdę.
Fredka trzymam kciuki z całych sił, żebyś ruszyła w maju
i za nasze transfery w czerwcu
bo i ja ruszam w maju na scratching jak wszystko pójdzie dobrze