reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Dziewczyny,
Wasi mężowie używają jakiś suplementów na poprawę nasienia ?? Jeśli tak to jakich i czy jest poprawa??
Moj maz niby nie ma problemow z nasieniem ale juz od dwoch miesiecy razem ze mna łyka Profetril (ja profetril feme) Jeszcze nie wiem jak to sie ma do wynikow ale juz wczesniej wspomnialam ze maz ma ogromny popęd ;) a i samo nasienie jest innej barwy i jest tego wiecej niz zawsze. Wiec chyba cos tam dziala ;)
 
reklama
Aha ja mieszkam 80 km od kliniki ale doliczyć wizytę leki i dojazd to wychodzi prawie 800 zł gdzie po transferze kazał mi przyjeżdżać co tydzien
Znajdź dobrego lekarza w okolicy który ma pojęcie o ciąży po in vitro, bo ja nie widzę sensu jeżdżenia do kliniki i płacenia takich pieniędzy.. Moja klinika po transferze dała mi rozpiskę jak działać po udanym transferze i tyle, a jak mam wątpliwości mogę zadzwonić, ale polska to polska.. Zdzieranie kasy musi być :/
 
Jakbym o sobie czytala! Tez jestem przed transferem wiec nie ide na basen, bo boje sie infekcji. Jestem zmeczona wszystkim. Najchętniej bym wyjechala, ale za co? ! Budowa domu i in vitro to ogromne koszty. Jak teraz transfer sie nie uda to musze wszystko zaczac od nowa :( a kasy juz na kolejna procedure brak. Z mezem zawsze byliśmy bardzo blisko, a przez ta frustracje jakos sie oddalamy. Buuu wszystko jakos nie tak :(
Myślę, że każda z nas tak po trochu się czuje i ma wszystkiego dość😢. U mnie jest tak samo, zero motywacji do wszystkiego. Moją pasją jest (albo chyba był) ogród i róże, co rok to gorzej, nawet mąż zauważył, że wszystko mam zaniedbane. Tylko jedno się liczy - walka o dziecko.
I powiem Wam że te teksty: In vitro niszczy małżeństwo to ***** prawda, małżeństwo niszczy brak możliwości posiadania dziecka🙁
 
Ale Ty nawet nie masz się czego wstydzić czy ukrywać tego, że zerwalaś kontakt z takiego powodu! Ja po stracie córki zerwałam wiele kontaktów. Było mi wystarczająco ciężko psychicznie i nie zamierzałam udawać, że cieszę się czyimś dzieckiem czy ciąża! W takiej sytuacji trzeba patrzeć na siebie i swoje dobro, a nie na to, żeby wiecznie zadowalać innych. Ty mówisz przyjaciółka.. Mój kuzyn ma dziecko z maja 2018, a moja córeczka miała być z września 2018. Ich dziecko widziałam może 2 czy 3x na zdjęciach i to tyle. Nie obserwuje ich na fb, nie pytam o to dziecko. W pewnym stopniu udaje jakby go nie było. Nie zamierzam się zmuszać niszczyć się psychicznie, żeby oni byli zadowoleni.
Jak byłam na warsztatach obudz w sobie zycie, to Pani "kouczer" powiedziala cos, co utkwilo mi bardzo w pamięci.. opowiadala,ze sama przeszla ciezka drogę aby zostac mamą, po wielu latach się udalo, ma blizniaki ale teraz walczy ze swoim zdrowiem, podupadlo po tych wszystkich lekach.. ale w calej tej drodze poznala sie na ludziach, cala walka to byla weryfikacja znajomosci.. i powiedziala,ze stracila bardzo duzo "przyjaciol", ktorzy okazali się malo wartosciowi, i zaluje, ze tak pozno sie stalo.. u mnie jest podobnie. Niestety. Zaluje rowniez, ze tak pozno... bo ja, jak sie moim "przyjaciolkom" zycie sypalo, rozwody itd to ja lecialam od razu, pocieszalam, zcieralam wymioty po wychlanym w rozpaczy winie.. a teraz zycie maja poskladane a gdy ja napisze jedna wiadomosc "znow sie nie udalo" to dostaje wiadomosc w stylu "ale to nie ma prwnosci ze juz w tym cyklu sie nie uda? Przeciez czesto jest tak,ze test wychodzi negatywny a po tygodniu juz pozytywny" to opadaja mi ręce i nie odpisuje, żeby nie nabluzgać... tak mnie słuchają.. nie wspomne,ze ja rzucilabym wszystko i pojechała nawet tylko przytulić...
Kiedys, kiedy moja Najukochansza Babusia zmarła, powiedzialam do kuzyki (wiedziala,ze juz sie staramy), ze moja corka bedzie sie nazywala jak Babcia. Ona byla wtedy w ciazy, miala juz wybrane imię, a po tygodniu do mnie,ze mam sie nie obrazic, ze ona nazwie mała jak Babcia, mimo,ze nie byla zwiazana z Babcią tak jak ja. Jak by mnie ktos w morde strzelił.. teraz wiem,ze bylo to glupie. Do dzis nie mam dzieci, imiona nie sa zakazane dla niektorych, zresztą mogą się powtarzać. Wtedy mnie to bolało. Dziś wiem, że jak się nam uda będę miała w dupie wszystkich procz moich najblizszych. I tak, wszyscy się pomieszczą, tak jak i ja się teraz mieszcze u nich, a przychodzą kiedy coś potrzebują..
 
Myślę, że każda z nas tak po trochu się czuje i ma wszystkiego dość😢. U mnie jest tak samo, zero motywacji do wszystkiego. Moją pasją jest (albo chyba był) ogród i róże, co rok to gorzej, nawet mąż zauważył, że wszystko mam zaniedbane. Tylko jedno się liczy - walka o dziecko.
I powiem Wam że te teksty: In vitro niszczy małżeństwo to ***** prawda, małżeństwo niszczy brak możliwości posiadania dziecka🙁
To jest prawda, że walka o dziecko niszczy związek, a wiesz co najgorsze? Jak się już uda nie zawsze da się to odbudować.
 
I to właśnie miałam na myśli mówiąc, że w Czechach nie ma zbędnego zdzierania kasy.. Ja też biorę jeszcze leki z kliniki, ale po transferze dostałam na kartce zalecenia jak dalej działać jeśli beta będzie pozytywna. Do tego zawsze mogę do nich zadzwonić i o coś dopytać i nigdy nikt ode mnie złotówki za to nie wziął..
Nie wszystkie kliniki wyciągają kasę. Badania robiłam tylko takie aby dostać leki do stymulacji na NFZ. Wszystkie u siebie w mieście. Po transferze kontakt z kliniką darmowy. W ciąży nigdy w klinice nie byłam bo po co? Ciąża jak ciąża, prowadziła mi moja ginekolog.
 
Normalnie az mnie cos trafia jak opisujecie co robia w tych waszych klinikach.
W Gamecie naprawde jest zupelnie inna polityka. Az nerwow dostalam. Podczas stymulacji wizyty sa darmowe w pakiecie a moj lekarz je ograniczyl do minimum zeby tak jak sam stwierdzil nie tracic na paliwo. Zawsze kontakt z lekarzem. Po punkcji osobiscie do mnie zadzwonil zeby poinformowac ile nam sie udalo zarodkow uhodowac, a pozniej dzwonili z labolatorium. Jak badalam immuno to sam mi najpierw wypisal jakie badania mam zrobic zeby nie tracic kasy na wizyte u ich klinicznego lekarza immunologa. Jak dostalam wyniki to codziennie mu pisalam tylko smsa z wynikiem i zawsze mi odpisal. Gameta ma naprawde dobre statsytyki jest chyba na 2 miejscu w PL. Ja moze nie jestem dobrym przykładem bo jeszcze w ciazy nie jestem ale nie mam pretensji do kliniki. Moj lekarz mnie doprowadzil do ciazy a to ze komorki sie zle podzielily to przeciez nie jego wina :)
 
Normalnie az mnie cos trafia jak opisujecie co robia w tych waszych klinikach.
W Gamecie naprawde jest zupelnie inna polityka. Az nerwow dostalam. Podczas stymulacji wizyty sa darmowe w pakiecie a moj lekarz je ograniczyl do minimum zeby tak jak sam stwierdzil nie tracic na paliwo. Zawsze kontakt z lekarzem. Po punkcji osobiscie do mnie zadzwonil zeby poinformowac ile nam sie udalo zarodkow uhodowac, a pozniej dzwonili z labolatorium. Jak badalam immuno to sam mi najpierw wypisal jakie badania mam zrobic zeby nie tracic kasy na wizyte u ich klinicznego lekarza immunologa. Jak dostalam wyniki to codziennie mu pisalam tylko smsa z wynikiem i zawsze mi odpisal. Gameta ma naprawde dobre statsytyki jest chyba na 2 miejscu w PL. Ja moze nie jestem dobrym przykładem bo jeszcze w ciazy nie jestem ale nie mam pretensji do kliniki. Moj lekarz mnie doprowadzil do ciazy a to ze komorki sie zle podzielily to przeciez nie jego wina :)
Bocian Białystok podobnie.
 
reklama
Nie wszystkie kliniki wyciągają kasę. Badania robiłam tylko takie aby dostać leki do stymulacji na NFZ. Wszystkie u siebie w mieście. Po transferze kontakt z kliniką darmowy. W ciąży nigdy w klinice nie byłam bo po co? Ciąża jak ciąża, prowadziła mi moja ginekolog.
Ja tez wszystkie badania robilam u siebie w miescie i nikt nie mial do mnie o to prtenesji. Ciaza tez po wizycie serduszkowej od razu kierowana do zwykłego ginekologa.
 
Do góry