u mnie walka trwa już ponad 7 lat... teraz jestem w trakcie pierwszej procedury, 2 transfery za mną i oba udane, niestety nie na długo... zawsze zazdrościłam dziewczynom, które przynajmniej zachodziły w ciążę... punkt widzenia zmienia się wraz z punktem siedzenia... fakt, jeszcze tak daleko nigdy nie zaszłam - brak ciąży naturalnie, 3 IUI nieudane, dopiero ivf przyniosło jakieś efekty, teraz na razie przymusową 3miesięczną przerwę po łyżeczkowaniu wykorzystuje na dalszą diagnostykę, kolejną ciążę mam zamiar już donosić... byle tylko transfer się powiódł... trzeba walczyć i choćby teraz się nie udało, to nie ma innej opcji, jak tylko zbierać siły na kolejne podejście, mimo, że będzie ciężko się pozbierać.
Ale Ty się kochana na razie niczym nie martw na zapas, Tobie teraz tylko spokój jest wskazany