reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Teściowa ewidentnie się wtrąca, jak to nie możecie się odciąć? możecie, jako ze ty jesteś jego żoną i żeby ratować swój związek twój M ma pelne prawo tak zrobić. A ona jako mężatka powinna o tym wiedzieć:-p Tylko za takimi wyborami pójdą konsekwencje, które poniesiesz ty.
Była mężatka :p Ona nie tyle co się wtrąca, tyle, że ona chce mieć wszystkie dzieci razem, żebyśmy się cieszyli tym dzieckiem jak durni, bo tam tak jest.. wszystko tak rodzinnie. Że brat dla brata i siostry ma zrobić wszystko i to jest najważniejsze. Z siostry dzieckiem było tak samo.. Ona nas rozumie i mówi to przez łzy, ale żąda za dużo..

Myślałam, że dzisiaj będzie lepiej, ale wstałam w podłym humorze. Powiedziałam M. wczoraj, że jak się urodzi to ja nie będę tam jeździć itp, ale on się nie odezwał, bo pewnie pomyślał dzisiaj tak gadam jutro będzie inaczej. I na tym się skończyło. Ale za 2 tyg są urodziny szwagra, nie pójdę.. On niech jedzie, broń boże nie bronie. Ale niech wie, że tak już będzie. To była 50-tka teściowej to głupio było nie iść, ale już dosyć.. Sama ta impreza pokazała mi, że to nie jest dobre. W pewnym momencie wstałam i naraz 3 uspokajające wzięłam. To znaczy, że nie jest dobrze.. tak to mi się dobrze żyje, tylko jak jestem w takim gronie większym to już wysiadam..

kropka,
no proszę :) jak na wolne to dużo zrobione tak z ranka :) gratuluję pracy :)
 
reklama
Moniusia- ja cie rozumiem , uwierz mi. mialam take sama sytuacje. Mojego M brat nikogo nice mial przez kilka lat I w koncu poznal. Super! Kilka mc pozniej on a w ciazy. Moj ma byc chrzestnym a ja Sie tylko usmiecham do M - ciesze sie ale yak strasznie mi przykro. Nawet teraz lzy plyna jak to pisze (pewnie hormone po stymulacji :p ) No I sylwester. Spotkanie rodzinne brat M tak opowiada co u malego w brzuchu I ze tak sie ciesza. Glaskaja po brzuszkach .... A ja? Zaciskam zeby ..... Zajeb .... Sylwester. Koniec koncow I tak sie pozniej sklocilismy ale to z tesciami I siostra mojego M :) ale to inna historia.
Teraz siedze I mysle/ wierze ze moja kropeczka zostanie z name I to ja w Togo sylwestra bede sie glaskac po brzuszku.... :)
 
Ludzie to jednak na prawde maja zero zrozumienia ... U mnie przed 4 lata starań tyle sie dzieci porodzilo i Zs kazdym były łzy a najbardziej wlurwia jak laska trzyma dziecko na reku i ci mowi ze ci tez sir uda - co ona przepraszsm wie o "udawaniu sie "???? Do cholery.
Ja bym powiedizala tesciowej ze uwazam ze to nie sprawiedliwe ze ona a nie ja i tak Dlatrgo nie bede skakać z radości ani tam jezdzic ani mowic jak sie ciesze jsk sie nie ciesze - no bo ile mozna ??
 
Kropka, Życzę z całego serca, żebyś się w sylwestra głaskała:* ja zawsze na sylwka też miałam doła z powodu braku dziecka, poprzedniego sylwestra, za 5 12 byłam tak napita, poszłam od wszystkich i ryczałam, wyzywałam. A u Ciebie wiedzą, że podchodzicie do ivf? Bo brat M. i wszyscy wiedzą i niby tak nie zadręczają, ale wiadomo, cieszą się i chcą, żebyśmy uczestniczyli w tym szczęściu, ale to jest nie do spełnienia.


Napisałam przed chwilą M. smsa.., że już nie będę jeździć, że nie ma dróg wyjątku, że musi to zrozumieć, bo to mi zabiera siły, że jeśli mamy walczyć, to ja muszę na spokojnie i, że jak mam jakąś perspektywę spotkania z dziećmi, ze szczęśliwymi rodzicami to nie mam siły do walki i mnie to zabija. I nie ma znaczenia czy to duża czy mała impreza. Po prostu stop..
 
Kropka, Życzę z całego serca, żebyś się w sylwestra głaskała:* ja zawsze na sylwka też miałam doła z powodu braku dziecka, poprzedniego sylwestra, za 5 12 byłam tak napita, poszłam od wszystkich i ryczałam, wyzywałam. A u Ciebie wiedzą, że podchodzicie do ivf? Bo brat M. i wszyscy wiedzą i niby tak nie zadręczają, ale wiadomo, cieszą się i chcą, żebyśmy uczestniczyli w tym szczęściu, ale to jest nie do spełnienia.


Napisałam przed chwilą M. smsa.., że już nie będę jeździć, że nie ma dróg wyjątku, że musi to zrozumieć, bo to mi zabiera siły, że jeśli mamy walczyć, to ja muszę na spokojnie i, że jak mam jakąś perspektywę spotkania z dziećmi, ze szczęśliwymi rodzicami to nie mam siły do walki i mnie to zabija. I nie ma znaczenia czy to duża czy mała impreza. Po prostu stop..

Ja akceptowałam tylko dzieci urodzone przed moimi staraniami .... Tak jakos wyszło , siostrzenice, dzieci kolezanek ale te zanim ja podjąłam decyzje .... Teraz to zauważam - ze te, nawet najbliższych kolezanek co znały problem, dzieci sa mi jakies obce .. Nie potrafię wyjasnic- hyba w glwoie tego nie odkręcę juz ....
Mi to zawsze msz mowil " uspokój sie to nie wyścig " a jednak no ...

Bogu dziekuje ze moja stsrsza sis teraz zaszła bo bym sie zapłakała chyba a kocham ja strasznie mocno i nie wiem jakbym miała sie zachować. Ale ona to jest taka ze podświadomie nie zaszła przede mna ... Ciezko wytłumaczyć ale miedzy nami siostrami jest jakis wspólny mozg .., bo jak inaczej wytłumaczyć ze zaraz po mnie zaszła jak od 5 lat planowała drugie ?
 
Tylko tesciowa wie. Jedna z siostr M jest taka bardzo religijna ale jej maz to juz.... Przeginka. Dlatego nie chcemy zeby oni o tym wiedzieli.... Zwlaszcza on- z reszta jak by one wiedziala to I tak by mu wypeplala. No ale coz.... Ona tez ma problemy z tarczyca itd wiec nie wiadomo jak to u nice bedzie.... Zycze im zeby poszlo dobrze. No I jeszcze wie druga siostra M ale Ona jest spoko :) moge se z nia pogadac. Teraz czeka ma wiadomosci :)
Moja mama tez wie ale tata nie ....
Mama sie czasami zapyta co I jak ale jej odp ze im mniej wie tym lepiej dla niej :) :p
 
U mnie siostry od samego poczatku mimo ze jedna bardzo religijna ale to siostra moja ... Nie ocenia mnie tylko wspiera w moich wyborach, szwagier tez wiedział, i to tyle osob z rodziny co wiedziało. Mama i tesciowa tyle ze staramy sie albo nie ze cos tsm sie dzieje, moja mams duzo wiecej oczywiscie :D
 
Mi to zawsze msz mowil " uspokój sie to nie wyścig " a jednak no ...

Tia, mój to samo mówi teraz.. że no i co z tego, że my też będziemy mieć.

Ciezko wytłumaczyć ale miedzy nami siostrami jest jakis wspólny mozg .., bo jak inaczej wytłumaczyć ze zaraz po mnie zaszła jak od 5 lat planowała drugie ?

No faktycznie.. :) tak miało być ;)

Wiecie co, jeszcze Wam coś powiem. Apropos tych wszystkich dziwnych sytuacji, ta moja przyjaciółka ma termin, (wiem, że to przewidywany itd), ale ma termin na rocznicę urodzin zmarłej malutkiej 3letniej chrześnicy mojego M..i tym samym w rocznicę naszego bycia razem.. zawsze mówili, że to będzie nasz aniołek, że będzie nad nami czuwał i dlatego mam wrażenie, że ona przyszła i odebrała mi wszystko. Tyle razy myślałam, może akurat uda się mieć termin na naszą rocznicę i jej urodzinki.. wyliczałam, miałam nadzieję. I dlatego teraz mam wrażenie, że jakby ona mi odebrała to wszystko.. rozumiecie?;/ dziwne to takie, ale cholera to fakt. Bo aż taki zbieg okoliczności?


Kropka, kurde, ale też nie patrz na tych religijnych.. ja jestem wierząca ogólnie, ale nie wierze w kościół katolicki czy inny.. choć tak bardzo chciałabym chodzić do kościoła tak jak kiedyś, ale dziś za dużo rozumiem i wiem, że to manipulacja ludźmi.. nikt nie moze mi zabronić bycia szczęśliwa, żaden ksiądz, żadna siostra czy jej religijny mąż! Wiem, że to decyzja każdego czy mówi o ivf czy nie, ale ja powiedziałam. Będę się tym chwalić jak się uda to końca życia, przed wszystkimi.\


Jakiego mam kochanego męża....................................
Odpisał No ok.. a za chwilę - rozumiem..

na szczęście.. tak się bałam, że napisze, że nie mogę się odwracać od rodziny itd, ale on to rozumie, wie, że się męczę.. ale mimo wszystko bałam się tego. On też to strasznie przeżywa, ale to jego rodzina, łątwiej mu zaakceptować. Dla mnie to są mimo wszystko obcy ludzie. Choć kiedyś byli bardzo bliscy. Zawsze mowiłam, że bym się ożeniła z jego rodziną i gdybym się z M pokłóciła to nie wiem jakby to było, bo bym, za nimi tęskniła. Teraz jest inaczej..
 
Ostatnia edycja:
Czesc laseczki:tak:

Monia ,ja sie wtrace do tematu od innej strony.Bo tesciowa,rodzina,dzieci...rozumiem wnerwia i cholernie boli. A twoje zycie z mezem ,jak ono sie uklada,?bo mi niestety wyglada na to ,ze to twoj M jest powodem calej zaistnialej sytuacji i to miedzy wami jest ognisko chorobowe ,ktore trzeba leczyc i to porzadnie. Wszystko ma gdzies swoj poczatek,kazda katastrofa i kazda klotnia. I nie mowie juz tutaj o invitro,ale zastanawiam sie gdzie w waszym zwiazku jest lojalnosc wobec partnera, szacunek i gdzie ta milosc? Ty podcinasz jemu galezie na ktorej on siedzi( jego rodzina) on tobie ( pragnienie dziecka i brak wsparcia z jego strony) Na razie wyglada to tak,ze ty na niego ,a on na ciebie. Pisaniem sms daleko nie zajdziesz,wam jest potrzebna gleboka, spokojna rozmowa bez oskarzania a z proba zrozumienia drugiej osoby i wyjscia jej troche na przeciw. I pewno ,ze sie lzy poleja,i obydwoje pewno powiecie cos ,czego wcale nie chcieliscie powiedziec ..tego sie uniknac nie da.Ale wazne zeby rozmawiac i nie uciekac od tematu,bo im dluzej czekasz tym jest gorzej. moze warto sprobowac uswiadomic jemu ,ze jest z Toba ozeniony a nie ze swoja rodzina, ze TY jego w tej chwili potrzebujesz ,bo zycie Ci sie wali a nie tesciowej i tabunu dzieci. Jezeli facet tego nie zrozumie i pomimo tego ,wazniejsza bedzie dla niego fasada szczesliwego malzenstwa,to trzeba sie zastanowic czy w takim zwiazku trwac i niszczyc sobie zycie ,czy sie pozegnac. Ja sie zegnalam 2 razy bo za duzo we mnie zdrowego rozsadku i tez przeplakalam nie wiem ile nocy, nasluchalam sie z kazdej strony,ile to jeszcze razy mam zamiar sobie zycie ukladac itp. Na koncu to jednak TWOJE zycie i czasami ludzie pomimo tego ,ze sa z natury dobrzy i chca dla wszystkich dobrze ida po prostu obok a nie razem. Przemysl sobie to co ci napisalam,mozesz napisac ,ze nie mam racji,ze bzdury pisze .Nie wiem ,nie mieszkam z wami .Moge tylko wnioski wyciagac z tego co napisalas.
Do invitro potrzebna jest dojrzalosc i madre wsparcie ze strony mezczyzny.
 
reklama
anne, widzisz, napisałaś, a on odpisał :) on rozumie tylko we mnie jest za duży żal i czasami mówię za dużo.. a tak na co dzień to jest cudnie.. mówimy do siebie jak dzieci, non stop przytuleni, jak na początku bycia razem, ja jestem jego pierwsza kobieta on moim pierwszym. Myślę,że nie ma zadnego ogniska chorobowego :) po prostu sytuacja wymaga takich kroków, że musimy się oddalić od jego rodziny, tzn. ja. Gdyby to się widziało z nimi raz na pół roku.. a ja z nimi nie dośc, ze na codzien w pracy(to wytrzymam) to jeszcze co weekend musimy tam jezdzic, albo jego ojciec przyjezdza (ooo od niego to muszę na pewno odpoczac) i cały czas tylko gada o tej ciezarnej szwagra, bo on ja uwielbia.. i o ciazy i tak jakby narzuca nam ich szczęście, a że nasze jest na drugim planie, bo teraz oni są najważniejsi, że trudno, że tak się stało. Ale, że teraz musimy być na ich zawołanie i tyle :) Niby nie mówi tego wprost, ale znam go jak swoją kieszeń i wiem, że w końcu to powie (tylko musi się narypać;p):) Jak dzwoni do M. to tylko chwilę co u nas, jak budowa, a za chwilę już tylko o nich.. Jak przyjeżdża to nie pyta się mnie jak się czuje, a jak już to tak jakby mało co go interesowała odpowiedź, tylko pyta się czy ta przyjaciolka pracuje, że on slyszał, ze jej nie było, ze sie źle czuła.... Przeszkoda jest tylko w jego rodzinie, choć ich szanuję tak jak i jego. Ale on to rozumie.. bo wie jak jest.. oni też chcą dobrze, ale nie rozumieją naszej sytuacji, myślą, że damy radę tak normalnie żyć, bawić się, cieszyć ze szczęścia innych. I to tylko o to chodzi kochana ;*
 
Ostatnia edycja:
Do góry