No dzis weszłam z nim w polemikę odnośnie norm. Bo mi mówi, ze przecież mam na karteczce napisane ze norma jest do ponad 4. A ja mu na to, ze z tego co wiem bo mi endokrynolodzy mówili to od paru ładnych lat są ogólne wytyczne, ze kobiety starające się o dziecko powinny tsh zbić do 1-2 max. To on mi na to ze żadnych norm nie ma. No to mu powiedziałam, ze z tego co zrozumiałam TSH w jego ocenie nie jest istotne ale wiem, ze sporo lekarzy zajmujących się im vitro ma inne zdanie i bardzo ale to bardzo mnie to stresuje. I powiedziałam mu to co Beatka pisała, ze nawet embriolog w jego klinice stwierdził, ze po komórkach było widać ze były kiepskiej jakości powodu za wysokiego Tsh to uznał, ze nie możliwe żeby embriolog coś takiego powiedział. Że kolezanka musiała coś źle zrozumieć. Chciał zakończyć rozmowę i prosił o podanie adresu do recepty ale byłam tak spięta że nie mogłam mowić kodu pocztowego. A potem łzy mi pociekły i totalnie nie mogłam mowić. Czasem tak mam ze stresu, No trudno, w pupie to mam... Średnio się tym przejmuje że ktoś mnie widział ryczę ryczę czy nie, szczególnie ktoś, kto mi miedzy nogi zagląda, co mam się krępować pierdołami. pociekły to pociekły i już, głos też odzyskałam. Ale jak widać troszkę się spiekliśmy. Mam żal, ze mi nie kazał sprawdzić przed samą stymulacja tego tsh zanim zaczęłam brać zastrzyki. I najwyżej powiedzieć, żebym się do ładu doprowadziła z wynikami i przyszła za miesiąc. Zwłaszcza ze mąž chorował.
Napisane na iPad w aplikacji
Forum BabyBoom