OlaSzy
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Sierpień 2014
- Postów
- 873
Dziewczyny skoro jesteście jeszcze online to mam kilka pytań. Jeśli możecie odpowiedzieć na swoim przykładzie...
- czy jakoś szczególnie zachowywałyście się po transferze ? Wiadomo że trzeba zachować ostrożność, nie dźwigać, nie przemęczać się, ale czy coś jeszcze ?
- siedziałyście w domu po transferze ? Bo lekarz powiedział mi że mogę iść, do pracy. Ale ogólnie mam stanowisko decyzyjne i duuużo stresów. W takim wypadku powiedziano mi że powinnam siedzieć w domu - sama nie wiem co robić
- i stresuje się powrotem do domu po transferze. Mam jakieś 40 min do domu od kliniki i boję się że mnie "wytrzęsie" w samochodzie... jak Wy wracałyście do domu ?
Ad1: Ja postawiłam na relaks, odpoczywałam, nie przemęczałam się, nie sprzątałam (a był to okres przed Wielkanocą), przygotowałam tylko śniadanie Nie dźwigałam, ale też nie dmuchałam jakoś specjalnie i chuchałam na siebie;-)
Ad2: Pracowałam,ale w domu (no poza udzieleniem korepetycji w dniu transferu - więc jechałam do moich "uczniów" - jednak nie jestem nauczycielką) - zajmowałam się swoimi obowiązkami z biura w domu, co jakiś czas robiłam sobie dłuższe przerwy na leżenie z nogami w górze:-)
Ad3: Jechałam jakieś 200 km z kliniki do domu zaraz po transferze. Zdążyłam zrobić siku, uścisnąć rękę lekarza, zabrać dokumenty, wsiadłam w auto i pojechałam, po nieco ponad godzinie byłam już w domu.
I nie martw się na zapas. Też jestem z rządowego (Gameta Łódź/Rzgów), pobrano 25 komórek, 6 zapłodniono, 3 się rozwinęły, za pierwszą podaną już odnotowaliśmy ciążę. Nie dziwię się, że pielęgniarki Cię trochę nastraszyły - szansa na zapłodnienie w pierwszym transferze u nas wynosiła mniej niż 30%, po takich "przygodach" jakie my mieliśmy (i Wy też, bo przecież też musieliście się długo starać), lepiej podchodzić z pokorą niż dużą nadzieją, na wypadek gdy się nie uda..). Ale życzę Ci, żebyś trafiła do grona tych, którym udaje się od razu!:-)