reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kto po in vitro?

lolitka ja też jestem lekarzem i prowadząc praktykę nigdy nie zakładałam, że "ten typ tak ma". Zawsze jest jakaś przyczyna, a jak jest się dobrym klinicystą to w 97 % można znaleźć przyczynę. Natomiast klinikom leczącym niepłodność na tym nie zależy. Im zależy jedynie na finansach. Zobacz na gotadorę, miała badanie genetyczne zarodków i udało się. A przecież zarodków miała znacznie więcej, a tylko 4 przeszły badania pozytywnie. I teraz weź pod uwagę, że tylko invicta robi badania genetyczne. Czytałam wiele publikacji na ten temat i jednoznacznie wskazują, że badanie genetyczne zarodków zwiększa odsetek ciąż. I tu rodzi się pytanie, dlaczego inne kliniki nie chcą wprowadzenia takiego badania. Powód jest prosty, więcej osób szybciej zachodziłoby w ciążę, to oznaczałoby że mniej prób i mniej przypływu gotówki. Dla mnie to jasne że priorytetem takich klinik są finanse, a dopiero w drugiej kolejności dobro pacjenta.

Reasumując - kliniki niepłodności leczą, ale głównie portfele pacjentów. Ja nie umiałabym tak "leczyć".
 
reklama
kwiatuszek a ty składasz dokumenty do kliniki w Poznaniu, na Polną? znasz już jakieś szczegóły odnośnie refundacji?są już jakieś listy oczekujących?

Asia - tak bardzo mi przykro:-( musisz znaleźć siły do dalszej walki

Sylwia - to ty chyba wypróbowałaś wszystkie możliwe leki i wspomagacze na endo...
Do tego nie dziwię Ci się że jesteś tak zła na dotychczasową klinikę, na ich schematowe podejście. Może rzeczywiście zmiana kliniki coś zmieni, może jakiś nowy lekarz będzie miał dobry pomysł na Ciebie. Trzymam kciuki żebyś w końcu trafiła w dobre ręce

Kwiatuszek jak będziesz znała szczegóły to daj jutro znać. Ja też myślałam nad Polną jakby nam się teraz nie udało. Zawsze to jakaś druga szansa, na leki może jakoś odłożymy

Ginekologiczno-Położniczy Szpital Kliniczny UM w Poznaniu - Realizacja programu zdrowotnego pn. "Program Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego na lata 2013-2016" z tego co sie dowiedzialam trzeba osobiscie sie rejest i umawiaja na wizyte mowia jakie dokumenty przygotowac
trzeba miec wynik aktualny nasienia, Amh lub fsh chyba
 
sylwia - ja lekarzem nie jestem:) ale staram sie zdrowo myslec i czytac. mozemy prowadzic polemike co do tego czy 97% mozna zdiagnozowac - bo z tego co wiem to nie mozna ale to szczegol.
a badania genetyczne - jestem przeciwna i ciesze sie ze wiekszosc klinik tego nie oferuje. dlaczego? bo badanie genetyczne czesto uszkadza zarodek. i co mi po tym badaniu genetycznym? zrobione w drugiej dobie pokaze ze tylko cos jesli problem lezy po stronie matki. no dobra - widzimy ze jest problem i co? i nic... wad genetycznych nie da sie usunac. wynikiem badan jest tylko wiedza a nie plan poprawy tego co wiemy. z wiedza ta nic nie zrobimy a narazamy zarodek na uszkodzenie (kazda biopsja zarodka moze uszkodzic i doprowadzic do jego braku rozwoju).... badania od 3 do 5 doby juz pokaza problem po stronie matki i ojca (i te sa najczesciej wykonywane o ile jakies zarodki przetrwaja te 3 dni minimum) ale to samo jak wczesniej - co mi z tego? mozna polemizowac ze jesli ktos ma bardzo bardzo duzo zarodkow i sa bardzo dobrej jakosci - wowczas dyskusja czy robic badania moze miec miejsce gdyz masz komfort taki, ze nawet jak stracisz jakies zarodki w wyniku badania to masz jeszcze wiele innych do transferu. a prawda jest taka, ze wiekszosc niestety nie ma az tak duzo zarodkow. po pierwsze, chcesz transferowac najlepsze jakie masz i miec tez do mrozonki cos. a przez badania ograniczasz sobie szanse na wiecej zarodkow - bo czesc z nich moze zginac. przeciez jak sie robi test? usuwa sie minimum jedna komorke z zarodka a to jest zewnetrzna ingerencja w jego struktury ktora rzadko kiedy pozostaje obojetna dla rozwoju takiego zarodka.
nie mowie ze badania genetyczne sa zle - ale po prostu trzeba wziasc pod uwage specifyczny przypadek i cykl i warunki.

nie ma jednoznacznej odpowiedzi czy badania genetyczne sa dobre. sa plusy i minusy i z tego co czytalam a czytalam przez kilka lat juz teraz - z pewnoscia nie mozemy obarczac klinik tym ze nie chca robic badan genetycznych. moze maja takie podejscie jak ja? moze niekoniecznie wlasnie chodzi w tym przypadku o kase ale o rozwazenie plusow i minusow?
 
Widzisz lolitka ty patrzysz pod swoim kątem, a ja pod swoim. Ja miałam aż 10 zarodków i bardzo chętnie oszczędziłabym sobie zmarnowanego czasu i łez po każdej nieudanej próbie. Baaa, jakbym nie oddała komórek jajowych to mogłam mieć 21 zarodków i nawet nie wiem czy któryś z nich dałby ciążę. Każde podejście to jak los na loterii, ale zawsze można pomóc sobie dodatkowo. Po co zdawać się tylko na matkę naturę i skazywać się na kolejne nieudane stymulacje/punkcje, podawanie sporych dawek leków do transferów, które nie są bez znaczenia dla kobiet. Przecież każda ingerencja lekami zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia nowotworu.

Ja wolę aby zarodki obumarły w laboratorium i wyselekcjonować tylko te, które mogą dać realną szansę na ciążę. Po co narażać kobietę na ból, cierpienie fizyczne, psychiczne, zwiększać zagrożenie nowotworowe, niszczyć wątrobę lekami żeby tylko dać szansę zarodkom, które teoretycznie szans nie mają. To kto jest ważniejszy - kobieta czy zarodek?

Mi też lekarka opowiadała bajki, że miała pacjentki, którym zarodki implantowały się przy endometrium 5,7 mm. Zapytałam ile takich było? Odpowiedź 2 na kilkadziesiąt jest dla mnie niskim prawdopodobieństwem sukcesu.

I dlatego najważniejsze jest poszukiwanie przyczyn niepowodzeń, przyczyn złej stymulacji/braku reakcji na leki niż strzelanie w ciemno "bo może się uda". Trzeba optymalizować warunki a nie bawić się w totolotek. Dla mnie takie postępowanie jest wbrew zasadom etyki lekarskiej, bo nie można narażać życia kobiety dla nikłej szansy, trzeba wpierw zrobić wszystko aby z czystym sumieniem stwierdzić, że wszystko zostało zrobione aby dać większe szanse.

Póki co, żaden lekarz dla mnie tego nie zrobił i dlatego nie czuję się usatysfakcjonowana z dotychczasowego leczenia.

I zasadnicza sprawa - owszem wad genetycznych nie leczy się, ale można nie transferować uszkodzonych zarodków. Bo uważam za nieludzkie implantacje uszkodzonego zarodku i późniejsze ewentualne poronienie. Przecież uszkodzony zarodek nie da ci prawidłowej ciąży to po co skazywać się na niepowodzenie.

Natomiast statystyki jak znajdę z ostatnich lat to chętnie wstawię. Było to porównanie ciąż z badaniem genetycznym zarodków i bez. Różnica jest znaczna. Także tutaj nie mówimy już o plusach minusach, ale o realnych wynikach danego badania. Jednak takie badanie jest dla osób, które mają dużą ilość zarodków, a nie dla tych które miały 2 czy 4 zarodki.

A te 97% dotyczyło mojego zawodu. Ja już nie mówię o powodzeniu zabiegów implantacji w moim zawodzie, bo przy dobrej jakości implantach jest to 99,5%. Przy ginekologii jest to zapewne mniejsze szanse na zdiagnozowanie, ale patrząc na postępowanie lekarzy ginekologów i braku jakichkolwiek chęci do dokładnego diagnozowania śmiem twierdzić że jest to grupa zawodowa która raczej nie nadaje się na lekarzy.
 
Ostatnia edycja:
kochana - nie patrze absolutnie pod swoim katem. mowie o sredniej. jesli wiemy ze srednio ma sie 10 komorek, i z tego srednio 8 nadajacych sie do zaplodnienia. zwykle z tego jest 6-7 zarodkow to srednio nie ma ich az tak duzo. wlasnie dlatego napisalam, ze jesli ktos ma ich wiele to mozna inaczej patrzec na sprawe....
a ty nie daj sie lekarzom kolowac - sama kurna jestes lekarzem i mam nadzieje ze nie wierzysz w bajki o ciazach bez problemu przy endo 5-6mm :) sie zdarza - ale rzadko

i zgodze sie z toba z ostanim zdaniu. ZADEN lekarz nie jest doskonaly i mnie tez zaden nie podpasowal. wiec se znalazlam takiego co mnie slucha - przynajmniej mam kontrole nadtym co sie dzieje:)

ps. ale dalej uparcie stoje zeby nie bawic sie w ciagle poszukiwania co jest nie tak. bo odpowiedzi najczesciej nie znajdziesz:(
 
Ostatnia edycja:
Jasne że nie wierzę w bajki i leczenie w ciemno tymi samymi lekami z nadzieją, że może tym razem się uda jest dla mnie co najmniej śmieszna. I niestety muszę szukać przyczyny mojego endometrium, bo póki co standardowe leczenie nie przyniosło efektów i zawsze miałam tak 6-7 mm. Ja myślę że coś jest z moimi gonadotropinami, skoro przy stymulacji miałam 8-9 mm. Muszę chyba poszukać dobrego endokrynologa, może on coś zaradzi. Ja już nie mam siły do samolecznictwa i powoli mam wszystkiego serdecznie dość.
 
hej dziewczyny

Sylwus to bede wdzieczna za relacje z histero Twojej siostry, ja tem bede miec histerooperacyjna bo mam wizyte juz umowiona do anestezjologa tylko wolalabym bez intubacji:)

co do dofinansowania - ja dostałam....tzn wczoraj mialam wizyte ta kwalifikujaca no i nas zakwalifikowali - tylko zanim zaczne cala procedure to mam jeszcze 2 mrozaczki swoje wiec je wykorzystam a potem startuje z dofinansowanie ( choc mam nadzieje ze nie bede musiała). takze zobaczymy jak to bedzie, dobrze ze choc polowe mi doplaca zawsze cos:)
 
Sylwia - popieram wszystko co napisałaś. Dla mnie badania gentyczne i możliwość ich zrobienia było bardzo ważne. Oczywiście bałam się czy będziemy mieć jakiekolwiek zdrowe zarodki. W Invimedzie mieliśmy tylko 6 zarodków, nie udało się - czemu? czy były zbyt słabe czy miałam nieodpowiednie leki - nikt na to pytanie nie odpowie, bo nie było robionych badań, a jedynie oczekiwanie na cud, że się udało. W Invicta inne podejście - bo masa badań, wiele z Was powie,że to naciąganie pacjenta, bo po co wiedzieć,że ma się wszystko dobrze w organiźmie lub jest jakiś problem, można zaoszczędzić i próbować. Dla mnie to żadna oszczędność - to jest właśnie wyciąganie pieniedzy od pacjenta, bo potem trzeba wyłożyć pieniądze na cała procedurę od nowa. Cieszę się,że zbadano mnie z wielu stron, cieszę się,że męża przebadano, i cieszę się,że mam zbadane maluszki - ileż to mniej zmartwień w ciąży. Ja nie miałam czasu już na kolejne próby bez badań, to byłaby jak gra w totolotka. Owszem - udaje się dziewczynom bez badań, może gdybym podeszła do invitro 10 lat temu to może wybrałabym opcje "totolotka", choć wątpie. Żałuje,że trafiłam na reklamę Invimedu, to był rok pełen napięcia, bólu, łez, goryczy porażki. Cieszę się,że dziewczyny doradziły mi Invictę.
 
reklama
Lilia - najpierw trzeba bylo odstac swoje w kolejce do jednego pokoju zeby podpisac umowe czy cos , potem do drugiego pokoju zeby zarejestrowac a potem kolejka do rejestracji gdzie umowilam si ena wizyte kwalifikacyjna - bylam w szoku ze w tak szybko bo juz na 2 dzien. Kwalifikuja lekarze - ja mialam to szczescie ze lecze sie w provicie od lat wiec oni maja tam wszystkie moje badania wiec nic nie musialam donocic bo wszystko bylo w teczce, jedynie wynik amh dalam - kwalifikowala mnie moja pani doktor - wypisala formularz - zna moj przypadek bo od lat mnie leczy wiec od razu napisala - ze zakwalifikowano. Te osoby co lecza sie w provicie maja łatwiej niz te "obce" bo nas lekarze troche znaja przynajmniej maja cała dokumentacje medyczna - ja spelnialam kryteria jajnikowe - brak owu - cykle monitorowane bez sukcesu - takze od razu nas zakwalifikowano. Jak jeszcze nie bylas to jedźcie z mezem bo kolejki w te pierwsze 2 dni bylo straszne
 
Do góry