hej dziewczyny
kochane jestescie, ze sie o mnie martwilyscie, ale tu sie widze tez sporo dzialo przez te dwa dni.
lolitka, dorcia trzymam kciuki za wasze stymulki.u mnie w szpitalu tez mowia, ze od 3 dnia mozna, wiec lolitka nic sie nie martw.\
ja i owszem wyladawalam dzis w szpitalu, ale nic mi to nie pomoglo. wczoraj caly dzien zwijalam sie z bolu, ale chlalam wode i liczylam na to, ze mi przejdzie. ale rano bylo tylko gorze, bo jak tylko wstalam to zaczelam wymiotowac, a potem zemdlalam, choc mozliwe ze i zemdlalam w trakcie. zadzwonilam do mojego szpitala i powiedzieli, ze mam natychmiast isc do najblizszej przychodni. poszlam, najpierw musialam cala historie opowiedziec pielegniarce, ta zrobila mi test moczu i wykryla krew. potem lekarz stwierdzil, ze to na pewno infekcja nerek i chcial mi dac antybiotyk, o hiperstymulacji w ogole chyba nie slyszal. po moich naleganiach zadzwonil do mojego lekarza od ivf i nie wiem co tamten mu powiedzial, ale kazali mi jechac do szpitala, gdzie mogli zrobic badania krwi. zanim pojechalam w przychodni zeszlam ponownie i chyba wtedy zaczeli mnie traktowac powaznie. w szpitalu znow musialam kolejny raz opowiadac historie pielegniarce, a potem lekarzowi ktorzy tez twierdzili, ze to od nerek, ale uparlam sie ze chce zeby mnie zobaczyl ginekolog, wiec mi w koncu ulegli. ginekolog zrobil mi usg, stwierdzil hiperstymulacje drugiego stopnia, jajniki wielkosci 8-9 cm, spora ilosc wody. i tu niespodzianka - kazal mi brac paracetamol i pic duzo wody i wypisal do domu. szlag mnie trafil bo caly dzien zajelo im postawieni diagnozy, ktora lolitka postawila w 3 sekundy. mam wrocic tam jutro i powtorzyc badania. dobra wiadomosc jest taka, ze moja betka sugeruje ze moge byc w ciazy, choc za wczesnie, zeby to oficjalnie potwierdzic i zaczac swietowac, ale przynajmniej nie mozna wykluczyc.
to tyle u mnie, mam nadzieje, ze wam walentynki minely lepiej. trzymcie sie kochane i dobrej nocki.