Szyszka, gratuluję serduszka. Mam nadzieję, że i ja niedługo usłyszę ten dźwięk. A Ty leż i się zaokrąglaj (tzn. pęcherzyk zaokrąglaj)
Milla - no zobaczymy jak to będzie z tą moją betą. Sama jestem ciekawa. Chciałabym przełożyć weryfikację na jutro. Zaraz będę dzwonić do Invicty w tej sprawie. W sobotę to będzie trudne logistycznie do zrealizowania.
Co do Lutinusa to mi go w Invikcie nie przepisywali, ale brałam go będąc w Invimedzie. Komfort jest nieporównywalny. Jedna tabletka dopochwowa zamiast czterech to naprawdę jest różnica. Teraz biorę luteinę i do aplikacji używam tego aplikatora od Lutinusa. Doszłam do perfekcji: do aplikatora mieści się taletka estrofemu i dwie Luteiny na raz. Przy 8 luteinach, które musiałam przyjmować jednorazowo, to naprawdę duże udogodnienie.
Olusia - weryfikacje nie są stosowane w wielu kliniach. Nie wiem czy to nie jest tak, że tylko Invicta je robi...?
Jeżeli chodzi o mrozaczka, to w programie rządowym najpierw musisz wszystkie zamrożone zarodki wykorzystać, dopiero jeśli
się nie uda to podchodzisz do kolejnej stymulacji. Ale po swoją śnieżynkę wrócisz za dwa lata, bo dziś będzie wysoka beta!
Gizas - wspaniałe wieści. Trzymam kciuki za zarodeczek w brzuszku i za te na szkiełku. Niech się wszystkie pięknie
rozwijają.
Minni - to masz drużynę piłkarską razem z rezerwowymi! Niech się teraz dzielą. Ja też brałam Dostinex po drugiej stymulacji
w Invimedzie, ponieważ zaliczyłam lekką hiperkę. Spokojnie. Nic Ci nie będzie (ani dziecku).
Kasik - doszłam do Ciebie w końcu. Jak przeczytałam Twój post to też od razu pomyślałam o dr O. Ona jest jakaś niezaspokojona
czy coś w tym stylu... Mocno nie tak ma pod sufitem. Ja byłam u niej na wizycie kwalifikacyjnej do programu rządowego.
Bardzo dziwne wrażenie na mnie zrobiła, cieszyłam się, że tylko wywiad ze mną przeprowadzała, że mnie nie badała. Potem miałam
z nią kontakt telefoniczny (pierwsza weryfikacja po transferze) - zupełnie inna osoba. Aż byłam w szoku normalne: miła, wyskoczyła
z jakimiś osobistymi życzeniami powodzenia, coś w stylu "wierzę z całego serca, że się Państwu uda"... No szok normalnie.
Co do reszty to u mnie było podobnie (pomimo tego, że inny lekarz mnie prowadził). Dostałam co prawda informację, że pobrał 7 komórek ale o ich jakości nie mógł powiedzieć nic na tym etapie (czyli jakąś godzinę po punkcji). Też dostałam leki na piśmie bez żadnych wyjaśnień i też mi doktorek powiedział, że nikt z laboratorium do mnie nie zadzwoni z informacją ile jest zarodków (chyba, że nie będzie żadnego,
to wtedy oczywiście poinformują). Ale poszłam do magicznego pokoju 13 i się okazało, że z labo jak najbardziej mogą zadzwonić jeśli tylko mam takie życzenie.
Daj znać jak już będziesz wiedziała ile się zapłodniło. Trzymam kciuki &&&&&&&