reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

reklama
Ktoś miał zaburzenia rozwoju zarodka z uwagi na czynniki genetyczne?Wiem, że rozwiązaniem są badania PGD.. Wierzę w to, że takie rozwiązanie może zwiększyć szansę na ciążę i narodziny zdrowego dziecka.Leczymy się w doświadczonej placówce, ale też szukamy kobiet z podobnym problemem, aby się upewnić, że robimy wszystko co jest możliwe.
Ja robiłam Pgd a jakie macie zaburzenia ???
 
Jak ja Cię rozumiem. Myślałam ze cos jest ze mną nie tak. Ze tylko mi takie rzeczy przeszkadzają. Właśnie kolejna ciąża w rodzinie albo u przyjaciółki, ja mam skakać z radości. Niestety tak nie umiem,najczęściej poprostu odchodzę i nie mówię nic. A potem wychodzi ze zazdroszczę , ze nie umiem sie cieszyć innych szczęściem 😕
Kiedys mialam przyjaciółkę (jezeli mozna ja tak nazwać ) kilka dni wcześniej dowiedzialam sie ze jestem w ciąży (1 in vitro udalo się ) to był poniedziałek. Byłyśmy umowione na kawke. Ale niestety w niedzielę złapał mnie straszny ból, krwawienie. Wiec w nocy wylądowalam w szpitalu, poronienie 😔 strasznie to przeżyłam. Ona oczywiście przyjechala,otworzyłam jej drzwi zaplakana. Opowiedzialam jej wszystko a ona , bo wiesz ja jestem w ciąży. Super mówię, gratuluję. Nie umiałam sie cieszyc z jej szczęścia 😕 mysle chyba cos ze mną nie tak. Po kilku dniach spotkałam sie z koleżanką, ktorej opowiedzialam cala historie . Ona mi powiedziała ,, Anka jak ona Ci mogla to powiedziec! Nie mogla tego zrobic po kilku dniach az ochloniesz`` wtedy zrozumialam.
Nie jest juz moja przyjaciółka, nawet sie nie widujemy. Wszyscy odebrali to tak ze z zazdrości zerwalam z nią kontakt. Oczywiście ocenili mnie grubo. Że ze mną jest coś nie tak, ze mam duzy problem z głową. I nawet uslyszalam ze strach ze mną dzieci zostawiac😭
Ludzie niestety dopoki nie maja takiego problemu jak my, nie zrozumieją
Ale Ty nawet nie masz się czego wstydzić czy ukrywać tego, że zerwalaś kontakt z takiego powodu! Ja po stracie córki zerwałam wiele kontaktów. Było mi wystarczająco ciężko psychicznie i nie zamierzałam udawać, że cieszę się czyimś dzieckiem czy ciąża! W takiej sytuacji trzeba patrzeć na siebie i swoje dobro, a nie na to, żeby wiecznie zadowalać innych. Ty mówisz przyjaciółka.. Mój kuzyn ma dziecko z maja 2018, a moja córeczka miała być z września 2018. Ich dziecko widziałam może 2 czy 3x na zdjęciach i to tyle. Nie obserwuje ich na fb, nie pytam o to dziecko. W pewnym stopniu udaje jakby go nie było. Nie zamierzam się zmuszać niszczyć się psychicznie, żeby oni byli zadowoleni.
 
Rozumiem Cię doskonale . Ja tez zawsze szukam jakiejś wymowki ze nie moge , najważniejsze jest in vitro i dziecko i nic wiecej. Odcięłam sie od przyjaciół. Dzwonia ,zapraszają a ja nie mam ochoty [emoji53]zawsze szukam wymowki. Nie chce isc,patrzeć na szczecie innych. Prawie wszyscy maja dzieci i wiecznie narzekają! Strasznie mnie to wkurza i irytuje[emoji17]
A święta zawsze je uwielbiałam. Ale od 3 lat juz nie[emoji24] a nawet ich nie lubie[emoji17]
No to przytulam Cię wirtualnie i mam nadzieję, że w końcu nam się uda a naszą flustrację zamieni największe szczęście.. uważam, że to byłby taki ratunek dla samych siebie, bo inaczej bez pomocy kogoś (psychologa itd) będzie zle..
 
Mój z kliniki napewno źle podchodzi do leczenia immunologicznego:( Nie zamierzam mu nic mówić. Wsparcie mam jedynie w pani ginekolog, która mnie od lat leczy i sama poleciła dr P. Powiedz a jakie badania zlecił ci dr P? Ja wybieram się pod koniec grudnia i zastanawiam się czy coś jeszcze "dorobić".
Napisze Ci wieczorem jakie badania mieliśmy zlecone bo powiem szczerze wszystkie nie pamiętam
 
Czesc dziewczyny mam pytanie ile płacicie w waszych klinikach za wizytę? Bo ja byłam tydzień temu zapłaciłam 135 zł a we wtorek zapłaciłam 385zł. Wcześniej dopóki nie dowiedziałam się że jestem w ciąży płaciłam tylko za hormony a teraz doszła wizyta ciążowa za 250zl gdzie w gabinecie spędzam raptem ok 5 min. Zastanawiam się też nad tym czy nie znaleźć sobie lekarza bliżej miejsca zamieszkania ale nie wiem czy to nie za wcześnie, czy odczekać te 3 miesiące i podleczyć się tu, tyle że oni tak czyszczą z kasy że już nie wiem co robić..
 
Czesc dziewczyny mam pytanie ile płacicie w waszych klinikach za wizytę? Bo ja byłam tydzień temu zapłaciłam 135 zł a we wtorek zapłaciłam 385zł. Wcześniej dopóki nie dowiedziałam się że jestem w ciąży płaciłam tylko za hormony a teraz doszła wizyta ciążowa za 250zl gdzie w gabinecie spędzam raptem ok 5 min. Zastanawiam się też nad tym czy nie znaleźć sobie lekarza bliżej miejsca zamieszkania ale nie wiem czy to nie za wcześnie, czy odczekać te 3 miesiące i podleczyć się tu, tyle że oni tak czyszczą z kasy że już nie wiem co robić..
Ja po udanym transferze nie byłam więcej w klinice, mieszkamy od niej 450km, więc poszłam do swojego ginekologa i tam prowadzę ciążę.
 
reklama
Jakbym o sobie czytala! Tez jestem przed transferem wiec nie ide na basen, bo boje sie infekcji. Jestem zmeczona wszystkim. Najchętniej bym wyjechala, ale za co? ! Budowa domu i in vitro to ogromne koszty. Jak teraz transfer sie nie uda to musze wszystko zaczac od nowa :( a kasy juz na kolejna procedure brak. Z mezem zawsze byliśmy bardzo blisko, a przez ta frustracje jakos sie oddalamy. Buuu wszystko jakos nie tak :(
Jakie to wszystko jest ciężkie.. my nasze wszystkie oszczędności, zbierane na poczet domu wydalismy na leczenia przez te 4 lata.. takze marzenie o domu juz dawno wyrzucilam w smieci, chyba zostaniemy w starym mieszkaniu, za ktore jeszcze kilka lat poplacimy kredyt.. na biezaco odkladamy z wyplaty na kolejne podejscia, odmawiamy sobie wszystkiego, bo nie zarabiamy kokosow. Ciagle bijemy sie z mysla, czy maz ma zmienic prace na zagranicę ( ja nie moge wyjechac ze wzgledu na rodzicow i chora siostre), ale poki sie nam nie udaje zajsc w ciaze to sie tego boimy, bo jednak leczenie, chcemy byc razem w tym ciezkim okresie.. i tak sie kolo toczy. Mysle, ze dlatego tez jest tak ciezko nawet psychicznie. Ale bron boze nie chce tu narzekac, nie w tym sensie to opisuje, bo zrobie wszystko byleby sie w koncu udalo.. a mozecie pomyslec,ze kazdy jest kowalem swojeho losu.. ale czasem po prostu mi się ulewa. Bo sil brakuje..
 
Do góry