n.v.m masz rację, ja też za pierwszym razem kiedy trafiłam do dr. Obuchowskiej przypadkiem, bo Sowińskiej nie było, odniosłam wrażenie jakby była nieobecna, małomówna. Potem namówiła mnie dziewczyna z forum która do niej chodziła i spróbowałam jeszcze raz. I się nie zawiodłam, bo na prawdę można polegać na tym lekarzu.
Za to dobre wrażenie odniosłam po wizycie pierwszej u dr Zygler. Jednak zawiodłam się kiedy co wizytę musiałam opowiadać swój przypadek, bo dr nie chciało się nawet karty czytać.
Co do Lewandowskiego - to tak jak opowiadałam, nie znajduję raczej na niego dobrego słowa. Dla mnie to szczyt wszystkiego, aby pacjentce, która nie reaguje prawidłowo na leki powiedzieć wprost "pani nie bierze leków". Miałam ochotę zaprosić go na 7 rano do domu żeby uwierzył. Potem głupie teksty do mojej siostry, że mam słabe jajniki... On też jest bardzo schematyczny w leczeniu. Każdemu menopur, gonal, cetrotide (bynajmniej moje znajome z novum też tak miały). Nie wspomnę już o błędzie w rozpoczęciu stymulacji u mnie. Dostałam 100j gonalu na początek i pęcherzyki ani ruszyły, estradiol był bardzo niski. Potem zwiększał leki i prawił swoje teorie co do ich zażywania. Jak już wydałam coś koło 6 tys to stwierdził, że przerywamy stymulację bo nic z tego nie będzie
. Dopiero jak zabrała mnie pielęgniarka która z nim pracuje, a ja się wypłakałam, no bo wszystko wzięło w łeb, to ona dopiero do niego poszła i dr nagle znalazł rozwiązanie - IVM. Dla mnie było to oczywistą próbą naciągnięcia na kolejną stymulację, bo sam potem przyznał , że zaczął za małymi dawkami u mnie.
Co do Żelaznej - powiem Ci że to ciekawe... Moja siostra straciła dziecko z in vitro w 18 tyg. Była na skrobance na Żelaznej i po tym wszystkim chciała się od razu na następny dzień wypisać. Lekarz niemal ją błagał aby jeszcze dobę została, bo było dość duże krwawienie. I przecież przy przyjmowaniu i wszędzie było podane że dziecko jest z in vitro - zero negatywnych emocji względem mojej siostry.
Może jak rodziłaś to nie prowadził Cię lekarz z Żelaznej? Bo my obie chodzimy do dr Stokłuski (z przerwami na novum) i zawsze jak byłam ja czy siostra przyjmowana to zawsze pielęgniarka lekarzowi przedstawiała jako pacjentka dr. Stokłuski. Zawsze opiekę miałam tam cudowną, podejście lekarzy i pielęgniarek na medal, złego słowa nie mogę powiedzieć. I nigdy nikomu tam nie dałam łapówki. Tak samo jak leżałam tam, to lekarze wiedzieli o leczeniu in vitro u mnie i nigdy nie usłyszałam jakiegoś negatywnego słowa na ten temat.
Także faktycznie co pacjentka to inna opinia. Ja do Lewandowskiego mam olbrzymi uraz i nigdy nie pójdę do niego na stymulację. A novum jest taką samą kliniką jak invimed czy invicta. W każdej próbują wyciągnąć od Ciebie jak najwięcej kasy i każda ma swój schemat leczenia jaki narzucił właściciel kliniki.