Joasia jeśli chodzi o dawcę to myśleliśmy o tym od samego początku. Temat wyszedł od mojego męża. Mój miejscowy ginekolog też uważał,że to będzie najlepsze rozwiązanie. Niestety pojechaliśmy na konsultację do bardzo znanego prof. z Łodzi, który zlecił masę niepotrzebnych i bardzo drogich badań ( które już wcześniej robiliśmy) to powiedział do mojego męża: " dlaczego chce Pan wychowywać cudze dziecko skoro może Pan mieć swoje? Wystarczy tylko próbować, próbować i jeszcze raz próbować!!" No i tak próbujemy 6 rok. Z Łodzi trafiliśmy do Invicty ze względu na PGD. Niestety po badaniach prawie żaden zarodek nie nadaje się do transferu. Po ostatniej nieudanej próbie mąż był wręcz zdecydowany na dawcę ale ja postanowiłam, że spróbujemy ostatni raz. Jak widać prawie się udało... nie wiem czy mąż będzie teraz zdecydowany na dawcę skoro byliśmy tak blisko.
Wszystkim dziewczynom jeszcze raz bardzo dziękuję za wsparcie. Jesteście bezcenne!!!
Do kolejnego in vitro z PGD raczej nie podejdziemy. W naszym przypadku szanse powodzenia są zbyt małe a koszty zbyt wysokie. Na dawce zdecydujemy się tylko jeśli mąż do tego dojrzeje, sam z tym wyjdzie i będzie pewny swojej decyzji.
Ja bardzo chciałabym być mamą ale nie za wszelką cenę. Może akurat na tym forum nie powinnam tego pisać ale ja naprawdę wyobrażam sobie życie bez dzieci ( wiem, że mój mąż też). Obiecałam sobie, że zrobię wszystko co mogę żeby spełnić to marzenie ale nie kosztem całego swojego życia. Dostałam nieźle po tyłku od życia. Mnie i mojej rodzinie przytrafiały się wręcz absurdalne tragedie i wiem, że najważniejsze jest po prostu żyć i być zdrowym. Jeśli nie uda nam się być rodzicami to przehulamy cały majątek na podróże i założymy hodowle kotów żeby miał nas kto zjeść jak umrzemy