Hej Dziewczyny, Nie wiem czy ktoś z forum mnie jeszcze pamięta( Pojawiam się tu co jakiś czas od 1.5 roku, zazwyczaj w trakcie procedury- właśnie jestem w trakcie 4). Moje amh jest tragiczne- od ostatniej procedury nie badałam, a przed nią było 0,4. Wszystkie podejścia skończyły się klapą, mimo końskich dawek(przedostatnia procedura ok. 500jednostek dziennie) gonadotropin.Za pierwszym razem tylko 3 komórki pobrane(wszystkie dojrzałe),za drugim 5(3dojrzałe )- na usg przed punkcją były widoczne tylko 2.Miałam 2 transfery 3 dniowych zarodków(5c, 8a). Mąż ma wzorowe nasienie. Teraz podchodzę na cyklu naturalnym (Clo + 6 amp. Menopuru 75j.) i jestem w szoku, bo wyhodowałam min. 6 komórek, endo 10mm 2 dni przed punkcją. Najgorsze jest to, że jutro punkcja(15dc), a pęchole mogą być niedojrzałe(wczoraj największe dwa miały ok 14mm średnio. Niestety nie brałam orgalutranu i doktor powiedział, że dłużej nie można czekać, bo mogą popękać. Kurczę wkurza mnie to, że zmarnują się moje ostatnie jajka. Proponowałam wcześniej stymulację z clostilbegytem(bo wiem, że dobrze na niego reaguję i nie zubaża mi endo), ale od lekarzy słyszałam, że jest malo skuteczny i źle wpływa na emdometrium i że nie stosuje się go w ivf. Wydaliśmy ogromne pieniądze na leki, a mogliśmy uzyskać lepszy efekt z lekami za 1000 zł. Najbardziej szkoda mi straconego czasu. Mam już 38 lat , a ostatnie wyniki cytologii wykazały stan przedrakowy i dodatkowo rośnie mi polip w macicy. Musiałam się Wam wyżalić, bo nikt nie zrozumie mnie tak jak Wy.