Jestem, jestem…bo jak to powtarza mi często moja Rodzicielka: Złego diabli nie weźmie
Po ostatniej stymulacji mamy 8 zarodków (2 super/ 2 naprawde dobre/ 4 takie sobie/ raczej nie rokujące), tym razem nie badałam genetycznie, raz, że Novum tego nie robi (a tu teraz jestem) a dwa, że wszystkie poprzednie transfery na przebadanych zarodkach nic mi nie dały. Właśnie jestem po transferze, tym razem nie robiłam weryfikacji 3 i 6 dnia (znów Novum tego nie robi choć w Invicta miałam a dwa odpuściłam sobie stres). Jutro robię pierwszą i ostatnią betę w tym podejściu bo wynik przeczuwam. Tym razem podejście „na czysto” czyli bez wspomagania immuno bo tu też już wszystko przerobiłam i też bez efektu. Pisałam nawet do
@Evela.6 o kontakt do Sydora…ale…”zaliczyłam” już podejścia z zaleceniami i doc. Paśnika i prof. Malinowskiego więc jeszcze się do Sydora nie odezwałam.
Plan miałam zacny…nie będę się stresować po tym transferze, nie będę doszukiwała się znaków, że się udało lub nie…ale jak to bywa z planami…padł już na początku
Już nawet miałam iść w sobotę na betę (transfer był w zeszły poniedziałek) ale stwierdziłam finalnie, że odpuszczam sobie ten stres i gdybanie. Także idę jutro. W niedziele zaliczyłam max spadek nastroju i zryczałam się jak idiotka. A kiedy kolejne podejście? Do końca tego roku chce zrobic wszystkie transfery i temat zamykam. Mentalnie, jak pisałyśmy, jestem już gdzie indziej. W marcu mam babski wyjazd wiec zamierzam teraz sobie odpuscic trasnfer, zeby móc z tego wyjazdu skorzystać (nie, że zamierzam pic bo ja abstynentka prawie, alkohol mi śmierdzi). Wiec moze w kwietniu kolejne podejście.