reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

Cześć :) Mam nadzieję, że Invimed w Poznaniu nam pomoże. Wolałabym Invictę lub Novum, ale z uwagi na dużą odległość to nie wchodzi w grę. I tak do Poznania mam 70km. Zastanawiam się jak pogodzę przygotowania i podejście do in vitro z pracą... Ale trudno, jakoś trzeba dać radę :) Miłej niedzieli! Pogoda dziś piękna :-)

my tez myslelismy o gdańsku ale do pz blizej a z jakich okolic wlkp jestes?
 
reklama
Tak się zastanawiałam nad tą biopsją rysową endo ( drapanie endo) ...chodzi w tym o to ,że uszkadza się endo prowadząc tym do jego odbudowy..Ale przecież po każdej @ endo się odbudowywuje. Robiąc to w miesiącu poprzedzającym crio to i tak między zabiegiem a crio wypada @. Zastanawiam się czy to naprawdę ma sens i nie jest tylko wyłudzaniem kasy
 
masia wow, jak długo hodowali ci 12 -blastomerowe dzieciaczki???kurcze, jak pytałam o bastocytę, to odradzali, a klinika ta sama.Ale super, jesteś w ciaży :-)miałaś akupunkturę? jak się czujesz?
 
Kinga super ,że się odezwałaś :-)
Ikasia cieszę się z Tobą, ale zgłupiałam,bo z tego co tu pisały dziewczyny ten cykl zaraz po transferze trzeba odczekać...od czego to zależy?


Asiu nie mam pojęcia od czego to zalezy...na pierwszym usg po @ lekarz od razu powiedzial, ze będziemy dzialać bo wyglądają ladnie jajniki...potem kazal badac hormony czy wzrastaja..I okazalo sie ze tak I dzieki temu w 22 dc moglam mieć crio...pozno..nawet bardzo, zważywszy ze cycle mam 26dniowe...ale ufam mojemu doktorkowi I wierzę, że wie co robi..ma wkoncu doświadczenie I wiedze....a lekarzom tez przeciez zalezy na naszym sukcesie, bo nasz sukces to tez sukces kliniki:)
 
Ikasia u mnie są niestety 2 problemy...jeden to jajniki z cystkami ( w tej chwili są bez cyst ) więc byłoby fajnie zrobić crio jak najszybciej ,żeby cysty nie narastały, ale drugi problem to jeden blastuś :-( więc chcę być na niego przygotowana jak najlepiej...więc stąd pomysł scratchingu.. Ale zastanawiam się nad koniecznością tego, bo z tego co czytałam tak naprawdę nie udowodniono skuteczności naukowo, bo się poprostu nie da. Już nie chodzi o te 500 zł, bo gdyby mi ktoś powiedział, że rzeczywiście to pomoże mogłabym dać i więcej. Niestety są też przypadki powikłań po tym zabiegu i crio było przesunięte nawet o kilka miesięcy.
Kinga lekarz się wypowiedział,że trzyma się starych reguł , ale jakie są te stare reguły?
 
martka- dzieciaczki miały 4doby, we wtorek punkcja, w sobotę transfer. Dłuższa hodowla przypiszczalnie wynikała z wolnych dni. Transfer robił mi dr Polaczek. Akupunkturę również zaliczyłam i embroglue. Sumując te wszystkie wspomagacze zagnieżdżania wychodzi że na 100% powinno się udać ;-):-);-) Teraz leżę i jestem obsługiwana przez M, nie poznaję gonormalnie jak sobie dobrze radzi z obowiązkami domowymi ;-) A jak Ty się czujesz? kiedy kolejna wizyta?
 
reklama
Lawendowy – szpaki to moja zmora. Zwłaszcza, że mój sad w okolicy jest jedyny. Pamiętam takie wakacje kiedy spałam w sadzie w namiocie. O godzinie 4-5 wstawało się i strzelało z pistoletu hukowgo. Teraz najczęściej zakładam siatkę na ptaki, trudno potem wyplątać drzewa z nich, ale to lepsze niż nocowanie sadowe.

Joasia 2906 – teoretycznie powinnam testować 13.05, ale dr pozwoliła mi na test 10.05. To będzie 11 dpt, także albo będzie albo nie. Boję się tylko tego że w piątek i sobotę mam dyżury i ciężko będzie mi się opanować emocjonalnie jeżeli będzie to porażka.

Agapl13 – wiem, że to piękny gest z jej strony. Zwłaszcza, że ją samą goni czas. Ma 40 lat, niedługo podchodzi do crio, jak się uda, jak donosi to po porodzie musi mieć rok przerwy po cesarce. Ehhhh....

Dziewczyny, nigdy tego nie mówiłam, bo i po co. Ale z moją siostrą to jest tak, że wzajemnie sobie możemy pomóc. Po narodzinach mojej siostrzenicy z wadą genetyczną moja siostra robiła stosy badań genetycznych, jednak żaden lekarz nie był w stanie określić gdzie jest mutacja genu/genów. Nie mogą jej zagwarantować, że urodzi zdrowe dziecko kiedykolwiek. Ona się boi, że sytuacja się powtórzy a ona nie poradzi sobie z dwójką chorych dzieci. Stąd też moja taka szybka decyzja o in vitro. Pewnie jeszcze bym się ociągała do dzisiaj czy nie podejść do IVF, jednak jej problem skłonił mnie do przyspieszenia podjęcia decyzji. Wiecie, ja po prostu się bałam, że po in vitro nie ma już nic, i jak się nie uda, to co dalej?

Przechodząc do sedna. Jestem dawczynią komórek dla mojej siostry. Ciężko było z moją stymulacją ale się udało. Pobrano mi 32 komórki jajowe (12 dojrzałych komórek, 20 niedojrzałych). Z 20 niedojrzałych dojrzało dzięki IVM 11. Czyli miałam 23 komórki. Oddałam siostrze większą połowę, dlatego że jej bardziej zależy na czasie. U niej z 12 komórek uzyskano 11 zarodków. U mnie z 11 komórek – 10 zarodków. Jej zostało 10 , mi już tylko 4.

Nigdy o tym nie mówiłam, bo jakoś chciałam aby tajemnica nigdy nie wyszła na jaw. Nikt nie wie...tylko najbliższa rodzina. A teraz Wy. Dlatego okres poronienia mój i 1,5 tyg wcześniej siostry był dla mnie ogromnym ciosem, bo w końcu oboje dzieci było „moje”, czyli z mojej komórki jajowej. Siostra pewnie ze względu na co przechodzę zdecydowała się na taki krok, jak ja przy in vitro. Mam nadzieję, że uda mi się samej, jednak naprawdę szczerze w to wątpię. Bo przecież tyle prób, a lekarze nie umieją doprowadzić do rozrostu endometrium,. Dla mnie to co najmniej dziwne i cały czas czuję jakby na mnie wszystko testowali, ale nikt nie potrafi mnie konkretnie przygotować. Każda próba – to podejście warunkowe. Zawsze endometrium marniutkie. Nie wiem, ale bardziej czuję się dojona z kasy niż miałaby być to szansa na cud.

No to się rozpisałam, jak zwykle....ale to tak długo we mnie tkwi i nawet nie mam z kim o tym porozmawiać. Mąż nie rozumiał czemu przeżyłam poronienie siostry. Czasami myślę, że stres z tego okresu zabił moje dziecko. Nie wiem, ale jest mi nadal z tym ciężko.
 
Do góry