reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Oczywiście że porażka boli tak samo ale nie mówcie,że wiek nie ma znaczenia-bo ma!
Mniej czasu,większa presja,wieksze ryzyko chorób genetycznych,itd.
Mój M w wieku 28 lat "wpadł ". A teraz 40 na karku i morfologia 1% I reszta parametrów bez szału....Także ja mega żałuję że tak późno się obudziłam!!!
Zaraz się wywiąże pewnie niezręczna dyskusja. Ty możesz mieć teraz żal tylko do siebie, może gdybyś zaczęła wcześniej to Twoja sytuacja byłaby zupełnie inna. Ale to, że "my" ( dwudziestokilkulatki) wcześniej zaczęłyśmy się leczyć, nie znaczy że mamy lepiej znosić porażki bo mamy więcej czasu... głupie gadanie.
 
reklama
Dziewczyny nie ma się co spinać kto ma gorzej. Ja teoretycznie też jestem młoda bo niedługo będę kończyć 29lat. Ale psychicznie jestem wytyrana bardziej niż niejedna 38-40latka, która stara się od np półtora roku. Oczywiście, że tym kobietom teoretycznie zostało mniej czasu, jakość komórek nie ta, ryzyko wad itp... Ale ja np całą najlepszą młodość spędzam w klinikach, życie dopasowuję pod badania, pracę pod wizyty, nie zmienię, bo może zajdę, a gdzieś nie będę mieć od razu umowy o pracę i tak od 7,5 roku. Teraz jestem już tak blisko celu bo dzięki ivf zachodzę, ale póki co jeszcze nie donosiłam ciąży. To dopiero masakruje mózg i psychikę.
I szczerze mówiąc jak słyszę od lekarzy że jesteśmy jeszcze młodzi to mam ochotę zabić. Wcale nie chciałam rodzić mając 30 lat, a mąż od dawna mówi, że chciałby, żeby dziecko pamiętało go chociaż z jednym czarnym włosem na głowie (będzie miał w tym roku 35 lat, ale geny takie, że biedny strasznie siwieje). Chciałam mieć wcześniej odchowane dzieci, żeby po 40stce nie siedzieć w pieluchach tylko sobie dojrzale poużywać świata.
Wy które późno się zdecydowałyście mam nadzieję, że przynajmniej młodość przeżyłyście jak należy, tyle mniej stresu w życiu ;)
Mówisz jak mój M. Tez mówi,że najlepsze lata życia spędzamy w klinikach i nie umiemy cieszyć się życiem tak jak większość naszych znajomych i tu jest mega racja! Nasi znajomi żyją beztrosko albo tuż po ślubie, albo w wolnych związkach wyjazdy, imprezy... my coraz rzadziej gdzieś chodziliśmy bo ja w kółko albo na lekach, albo po transferze, albo w depresji bo ktoś ze znajomych zaszedł w ciąże... :/
Chciałabym aby każdej z nas się udało, na prawdę! Ale licytacja czy młoda kobieta, czy starsza ma gorzej nie są na miejscu... dla mnie od zawsze było najważniejsze macierzyństwo, rodzina i to postawiłam na pierwszym miejscu.
 
Dziewczyny nie ma się co spinać kto ma gorzej. Ja teoretycznie też jestem młoda bo niedługo będę kończyć 29lat. Ale psychicznie jestem wytyrana bardziej niż niejedna 38-40latka, która stara się od np półtora roku. Oczywiście, że tym kobietom teoretycznie zostało mniej czasu, jakość komórek nie ta, ryzyko wad itp... Ale ja np całą najlepszą młodość spędzam w klinikach, życie dopasowuję pod badania, pracę pod wizyty, nie zmienię, bo może zajdę, a gdzieś nie będę mieć od razu umowy o pracę i tak od 7,5 roku. Teraz jestem już tak blisko celu bo dzięki ivf zachodzę, ale póki co jeszcze nie donosiłam ciąży. To dopiero masakruje mózg i psychikę.
I szczerze mówiąc jak słyszę od lekarzy że jesteśmy jeszcze młodzi to mam ochotę zabić. Wcale nie chciałam rodzić mając 30 lat, a mąż od dawna mówi, że chciałby, żeby dziecko pamiętało go chociaż z jednym czarnym włosem na głowie (będzie miał w tym roku 35 lat, ale geny takie, że biedny strasznie siwieje). Chciałam mieć wcześniej odchowane dzieci, żeby po 40stce nie siedzieć w pieluchach tylko sobie dojrzale poużywać świata.
Wy które późno się zdecydowałyście mam nadzieję, że przynajmniej młodość przeżyłyście jak należy, tyle mniej stresu w życiu ;)
Dokładnie! Moje życie to jedna wielka emigracja! Brak rodziny i borykanie się po klinikach od 2 lat! Głupie docinki ,a co mąż ślepakami strzela ty tez już młoda nie jesteś!wie tylko ten co sam ma ten problem! Walka,czas i szczęście!!!! Ale mimo wszystko dołuje mnie mój wiek!!!!!ale cieszę się,ze ogarnęła się i dość wcześnie odwiedziłam klinikebo od 7 lat mimo,ze się jest razem nie myślało o dzieciach ,aż do pewnego czasu! Gdzies tam coś błysnęło i może to dobry moment żeby się zbadać! Bo gdyby miało być to dawno byłoby bebe
 
Dziewczyny nie ma się co spinać kto ma gorzej. Ja teoretycznie też jestem młoda bo niedługo będę kończyć 29lat. Ale psychicznie jestem wytyrana bardziej niż niejedna 38-40latka, która stara się od np półtora roku. Oczywiście, że tym kobietom teoretycznie zostało mniej czasu, jakość komórek nie ta, ryzyko wad itp... Ale ja np całą najlepszą młodość spędzam w klinikach, życie dopasowuję pod badania, pracę pod wizyty, nie zmienię, bo może zajdę, a gdzieś nie będę mieć od razu umowy o pracę i tak od 7,5 roku. Teraz jestem już tak blisko celu bo dzięki ivf zachodzę, ale póki co jeszcze nie donosiłam ciąży. To dopiero masakruje mózg i psychikę.
I szczerze mówiąc jak słyszę od lekarzy że jesteśmy jeszcze młodzi to mam ochotę zabić. Wcale nie chciałam rodzić mając 30 lat, a mąż od dawna mówi, że chciałby, żeby dziecko pamiętało go chociaż z jednym czarnym włosem na głowie (będzie miał w tym roku 35 lat, ale geny takie, że biedny strasznie siwieje). Chciałam mieć wcześniej odchowane dzieci, żeby po 40stce nie siedzieć w pieluchach tylko sobie dojrzale poużywać świata.
Wy które późno się zdecydowałyście mam nadzieję, że przynajmniej młodość przeżyłyście jak należy, tyle mniej stresu w życiu ;)
Uhhhh -pewnie,że nikt się tu nie spina- ale Asia ja w czerwcu będę miała 37 lat mój M w marcu 40....staramy się od dwóch lat I ja widzę już różnicę mega w reakcji mojego organizmu na leki rok temu A teraz...A młodość-zapierdzielalam w pracy bo: A to chciałam sobie coś udowodnić ; A to komuś A to kredyt na to ;A to mieszkania nie mieliśmy. I zawsze było coś I myślenie że mam jeszcze czas...No bo przecież mi musi się udać...MI!
A teraz 3 porażki I....może się nie uda....aj masakra.
Ale będę walczyć!
 
Zaraz się wywiąże pewnie niezręczna dyskusja. Ty możesz mieć teraz żal tylko do siebie, może gdybyś zaczęła wcześniej to Twoja sytuacja byłaby zupełnie inna. Ale to, że "my" ( dwudziestokilkulatki) wcześniej zaczęłyśmy się leczyć, nie znaczy że mamy lepiej znosić porażki bo mamy więcej czasu... głupie gadanie.
Aj @walczaca o szczescie -ja nie o tym wcale-jak pisałam już-porażka każda z Nas boli TAK SAMO niezależnie od wieku.
Ale gdybym miała ta wiedzę co teraz to zdecydowalabym się wcześniej bo daję to większe szanse na powodzenie I zdrowe dziecko.
Tyle w temacie.
 
reklama
Do góry