reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Dziewczyny ktoraś napisała mi wiadomość na priv a ja nie mogę w nią wejść w ogóle nawet nie wiem kto napisał. Świeci się ikonka ze jest wiadomość a po kliknięciu w nią staje się zupełnie biały ekran 🤷‍♀️
 
reklama
My badalismy zarodki i nie zalujemy. W sumie zbadalismy 13 zarodkow w klasie 5aa. Z tego 5 bylo zdrowych...szczerze mówiąc, gdybysmy nie zdecydowali się na badanie to zrobilabym dodatkowo min 6 transferów (patrzac po numerkach zarodkow a pewnie tak bylyby dawane przez embriologow) zanim trafilabym na zarodek, ktory nosze teraz pod sercem. Cena jest wysoka, nam wyszło 17tys za badanie ale policz sobie ile trzeba dodatkowo zaplacic za nieudane transfery, leki ktore do nich przyjmujesz i co NAJWAZNIEJSZE zdrowie psychiczne. Dla mnie badanie zarodkow to coś co warto zrobic.
 
Ciekawe...
myślałam że blastocysty muszą dojść do 5 aby pobrać biopsję i wykonać badania.
Jak to dziewczyny tu piszą mercedesy;) to nie są ale calkiem przyzwoite i ciążę z takich bywają.
kiesy masz mieć wyniki badania pgt? jeśli będą zdrowe gen to szansa na ciążę spora:)
Wyniki będą do 5 tygodni 🙆🏻‍♀️ Liczę ze szybciej się pojawia 😀
 
Dokładnie ,ja też bym badała gdybym mogła, teraz przechodzę przez ogromny stres bo mimo prawidłowego USG genetycznego ,test pappa wyszedł źle z ryzykiem trysomie 21. Teraz robię badania których koszt jest 2000 tys..a co dalej ?? A jeśli dalsze badania wklskaza nieprawidłowości ?? U mnie już 13 tydzień wg USG 14.. nie życzę nikomu takiego stresu czy dziecko zdrowe!! Więc moje zdanie jest takie ..ja bym badala
Ja bym swoje zbadała gdybym mogła. Tylko u nas w klinice nie badają. Może i koszt duży, ale teraz ciągle stres czy będzie zdrowe, czy nie poronie bo ma jakąś wadę. Byłabym na pewno s
 
Cześć, przychodzę dokończyć moją historię :) udzielałam się tu w lipcu, kiedy podchodziłam do in vitro. Trochę się przypomnę. Moja niepłodność wynikała z niedrożności, ale zanim to zostało wykryte to okazało się, że miałam stan przedniwotworowy macicy i było ryzyko jej usunięcia. Potem zostałam przeleczona. No i jak tylko mogłam, podeszłam do on vitro. Stymulacja przebiegła słabo, mimo przyzwoitego amh, okazało się, że jestem poor responder i wyprodukowalam tylko dwie komórki. Do ostatniej chwili miałam estradiol wskazujący w zasadzie na jedną dojrzała, ta druga udała się rzutem na taśmę. Zarodki dzieliły się wolno, w 3 dobie miały 6 komórek, w 5 dobie miałam transfer zarodka określonego jako 2BC , drugi zarodek zatrzymał się w stadium moruli, ale w 6 dobie rozwinął się i ma ocenę 3BC i czeka zamrożony. Po transferze zarodka 2BC popłakałam się pewna, że nie ma szans na ciążę, tu na forum krążyły wtedy różne tabelki, statystyki, z których wynikało, że szanse sukcesu są niewielkie, a ryzyko choroby duże. Ale 7 dni pozniej wartość bety wyniosła 38. A potem pięknie rosła, cały czas trzymając przyrost w granicach normy, nawet gdy dobijała już do 14 tysięcy. Ze względu na to, że stresowałam się różnymi historiami z forum, zdecydowałam na chwilę zniknac. Chwilą się trochę wydłużyła, bo z ciążą było trochę problemow. Koniec końców skończyło się szczęśliwie i urodziłam przez CC synka. Jest piękny i zdrowy i ma mądre oczka, jestem w nim zakochana 💙 od pewnego momentu w ciąży powtarzałam sobie, że zarodków w ciążach naturalnych nikt nie klasyfikuje żadnymi literkami, a dzieci się rodzą zdrowe i nie ma się czym przejmować. Widziałam, że rozmawiacie o badaniach zarodków. Każdy musi zdecydować sam, ja zdecydowałam się wtedy nie badać ze względu na koszt, ale też dlatego, że bałam się niejednoznacznego wyniku np że będzie mozaika i nie będzie wiadomo czy transferować czy nie, poza tym zarodki mają też zdolności samonaprawcze (do pewnego stopnia oczywiście, wiadomo, że te z dużą wadą genetyczna się nie naprawią). W każdym razie mój tzw "słaby zarodek" jest teraz moim pięknym dwutygodniowym dzidziusiem, którym jestem zachwycona. To, że on jest to cud, biorąc pod uwagę ilość problemów, z którymi się mierzyliśmy. A jednak cuda się zdarzają!❤️ Ściskam kciuki za Was wszystkie na tej trudnej drodze do macierzyństwa.
 
Cześć, przychodzę dokończyć moją historię :) udzielałam się tu w lipcu, kiedy podchodziłam do in vitro. Trochę się przypomnę. Moja niepłodność wynikała z niedrożności, ale zanim to zostało wykryte to okazało się, że miałam stan przedniwotworowy macicy i było ryzyko jej usunięcia. Potem zostałam przeleczona. No i jak tylko mogłam, podeszłam do on vitro. Stymulacja przebiegła słabo, mimo przyzwoitego amh, okazało się, że jestem poor responder i wyprodukowalam tylko dwie komórki. Do ostatniej chwili miałam estradiol wskazujący w zasadzie na jedną dojrzała, ta druga udała się rzutem na taśmę. Zarodki dzieliły się wolno, w 3 dobie miały 6 komórek, w 5 dobie miałam transfer zarodka określonego jako 2BC , drugi zarodek zatrzymał się w stadium moruli, ale w 6 dobie rozwinął się i ma ocenę 3BC i czeka zamrożony. Po transferze zarodka 2BC popłakałam się pewna, że nie ma szans na ciążę, tu na forum krążyły wtedy różne tabelki, statystyki, z których wynikało, że szanse sukcesu są niewielkie, a ryzyko choroby duże. Ale 7 dni pozniej wartość bety wyniosła 38. A potem pięknie rosła, cały czas trzymając przyrost w granicach normy, nawet gdy dobijała już do 14 tysięcy. Ze względu na to, że stresowałam się różnymi historiami z forum, zdecydowałam na chwilę zniknac. Chwilą się trochę wydłużyła, bo z ciążą było trochę problemow. Koniec końców skończyło się szczęśliwie i urodziłam przez CC synka. Jest piękny i zdrowy i ma mądre oczka, jestem w nim zakochana 💙 od pewnego momentu w ciąży powtarzałam sobie, że zarodków w ciążach naturalnych nikt nie klasyfikuje żadnymi literkami, a dzieci się rodzą zdrowe i nie ma się czym przejmować. Widziałam, że rozmawiacie o badaniach zarodków. Każdy musi zdecydować sam, ja zdecydowałam się wtedy nie badać ze względu na koszt, ale też dlatego, że bałam się niejednoznacznego wyniku np że będzie mozaika i nie będzie wiadomo czy transferować czy nie, poza tym zarodki mają też zdolności samonaprawcze (do pewnego stopnia oczywiście, wiadomo, że te z dużą wadą genetyczna się nie naprawią). W każdym razie mój tzw "słaby zarodek" jest teraz moim pięknym dwutygodniowym dzidziusiem, którym jestem zachwycona. To, że on jest to cud, biorąc pod uwagę ilość problemów, z którymi się mierzyliśmy. A jednak cuda się zdarzają!❤️ Ściskam kciuki za Was wszystkie na tej trudnej drodze do macierzyństwa.
Twoja historia daje nadzieję wielu z nas tutaj przebywających ❤
 
reklama
Cześć, przychodzę dokończyć moją historię :) udzielałam się tu w lipcu, kiedy podchodziłam do in vitro. Trochę się przypomnę. Moja niepłodność wynikała z niedrożności, ale zanim to zostało wykryte to okazało się, że miałam stan przedniwotworowy macicy i było ryzyko jej usunięcia. Potem zostałam przeleczona. No i jak tylko mogłam, podeszłam do on vitro. Stymulacja przebiegła słabo, mimo przyzwoitego amh, okazało się, że jestem poor responder i wyprodukowalam tylko dwie komórki. Do ostatniej chwili miałam estradiol wskazujący w zasadzie na jedną dojrzała, ta druga udała się rzutem na taśmę. Zarodki dzieliły się wolno, w 3 dobie miały 6 komórek, w 5 dobie miałam transfer zarodka określonego jako 2BC , drugi zarodek zatrzymał się w stadium moruli, ale w 6 dobie rozwinął się i ma ocenę 3BC i czeka zamrożony. Po transferze zarodka 2BC popłakałam się pewna, że nie ma szans na ciążę, tu na forum krążyły wtedy różne tabelki, statystyki, z których wynikało, że szanse sukcesu są niewielkie, a ryzyko choroby duże. Ale 7 dni pozniej wartość bety wyniosła 38. A potem pięknie rosła, cały czas trzymając przyrost w granicach normy, nawet gdy dobijała już do 14 tysięcy. Ze względu na to, że stresowałam się różnymi historiami z forum, zdecydowałam na chwilę zniknac. Chwilą się trochę wydłużyła, bo z ciążą było trochę problemow. Koniec końców skończyło się szczęśliwie i urodziłam przez CC synka. Jest piękny i zdrowy i ma mądre oczka, jestem w nim zakochana [emoji170] od pewnego momentu w ciąży powtarzałam sobie, że zarodków w ciążach naturalnych nikt nie klasyfikuje żadnymi literkami, a dzieci się rodzą zdrowe i nie ma się czym przejmować. Widziałam, że rozmawiacie o badaniach zarodków. Każdy musi zdecydować sam, ja zdecydowałam się wtedy nie badać ze względu na koszt, ale też dlatego, że bałam się niejednoznacznego wyniku np że będzie mozaika i nie będzie wiadomo czy transferować czy nie, poza tym zarodki mają też zdolności samonaprawcze (do pewnego stopnia oczywiście, wiadomo, że te z dużą wadą genetyczna się nie naprawią). W każdym razie mój tzw "słaby zarodek" jest teraz moim pięknym dwutygodniowym dzidziusiem, którym jestem zachwycona. To, że on jest to cud, biorąc pod uwagę ilość problemów, z którymi się mierzyliśmy. A jednak cuda się zdarzają![emoji3590] Ściskam kciuki za Was wszystkie na tej trudnej drodze do macierzyństwa.
Piękna historia. Popłakałam się [emoji24][emoji24]
 
Do góry