reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

reklama
Ja też mam twardawy, ale wydaje mi się, że to wynik zastrzyków...a hybrydy to ja noszę, nawet w piątek robiłam, jest taki fajny blog - mamaginekolog, bardzo polecam, bo tam kobieta ginekolog, która również stara się o ciążę, jedno dziecko ma, ale dwójkę już straciła, sporo rozwiewa wątpliwości. Na temat hybrydy też u niej czytałam przed zrobieniem - ona podczas ciąży zakładała sobie je cały czas i gwarantuje, że nie szkodzą. Ja noszę...
Dziękuję, trochę jestem spokojniejsza o ten brzuch ale chyba spróbuję się skontaktować z jakimś lekarzem żeby to sprawdzić jeszcze. Wizyta w klinice dopiero za 2 tyg...
 
Przyznam że po 5 latach walki nie mam nadziei w ogóle. Najgorsze jest to że mój mąż ma. I najbardziej nie boli mnie to, że się nie udało ale ten wyraz jego oczu jak na mnie patrzy. I chciałaby być gdziekolwiek nawet w abudabi ale nie widzieć wyrazu jego oczu po negatywnej becie.

Przepraszam za smuta
u mnie walka trwa już ponad 7 lat... teraz jestem w trakcie pierwszej procedury, 2 transfery za mną i oba udane, niestety nie na długo... zawsze zazdrościłam dziewczynom, które przynajmniej zachodziły w ciążę... punkt widzenia zmienia się wraz z punktem siedzenia... fakt, jeszcze tak daleko nigdy nie zaszłam - brak ciąży naturalnie, 3 IUI nieudane, dopiero ivf przyniosło jakieś efekty, teraz na razie przymusową 3miesięczną przerwę po łyżeczkowaniu wykorzystuje na dalszą diagnostykę, kolejną ciążę mam zamiar już donosić... byle tylko transfer się powiódł... trzeba walczyć i choćby teraz się nie udało, to nie ma innej opcji, jak tylko zbierać siły na kolejne podejście, mimo, że będzie ciężko się pozbierać.
Ale Ty się kochana na razie niczym nie martw na zapas, Tobie teraz tylko spokój jest wskazany ;)
 
Mój brzuch jest cały w siniakach :( i po zastrzykavh na rozrzedzenie krwi i po prolutexie. Ale to chyba mój taki urok ja zawsze mam gdzieś siniaki.
 
Kurczę a ja się sama obudziłam i zawołałam gromko dzień dobry
może tak ci się tylko wydaje :D ja po punkcji podobno sama przeniosłam się z samolotu na taki fotel, którym przewieźli mnie z sali zabiegowej na tą pozabiegową i z tego fotela na łóżko też podobno sama przelazłam - jakim cudem?? do dziś nie wiem :D nie pamiętam :D
 
Przyznam że po 5 latach walki nie mam nadziei w ogóle. Najgorsze jest to że mój mąż ma. I najbardziej nie boli mnie to, że się nie udało ale ten wyraz jego oczu jak na mnie patrzy. I chciałaby być gdziekolwiek nawet w abudabi ale nie widzieć wyrazu jego oczu po negatywnej becie.

Przepraszam za smuta

A ile w sumie mieliście zarodków ?


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
 
może tak ci się tylko wydaje :D ja po punkcji podobno sama przeniosłam się z samolotu na taki fotel, którym przewieźli mnie z sali zabiegowej na tą pozabiegową i z tego fotela na łóżko też podobno sama przelazłam - jakim cudem?? do dziś nie wiem :D nie pamiętam :D
Moja punkcja podobno była ciekawa... Mój wieczny odruch wymiotny po narkozie dał o sobie znac, chyba oddałam wszystko co miałam w brzuchu z tygodnia. Na dodatek narkozy mi było mało i musieli mi zwiększyć dawkę,lekarz mówi coś do mnie ze powinnam już spać a ja mu na to ale mi się nie chce;) punkcja też trwała długo bo 30 jajek wychodowalam, jak u każdego 15 min to mnie wywieźli ledwo żywa po 45minutach mój mąż mówił że już się strasznie martwił,a później się śmiał ze mnie ze kazda wyjezdzala z punkcja już taka jak gdyby nigdy nic a ja jakbym była w innym świecie ;)
 
Mój brzuch jest cały w siniakach :( i po zastrzykavh na rozrzedzenie krwi i po prolutexie. Ale to chyba mój taki urok ja zawsze mam gdzieś siniaki.
Marg88 ile razy podchodzisz ja dopiero pierwszy chciałabym mieć bliźniaki ale za pierwszym razem chyba 1 podają. Chociaż ja z bliźniąt jestem to może coś się zadzieje w brzuszku w poniedziałek albo wtorek transfer
 
reklama
u mnie walka trwa już ponad 7 lat... teraz jestem w trakcie pierwszej procedury, 2 transfery za mną i oba udane, niestety nie na długo... zawsze zazdrościłam dziewczynom, które przynajmniej zachodziły w ciążę... punkt widzenia zmienia się wraz z punktem siedzenia... fakt, jeszcze tak daleko nigdy nie zaszłam - brak ciąży naturalnie, 3 IUI nieudane, dopiero ivf przyniosło jakieś efekty, teraz na razie przymusową 3miesięczną przerwę po łyżeczkowaniu wykorzystuje na dalszą diagnostykę, kolejną ciążę mam zamiar już donosić... byle tylko transfer się powiódł... trzeba walczyć i choćby teraz się nie udało, to nie ma innej opcji, jak tylko zbierać siły na kolejne podejście, mimo, że będzie ciężko się pozbierać.
Ale Ty się kochana na razie niczym nie martw na zapas, Tobie teraz tylko spokój jest wskazany ;)
Nigdy nie byłam w ciąży 6 inseminacji laparoskopia drożność wszystko w normie. Mąż w normie. Ja czuję że to jeszcze nie ten transfer. Ale masz rację każda z nas doczeka się nocnych wrzasków za cycusiem
 
Do góry