Mam nadzieję że przynajmniej będzie miał inne podejście aniżeli poprzednim razem (przepraszam ale nie znam Twojej historii). Ja po ostatnich nieudanych dwóch crio podobno fantastycznych zarodków mam za złe że w Katowicach ciągle szli tą samą drogą. Nawet transfery miałam w tym samym dniu cyklu.Dr.Wdowiak super , mily sympatyczny i rozmowny. Ale u nas nie znalazł przyczyny ,może za mało badań zlecił samą nie wiem. Naprwno nie zmienię fo, pozostał mi jeszcze jeden zarodek. 23 jadę na wizytę i zobaczymy kiedy będę mogła go zabrać. Zdaje sobie sprawe ze nie jest cudo twórca i nie każdemu pomoże, jak każdy lekarz. Ale zdecydowanie polecam.
reklama
hope322
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 2 Lipiec 2017
- Postów
- 2 577
Ja w poprzednim cyklu sztucznym mialam cb i lekarz nie mial nic przeciwko podchodzic od razu w kolejnym. Na moja prosbe podchodze teraz na cyklu naturalnym. Jutro sie okaze czy pecherzyk rosnie.Tez widziałam siebie z piekna gromadka dzieci ale cóż widocznie sie nie da... cieszę sie z tego mojego cudu jak to nazwal lekarz , chociaż wtedy wydawało mi się to jakimś nieporozumieniem nie byłam gotowa na dziecko ale się starałam i mi się udało jestem szczęśliwa mama... a po kropeczki wrócę napewno, tylko powiedzcie mi w następnym cyklu można normalnie robić transfer ?? Czy trzeba odczekać. No i jeszcze sprawą pracy... nie jestem w stanie wrócić do przedszkola to by za bardzo bolało...
hope322
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 2 Lipiec 2017
- Postów
- 2 577
Ja nie mysle o adopcji, bo oprocz braku jajowodow jest ok. Chce dac m jego wlasne dziecko. Gdybym miala problem z komorkami nie wachalabym sie na kd. Poza tym tak jak piszesz raczej szans nie mam na adopcje urodzonego juz dziecka, mieszkam za granica i to tez pewnie bylaby przeszkoda. Poza tym lecze sie z deprescji to pewnie od razu bylabym zdyskfalikowana.Dziewczyny pytanie może nie właściwe ale już dawno chciałam wam je zadać ,mam nadzieję ze się nie pogniewacie. Dlaczego nie myślicie o adopcji , chodzi mi o adopcję zarodka ?? A wogole myslalyscie o adopcji dziecka,my się dowiadywalismy ale procedury są straszne i prędzej po tym wszystkim syna by mi zabrali niz drugie dziecko dali
Zamierzam pójść do kogoś z zarządu kliniki i sobie porozmawiać. Jeśli nie znajdziemy wspólnego rozwiązania to złożę skargę u nich oficjalną, u rzecznika praw pacjenta a jeśli będzie trzeba znajdę najlepszego specjalistę i pójdę z nimi do sądu i zwykłego i lekarskiego żeby im udowodnić błąd w postępowaniu.
Tylko najpierw muszę się ze strzępów pozbierać [/QUOTE
Po tym jak złożyłam wniosek o dokumenty i poszłam na wkurwie to się udało przynajmniej wprost porozmawiać. W końcu na samą rozmowę lekarz poświęcił mi ponad 40 minut. Powiedziałam spokojnie ale stanowczo o co mam do nich pretensje. Jak jestem rozczarowana że druga stymulacja była taką samą porażką że ciągle mówią o wodniaku którego według laparoskopii nie ma no i że generalnie mam dość. Doktor poszedł do laboratorium i na razie sytuacja wygląda tak że mój płacz chyba poruszył drugiego kropka. Albo zmiana tych "mediów" albo spojrzenie na zawadzie - zabiję wszystkich w tej klinice bo okazało się że drugi kropek się "ocknął" reszta niestety "padła" ale dwa walczą i jak zaczną się dzielić dalej to jutro transfer obu. Teraz "wciągam" intralipid. Jutro mam wziąć zastrzyk jakiś za 800 zł na wyciszenie macicy do tego embrio glue. Więcej pomysłów na pomoc kropkom nie ma.
Cieszę się ,że drugi się ruszył, może będą dwa i będziesz mieć bliżniak i, czasem coś się żle zaczyna a świetnie kończy, liczę ,że uda Ci się tym razem.
Nie wiem sama ....zobaczymy . W sumie cień nadzieji jest ale minimalny dzisiaj 7 dpt ale zobaczymy. Już się wyplakalam jeszcze tylko M nic nie bo wraca do domu będzie -ieczorem i nie chce go denerwować, jeździ tirem więc niech się skupi. Teraz robię obiad dla syna... z dniana dzień kocham go coraz mocniej chociaż ciągle mi się wydaje ze mocniej się nie da doceniam coraz bardziej też na cud...Mam nadzieję że przynajmniej będzie miał inne podejście aniżeli poprzednim razem (przepraszam ale nie znam Twojej historii). Ja po ostatnich nieudanych dwóch crio podobno fantastycznych zarodków mam za złe że w Katowicach ciągle szli tą samą drogą. Nawet transfery miałam w tym samym dniu cyklu.
hope322
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 2 Lipiec 2017
- Postów
- 2 577
Ja mialam plamienia po estadiolu jeden dzien. Udalo sie ale byla to ciaza biochemiczna niestety.Ehh, ja zawsze wiem czego chcę, decyzje podejmuję w ułamku sekundy, ale jak już ktoś pyta czy jestem pewna, to zaczynam wątpić w słuszność swoich racji. A czy tym dziewczynom udało się mimo krwawień?
Olusja1987
Fanka BB :)
A krwawienia po Estrofemie mogą mieć wpływ na powodzenie transferu?
monikaaakaaa
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 20 Październik 2017
- Postów
- 29
Cześć dziewczyny
jestem pierwszy raz tutaj, ale czuję, że mam potrzebę.
Po 2,5 roku starań jestem po drugim transferze i się udało - chyba, bo oczywiście jestem pełna obaw. 3 lata temu zaszłam naturalnie w ciążę, praktycznie na zawołanie, ale okazała się pozamaciczna...umiejscowiona w jajowodzie, trafiłam jednak do wspaniałych lekarzy i uratowali mi jajowód, od tamtej pory moja psychika padła i pomimo wielu starań nie mogłam zajść w ciążę...rok starań naturalnych, gdyż lekarze mówili, że z punktu medycznego nic mi nie dolega...1,5 roku temu trafiliśmy z mężem do Salve w Łodzi na cudowną Dr Kokoszko - kobieta, która od razu mi powiedziała - " z półki Ci dziecka nie wybiorę, ale w ciąży będziesz". Ja mam bardzo twardą psychikę i niewiele może mnie złamać, ale prawdopodobnie blokada, która nastapiła po straconej ciąży nie pozwala mi naturalnie zajść w ciąże, bo wszystkie badania bardzo dobre, jajowody drożne, mąż świetne nasienie ma, jedyne co to mam pcos, ale to też nie było przeszkodą według Dr, bo moje AMH nie jest niskie. No więc do sedna, po 3 inseminacjach, nie chciałam dłużej czekać i podeszliśmy do in vitro. Pierwsze - niepowodzenie 2 miesiące temu, na koniec września drugie podejście i w piątek 13-tego na teście od razu 2 kreski...powinna juz w ubiegły poniedziałek zrobić betę, ale bałam się i czekałam na miesiączkę...nie przyszła, test miałam w domu i zrobiłam, pobiegłam zaraz na betę i była 842,6 a w poniedziałek już 2241... Leki po transferze przyjmuję bez zmian do środy, bo wtedy mam wizytę w Salve... jednak dla mnie ten czas oczekiwania na usg jest koszmarem...pobolewa mnie brzuch na dole, codziennie inaczej, ale jednak...a oprócz zgagi i bólu jednej piersi - oznak ciąży nie mam żadnych i oczywiście fiksuję (zamartwiam się strasznie). Umówiłam się dzisiaj do innego ginekologa, tylko żeby mi zrobił usg i żeby zobaczył, że to nie pozamaciczna znowu, bo tego bym nie przetrwała. Myślałam, że mało prawdopodobne jest mieć pozamaciczną 2 razy, ale po in vitro też to możliwe i boję się strasznie...może powinnam poczekać do środy, ale nie wytrzymam tego stresu i uznałam, że muszę iść jeszcze dziś...czy któraś z Was jest w ciąży po in vitro i pobolewa ją brzuch?
jestem pierwszy raz tutaj, ale czuję, że mam potrzebę.
Po 2,5 roku starań jestem po drugim transferze i się udało - chyba, bo oczywiście jestem pełna obaw. 3 lata temu zaszłam naturalnie w ciążę, praktycznie na zawołanie, ale okazała się pozamaciczna...umiejscowiona w jajowodzie, trafiłam jednak do wspaniałych lekarzy i uratowali mi jajowód, od tamtej pory moja psychika padła i pomimo wielu starań nie mogłam zajść w ciążę...rok starań naturalnych, gdyż lekarze mówili, że z punktu medycznego nic mi nie dolega...1,5 roku temu trafiliśmy z mężem do Salve w Łodzi na cudowną Dr Kokoszko - kobieta, która od razu mi powiedziała - " z półki Ci dziecka nie wybiorę, ale w ciąży będziesz". Ja mam bardzo twardą psychikę i niewiele może mnie złamać, ale prawdopodobnie blokada, która nastapiła po straconej ciąży nie pozwala mi naturalnie zajść w ciąże, bo wszystkie badania bardzo dobre, jajowody drożne, mąż świetne nasienie ma, jedyne co to mam pcos, ale to też nie było przeszkodą według Dr, bo moje AMH nie jest niskie. No więc do sedna, po 3 inseminacjach, nie chciałam dłużej czekać i podeszliśmy do in vitro. Pierwsze - niepowodzenie 2 miesiące temu, na koniec września drugie podejście i w piątek 13-tego na teście od razu 2 kreski...powinna juz w ubiegły poniedziałek zrobić betę, ale bałam się i czekałam na miesiączkę...nie przyszła, test miałam w domu i zrobiłam, pobiegłam zaraz na betę i była 842,6 a w poniedziałek już 2241... Leki po transferze przyjmuję bez zmian do środy, bo wtedy mam wizytę w Salve... jednak dla mnie ten czas oczekiwania na usg jest koszmarem...pobolewa mnie brzuch na dole, codziennie inaczej, ale jednak...a oprócz zgagi i bólu jednej piersi - oznak ciąży nie mam żadnych i oczywiście fiksuję (zamartwiam się strasznie). Umówiłam się dzisiaj do innego ginekologa, tylko żeby mi zrobił usg i żeby zobaczył, że to nie pozamaciczna znowu, bo tego bym nie przetrwała. Myślałam, że mało prawdopodobne jest mieć pozamaciczną 2 razy, ale po in vitro też to możliwe i boję się strasznie...może powinnam poczekać do środy, ale nie wytrzymam tego stresu i uznałam, że muszę iść jeszcze dziś...czy któraś z Was jest w ciąży po in vitro i pobolewa ją brzuch?
reklama
Olusja1987
Fanka BB :)
Sądzisz, że powodem mogło być właśnie to plamienie?Ja mialam plamienia po estadiolu jeden dzien. Udalo sie ale byla to ciaza biochemiczna niestety.
Podziel się: