Siema, ja jestem tydzień po kolejnym in vitro ( właściwie to już 4) rzeczywiście sporo nas tu jest ,nawet nie przypuszczałam, że aż tyle tematów ,cierpień i dramatów. W mojej rodzinie wie tylko mama i siostra, od strony męża matka, z dalszej rodziny , znajomych, przyjaciół nikt nie wie, bo wiem jakie mają staroswieckie poglądy, a niektórzy to tak wierzący, że in vitro uważają za zło
więc milczymy, wszyscy czy w rodzinie czy wśród znajomych i przyjaciół mają dzieci, poczęte bez problemów, bez leczenia,więc niestety inaczej patrzą na zapłodnienie pozaustrojowe.