reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

reklama
Dziewczyny wczoraj rozmawiałam z mężem...który nie odmówił dalszego leczenia. Oczywiście on nie dopuszcza myśli ze teraz maleństwo nie da rady ....ja też mam taką nadzieję ale widzę też swoją betę która z medycznego punktu widzenia mówi jednoznacznie ze dzieje się coś złego. Oczywiście przymusowe przerwa, powrót do pracy , zgromadzenie oszczędności itp.
I z tad moje pytanie, mamy 12 oocytow i zastanawiamy się czy z nich korzystać czy lepiej wyprodukować świeże jajka? Jakie są wasze doświadczenia w tym temacie, poradzicie??

Wspaniale, że udało się Wam tak szybko dojść do porozumienia :). Mam nadzieję, że rozważania co dalej nie będą potrzebne, bo teraz się udało :).
Gdyby jednak trzeba było działać dalej to... Ja też mam zamrożone komórki, dokładnie 8 sztuk. Świeże ładnie się zaplodnily a wiem, że u dziewczyn różnie bywa z mrozonymi. Szczerze myślałam, żeby w przyszłości skorzystać z mrożonych.
 
Dziewczyny wczoraj rozmawiałam z mężem...który nie odmówił dalszego leczenia. Oczywiście on nie dopuszcza myśli ze teraz maleństwo nie da rady ....ja też mam taką nadzieję ale widzę też swoją betę która z medycznego punktu widzenia mówi jednoznacznie ze dzieje się coś złego. Oczywiście przymusowe przerwa, powrót do pracy , zgromadzenie oszczędności itp.
I z tad moje pytanie, mamy 12 oocytow i zastanawiamy się czy z nich korzystać czy lepiej wyprodukować świeże jajka? Jakie są wasze doświadczenia w tym temacie, poradzicie??

Marg myślę że wszystko zależy... od waszych przekonań, wieku. Jeśli będzie możliwość zapładniania wszystkich komórek (35 lat albo „wskazania” o otorych decyduje lekarz) i wy jesteście pogodzeni z tym że mogą być zarodki, których sami nie wykorzystacie zrobiła bym jak radzi Mimi. Normalna procedura i zapładnianie zarówno zarówno pobranych na świeżo oocytow jaki i tych, które uda się wam rozmrozić.

Osobiście rok temu, kiedy dopiero weszłam w temat in vitro myśl o ewentualnym oddaniu zarodków jakimś obcym ludziom była dla mnie bardzo ciężka. Z kolei przechowywanie ich w nieskończoność co roku wykupując pakiet roczny - tego ja bym nie umiała zaakceptować. Ale przez ten rok duzo się zmieniło w moim podejściu. Teraz całkowicie akceptuję to, ze ewentualne nadmiarowe zarodki oddam do adopcji. Wiem jak się to odbywa, mam od miesięcy przyjacielski nie raz codzienny kontakt mailowo z dziewczyną która przeszła kilka procedur, następnie próby z KD a teraz są na etapie adopcji zarodkow. Wspaniałe pary czekają w często kilku klinikach jednocześnie w kolejkach i są przeszczesliwi kiedy któraś klinika się odzywa że są dla nich zarodki. Kiedyś wyobrażałam sobie że takie oddane zarodki latami przechowywane są w jakimś banku, zapomniane. Teraz wiem że jest odwrotnie.
 
Marg myślę że wszystko zależy... od waszych przekonań, wieku. Jeśli będzie możliwość zapładniania wszystkich komórek (35 lat albo „wskazania” o otorych decyduje lekarz) i wy jesteście pogodzeni z tym że mogą być zarodki, których sami nie wykorzystacie zrobiła bym jak radzi Mimi. Normalna procedura i zapładnianie zarówno zarówno pobranych na świeżo oocytow jaki i tych, które uda się wam rozmrozić.

Osobiście rok temu, kiedy dopiero weszłam w temat in vitro myśl o ewentualnym oddaniu zarodków jakimś obcym ludziom była dla mnie bardzo ciężka. Z kolei przechowywanie ich w nieskończoność co roku wykupując pakiet roczny - tego ja bym nie umiała zaakceptować. Ale przez ten rok duzo się zmieniło w moim podejściu. Teraz całkowicie akceptuję to, ze ewentualne nadmiarowe zarodki oddam do adopcji. Wiem jak się to odbywa, mam od miesięcy przyjacielski nie raz codzienny kontakt mailowo z dziewczyną która przeszła kilka procedur, następnie próby z KD a teraz są na etapie adopcji zarodkow. Wspaniałe pary czekają w często kilku klinikach w kolejkach i są przeszczesliwi kiedy któraś klinika się odzywa że są dla nich zarodki. Kiedyś wyobrażałam sobie że takie oddane zarodki latami przechowywane są w jakimś banku, zapomniane. Teraz wiem że jest odwrotnie.
Oddanie czesci komórek mam już za sobą i nie czułam z tego powodu nic złego...wręcz same pozytywne doświadczenia. A odnośnie zarodków to jeszcze nie umiem tego przetrwic aczkolwiek nie wykluczam takiej opcji. Myślałam też nad procedurą z zarodkiem darowanym, pokochalabym każde dziecko nawet nie z moich genów. Nasze zarodki są słabe...i dlatego może jest problem aby zostały z nami :(
 
Wspaniale, że udało się Wam tak szybko dojść do porozumienia :). Mam nadzieję, że rozważania co dalej nie będą potrzebne, bo teraz się udało :).
Gdyby jednak trzeba było działać dalej to... Ja też mam zamrożone komórki, dokładnie 8 sztuk. Świeże ładnie się zaplodnily a wiem, że u dziewczyn różnie bywa z mrozonymi. Szczerze myślałam, żeby w przyszłości skorzystać z mrożonych.
Chce walczyć chociaż by dla syna...aby kiedyś nie był sam. Jednak mój mąż musiał dojrzeć do pewnych decyzji.
Ale jeszcze żyje nadzieja do środy... moje malenstwo musiało dac rade:*
 
reklama
Kochane siknelam drugi raz dziś no i myślałam że będzie wyraznoejsza ale nie słabiutka.. nawet nie wiem czy wczoraj lepiej nie było widać.. no ale coś widać mimo wszystko ! Myślicie że będzie dobrze?:) dziś dowiem się co tam się dzieje
Będzie dobrze :-)
Najważniejsze,że krecha jest! Czekamy z niecierpliwością na bety!
Powodzenia i kciuki za Twoją, i resztę betujących dziś również :-D
 
Do góry