reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kto po in vitro?

reklama
Sylwia, nie opuszczaj mnie. Z kim będę prowadzić nocne rozmowy???

Lawendowy jestem jestem. To, że padam ze zmęczenia nie oznacza że pójdę wcześniej spać. Niestety mój organizm jest tak przestawiony, że dopiero o 2 w nocy mogę usnąć, a wstaję najwcześniej o 9. Praca na popołudnia niestety tak wpłynęła. Już kilka lat prowadzę tryb nocnego marka. Tylko z rana nastawiam budzik, obok leki naszykowane, szklaneczka wody. Budzę się jednym okiem, namierzam flaszeczkę z tabletkami porannymi, łyk wody na zapitkę i oko już usypia :rofl2:. Za to masakra dla mnie wstać na 9 do pracy w sobotę (bo to niestety jedyny dzień kiedy pracuję na rano). Już z parę razy zaspałam :-D
 
Sylwia, to miłe, że nie jestem tutaj sama :-)
Ja całe życie uwielbiam siedzieć po nocach. W liceum i na studiach uczyłam się tylko w nocy. Jakoś lepiej wchodziło.
A za to rano ni w ząb nie chciało. Ze wstawaniem też nie mam problemów, chociaż uwielbiam dłużej pospać.
Niestety dzisiaj też się nie wyśpię, bo zaczynam pracę o 7:00 rano. Wszyscy porządni obywatele obracają się na drugi bok o tej godzinie.
 
Lawendowy ja miałam tak samo. Zawsze uczyłam się w nocy, też mi lepiej wchodziło niż za dnia. Może ta cisza i spokój tak działały. Ale ze wstawaniem....wrrr ciężko bardzo. Potrafię nawet do 12 gnić w wyrku i nawet piękne słońce nie jest mnie w stanie przekonać do takiego wczesnego wstawania. Ale parę lat wstecz potrafiłam siedzieć do 2 w nocy a o 6 już jechać gdzieś do lasu z psiakami. Niestety, ale jakoś starość mnie dopadła i coraz więcej śpię. Kiedyś wystarczało 4-5 h snu, teraz musi być bite 7 bo inaczej jestem nie do życia.

Tylko jak byłam w ciąży (krótko to krótko) to spałam dodatkowo popołudniu i kładłam się spać o 22. Co dla mnie było bardzo dziwne.

Ale korzyści z rannego wstawania też są. Dzisiaj na targu kupiłam sobie dużo świeżych warzyw, miodek,wracając do domu wstąpiłam po mleczko do gospodarza u nas na wsi. Ale coś czuję po kościach, że jutro tylko młot pneumatyczny może mnie obudzić :-D.

Praca o 7 rano? To o której musisz wstać...:szok:
 
Sylwia, każda praca ma swoje plusy i minusy. Minusem jest fakt, że muszę wstać o 5:30 (pewnie jakbym jeździła autobusem, to jeszcze szybciej), a plusem, to że kończę o 12:00 :-) Chociaż są jeszcze inne minusy.
Ale są dni (pn, pt) że jadę do pracy na 12:00, a wtedy pracuję do 17:00.
Także z tym wstawanie, to kwestia przyzwyczajenia. Chociaż czasami najzwyczajniej w świecie mi się nie chce.
Ale wiem, że muszę, bo zawsze czekają na mnie dzieci. Niektóre są jeszcze przede mną.

No i przypomniał mi się kawał o Jasiu, jak go mama budziła do szkoły

-Jasiu wstawaj.
-Mamo jeszcze trochę.
-Jasiu, wstawaj, musisz iść do szkoły.
-Ale mamo, dzieci mnie nie lubią, nauczyciele mnie nie lubię. Dzisiaj nie pójdę.
-Jasiu, musisz iść. Przecież ty jesteś dyrektorem. :-):-D:-)
 
:-D:-D:-D:-D:-D No to się uśmiałam :-D:-D Jeszcze tego kawału nie słyszałam.

Może tak lepiej. Wstać rano, pójść i zrobić swoje, a potem mieć cały dzień dla siebie. Ja cały czas mam wrażenie, że brakuje mi dnia. Pobudka o 9-10 rano. Kąpiel, szykowanie się, jakieś śniadanko. Praca (14-20 lub 15-21 w zależności od firmy), po powrocie jest gdzieś 21:30 w porywach do 22. Coś się zrobi, posiedzi się w necie i spać. Nie wiem czy mój tryb życia czy praca popołudniowa czynią mój dzień jakiś porozbijany.

Chociaż mówi się, że jeżeli kocha się swoją pracę to nie przepracuje się ani jednego dnia...hmmm.. lubię swój zawód, ale czasami mam ochotę na jakiś odpoczynek. Może dlatego, że w życiu jeszcze nie byłam na urlopie :-D. Jak wszyscy wyjeżdżają na urlopy to ja łapię kolejne dyżury, a jak przyjdą święta, to nawet w wielką sobotę lecę na dyżur bo wiecej jak 2 dni w domu nie wytrzymam. To się chyba nazywa pracoholizm czy cos takiego :rofl2:. Niby chce się urlopu, ale 2 dni w domu i marzę o powrocie do pracy. Ale kto zrozumie kobietę? Jak ja sama nie mogę siebie zrozumieć :rofl2:.

Ja już teraz myślę, jak ja wytrzymam 4 dni po transferze w domu? Tak sobie obiecałam, że teraz posiedzę dłużej, ale im bliżej spełnienia obietnicy tym bardziej zastanawiam się jak ja to wytrzymam? Ktoś będzie mnie musiał w domu do kaloryfera uwiązać, bo zeświruję :-D.

Bo zawsze najgorzej jak ma się chorą głowę, problemy ginekologiczne to przy tym pikuś:tak:
 
Sylwia, nie wiem, jak Ty, ale ja idę przytulic głowę do poduszki.
Myślałam, że posiedzę dłużej, ale oczy same się zamykają. I nawet zapałki nie pomogą :-)
Nie siedź zbyt długo. Odpoczywaj i nabieraj sił na jutro. A właściwie, to już na dzisiaj.

Dobranoc. Kolorowych snów.


dobranoc-kroliczek-spiacy-na-dloni.gif
 
Oczywiście, że wytrzymasz w domu po transferze. Bo przecież czego się nie robi dla Maleństwa. Prawda?!
I pamiętaj, że nie samą pracą człowiek żyje. Ja już to zrozumiałam. Późno, bo dopiero w ubiegłym roku, ale jak to się mówi - lepiej później, niż wcale.
 
Dobranoc Lawendowy. Miłych snów. Ja jeszcze pogrymaszę i koło 2 wybędę do łózia. Chociaż ono dzisiaj takie puste, mąż w delegacji to nawet nie ma kto nagrzać łózia.

Wiem wiem, dla dzieciątka wysiedzę te dni, ale jakoś napawa mnie to grozą. Jak można siedzieć/leżeć i tylko odpoczywać :szok:. Ja wulkan energii, skręcona jakbym owsiki miała. Oj to będzie ciężkie 4 dni dla mnie :tak:. A praca faktycznie jest dla mnie bardzo ważna, może nie stanowi dla mnie 100% życia, ale 85 % na pewno.


Dobra biegnę z psiakami na dworek, pospacerujemy jeszcze z latarką w ręku i zobaczymy co tam w nocy w trawie piszczy. Może bażanta upolujemy, albo jakiegoś zająca ;-)


Dobranoc dziewczynki, wyśpijcie się za mnie :-D
 
reklama
Do góry