Moj sie niby przy mnie nie patrzy, ale czasami widze ze jednak spojrzy i to mnie irytuje, bo jestem starsza od niego. Niby nie ukazuje mi, ze nie jestem atrakcyjna, ale to ja zawsze porownuje sie z innymi kobietami, ze jestem brzydka, gruba, nie umiem sie ubrac, ze przez nadzerke i inne sprawy nie mam zabawy z wspolzycia, ze on napewno przez to mnie zostawi i takie tam. Denerwuje go tym niesamowicie, ale zwyczajnie dlatego ze brak mi pewnosci siebie. W gruncie rzeczy wiem, ze nie wygladam na swoj wiek a czesto slysze od ludzi, ze mam grubo mniej niz 30. Ale coz... prawda jest taka, ze nie umiem sie ubrac, potrzebowalabym stylistki xD Mam lamliwe paznokcie, wiec ciezko wychodowac mi cos fajnego. Zwyczajnie nie mam czego malowac. Nie umiem sie tez umalowac, tusz do rzes i to wszystko. Tak naprawde moj M czepia sie wlasnie mojego ubioru, ze jak z nim wychodze gdzies, nie ubiore sie ladnie a wygodnie. Przyznam mu racje, ale w tygodniu my prawie wcale nie wychodzimy, wiec ubieram sie tylko odswietnie do pracy a w weekend jak wyjdziemy, chcialabym wyjsc sobie na luzacko no i gotowy konflikt. Czasem mowi, ze moglabym zrobic sobie paznokcie... No moze i chcialabym, ale naturalnych nie wychoduje a hybryd sie boje, ze alergia, ze to kosztuje, ze to i siamto i bla bla. Ooo, albo ze nie nosze obcasow! Albo raczej, ze juz ich nie nosze. Ja bym bardzo chciala chodzic w obcasach ale zwyczajnie zakupy w sklepie z obuwiem koncza sie dramatem, poniewaz mam strasznie waska stope i zadne na mnie nie pasuja. Wszystko spada mi z nogi, tupie i czuje sie jak idiotka. Te w ktorych kiedys chodzilam, sa juz tak schodzone, ze wstyd zalozyc. No i czuj sie tu jak kobieta atrakcyjna, miej w tylku ze twoj facet sie oglada za innymi, czuj sie niezalezna, ze to ty mozesz wybierac facetow, jak invitro zrujnowalo psychike, obuwia dobrac nie mozna, stylistki brak, no tragedia
Kiedys to czulam sie laska, nogi mialam, spodniczki zakladalam, nawet male cycki nie przeszkadzaly mi, bo byly jak dla mnie boskie, ale tak jakos utracilam pewnosc siebie