- Dołączył(a)
- 16 Sierpień 2014
- Postów
- 9 245
moniusia umnie było łatwiej. Wszyscy bliscy znajomi wiedzą że M ma adoptowane dziecko. Zatem nikt, się nie pytał kiedy my itp...My ogólnie jesteśmy otwarci z M i normlanie na temat bezpłodności rozmawiamy. Ale może dlatego, że my nie mamy nic do ukrycia. Adoptus od małego wie, że jest przysposobiony. Ja to przechodziłam gadki ludzi - to najwyżej drugie adoptujecie. Jedyne co mi się cisnęło na usta - a co wy qurwa wiecie o adopcji!. Najlepsze jest to że mówiły to osoby, które stać było na 2,3 dziecko i jakoś nie biegły do ośrodka po dziecko. Ludzie są zakłamani. Maja tez zafałszowany obraz adopcji. Adopcja nie jest altruistyczna, jest bardzo smutna, ale jest tez dużo pięknych emocji. Spotkałam się tez z tym, ze jeden z moich znajomych nazwał te dzieci odpadem. Przyszedł gościu zrobił co zrobił, a ty wychowujesz jego "spuściznę". Z drugiej strony wiele z nas to taka spuścizna Po takim przyjęciu, jakoś temat ivf przechodził gładko. Może dlatego że nie mam fanatyków wśród znajomych. No i te współczucie w oczach, jak ludzie się patrzyli na mnie czy mojego M o informacji o adopcji. Ludzie nam współczuli, jemu bo nie ma dzieci. A mi bo takiego wzięłam...i tez nie będę miała dzieci. Co do teściów oboje nie żyją, wiec tez nie mam co porównać. Ale z tego co słyszałam to spox ludzie i bardzo mądrzy. Zatem raczej problemów by nie było. Ty masz teraz ciezki orzech do zgryzienia. Ja miałam taki sam po poronieniu, młodzież do nas przyjechała na weekend. Nie mogłam wymagać od męża żeby ograniczył te kontakty na jakiś czas, bo on za to odpowie a ja poniosę inne konsekwencje. Mimo naszej straty on tęsknił za synem... co mnie tez irytowało. Więc stwierdziłam, że się pakuje i jadę na parę dni do przyjaciółki. Nie służy to małżeństwu, ale musisz dbać o siebie. Z drugiej strony jak ma się to rozpaść to niech się teraz rozpadnie kiedy jesteś młoda... Ja może mam innych znajomych. Ale wbrew wszystkiemu dużo osób się rozstaje z powodu bezpłodności. Czasem nic nie ma między nimi, a walczą o dziecko, żeby "wygrać z losem" i kiedy to dziecko już jest nic się nie zmienia i związek się rozpada. Czasem podczas leczenia, już związek się psuje, udaje się ludzie usuwają ciąże i się rozchodzą. Najwięcej rozpadu związków jest po adopcji, wiele osób nie daje rady i się rozstają. Wiele chce żyć w świadomej bezdzietności i budzi się w wieku 38, 40 lat i nie może mieć dzieci ale na męża patrzeć nie może.. i albo się rozstają albo żyją obok siebie. Pomyśl nad tym co ty chcesz i ile jesteś w stanie dać. Teściówka nie będzie zadowolona trudno, jej problem. Może druga będzie lepsza zarcik oczywiście. Moim zdaniem ona jest toksyczna i wami manipuluje, doskonale powinna to zrozumieć, a nie stawiać was w takiej sytuacji. Ja myślę, że M nie chce przeciwstawić się matce, a właściwie jej oczekiwaniom. I nie chce Cię martwić, ale dla "świętego spokoju" facet będzie robiła jak ona chce. W pewnym momęcie teściowa będzie Cię jeszcze bardziej przyciskać, jak ty będziesz się odsuwać. W efekcie dojdzie do starcia. Pewnie wybuchniesz ty Ona nie mogąc na Ciebie wpłynąć, pójdzie manipulować twoim M, żeby coś na tobie wymusił - wiesz rozmowy o *******ach i o TOBIE I teraz uwaga uwaga albo M stanie za tobą i powie żeby mamusia się od..... albo będzie chciał urobić Ciebie. Gdy mamusi się nie uda uzyskać tego co chciała od (syna) to będzie bardzo pokrzywdzona i uzna że to wy zrobiliście jej krzywdę. Sytuacja w skrócie to - trójkąt dramatyczny. Tak manipulują toksyczni rodzice...
Ostatnia edycja: