Ja niestety dalej walczę , chwilami mam ochotę rzucić to wszystko w p***u ( np. dziś , tzn. wczoraj ... Kolejny rok mi przybył a ja dalej bez dzieci
na dzień dobry się zryczałam
i oczywiście znów w głowie miałam że to się nigdy nie uda , że po co dalej walczę , po co dalej w to brnę jak to nie ma sensu ...
) ale jakiś wewnętrzny głos mi podpowiada Walcz bo w końcu się uda. I tak walczę już od dłuższego czasu ... W tej chwili jestem po trzeciej punkcji już , po dwóch wizytach u Paśnika i po trzecim szczepieniu limfocytami ... Tak jak kiedyś mi sugerowałyście mam zrąbaną immunologię
za dwa tygodnie jadę sprawdzić czy szczepienia coś pomogły i będę się przygotowywać do kolejnego transferu ... 7 jeśli się nie mylę ... ( Już zgubiłam rachubę ile ich było ... ) mam nadzieję że nadejdzie kiedyś ten dzień i w końcu będę mogła cieszyć się że i ja zostanę mama ... Eh... Takie smuty mnie naszły na noc :/ No nic ucałuj dziewczynki bardzoooo mocno