reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kto po in vitro?

reklama
Potrzebuje się wyżalić, a wiem, że mnie zrozumiecie. Już drugi miesiąc z rzędu wydalam ponad 1000zl żeby dowiedzieć się, że w tym cyklu nic nie zrobimy. Nie posuniemy się z diagnostyka ani o jotę. W grudniu nawet nie będę próbować, bo już szkoda mi pieniędzy żeby dowiedzieć się że odpowiednie dni cyklu wypadną w święta. Jest mi smutno. Czuje, że tracę czas i pieniądze. Słyszę tylko, że takie uroki cykli naturalnych. Zaczynam się denerwować na lekarzy choć to nie ich wina. Wiem, że niektórych rzeczy nie są w stanie przewidzieć. Tak ogólnie wiecie jest chu##wo.
I jeszcze jak sobie myślę, że straciłam dwa piękne zarodki, bo nikt się nie zainteresował moimi wynikami tarczycowymi i miałam transfery skazane na porażkę. Smutno smutno i źle
 
Potrzebuje się wyżalić, a wiem, że mnie zrozumiecie. Już drugi miesiąc z rzędu wydalam ponad 1000zl żeby dowiedzieć się, że w tym cyklu nic nie zrobimy. Nie posuniemy się z diagnostyka ani o jotę. W grudniu nawet nie będę próbować, bo już szkoda mi pieniędzy żeby dowiedzieć się że odpowiednie dni cyklu wypadną w święta. Jest mi smutno. Czuje, że tracę czas i pieniądze. Słyszę tylko, że takie uroki cykli naturalnych. Zaczynam się denerwować na lekarzy choć to nie ich wina. Wiem, że niektórych rzeczy nie są w stanie przewidzieć. Tak ogólnie wiecie jest chu##wo.
I jeszcze jak sobie myślę, że straciłam dwa piękne zarodki, bo nikt się nie zainteresował moimi wynikami tarczycowymi i miałam transfery skazane na porażkę. Smutno smutno i źle
A może spróbujecie na cyklu sztucznym? Ja miałam i jakoś specjalnie źle tego nie wspominam, jedynie co było upierdliwe to aplikowanie estrofemu i luteiny o określonych godzinach.
 
A może spróbujecie na cyklu sztucznym? Ja miałam i jakoś specjalnie źle tego nie wspominam, jedynie co było upierdliwe to aplikowanie estrofemu i luteiny o określonych godzinach.
Słabo reagowalam na estrofem, musiałam mieć zwiększone dawki. Tak samo było z progesteronem. Miałam końskie dawki progesteronu, żeby utrzymać jakiś sensowny wynik w krwi... 1250mg na dobę, to było jakoś tak, że łącznie chyba 26tab ( estrofem, lutinus, luteina podjezykowa) i dwa zastrzyki prolutex. Trochę dramat to był, a tymczasem na naturalnym cyklu zawsze piękne endometrium, zawsze dobre wyniki hormonów.
 
Potrzebuje się wyżalić, a wiem, że mnie zrozumiecie. Już drugi miesiąc z rzędu wydalam ponad 1000zl żeby dowiedzieć się, że w tym cyklu nic nie zrobimy. Nie posuniemy się z diagnostyka ani o jotę. W grudniu nawet nie będę próbować, bo już szkoda mi pieniędzy żeby dowiedzieć się że odpowiednie dni cyklu wypadną w święta. Jest mi smutno. Czuje, że tracę czas i pieniądze. Słyszę tylko, że takie uroki cykli naturalnych. Zaczynam się denerwować na lekarzy choć to nie ich wina. Wiem, że niektórych rzeczy nie są w stanie przewidzieć. Tak ogólnie wiecie jest chu##wo.
I jeszcze jak sobie myślę, że straciłam dwa piękne zarodki, bo nikt się nie zainteresował moimi wynikami tarczycowymi i miałam transfery skazane na porażkę. Smutno smutno i źle
A nie chcesz na sztucznym w związku z tym? Rozumiem cię bo tez tak miałam wizyty co dwa dni a po owulacji siadło endometrium i do transferu nie doszło. Myślałam ze mnie krew zaleje.
 
Słabo reagowalam na estrofem, musiałam mieć zwiększone dawki. Tak samo było z progesteronem. Miałam końskie dawki progesteronu, żeby utrzymać jakiś sensowny wynik w krwi... 1250mg na dobę, to było jakoś tak, że łącznie chyba 26tab ( estrofem, lutinus, luteina podjezykowa) i dwa zastrzyki prolutex. Trochę dramat to był, a tymczasem na naturalnym cyklu zawsze piękne endometrium, zawsze dobre wyniki hormonów.
No to czekaj jescze ten kolejny raz musi się udać. A czemu te owulacje teraz odpadły? Co się wydarzyło? Ja tez wole na naturalnym bo ten sztuczny to strasznie dużo tych leków było. Zaraz będzie styczeń i ruszycie. Nowy rok przyniesie szczecie
 
reklama
No to czekaj jescze ten kolejny raz musi się udać. A czemu te owulacje teraz odpadły? Co się wydarzyło? Ja tez wole na naturalnym bo ten sztuczny to strasznie dużo tych leków było. Zaraz będzie styczeń i ruszycie. Nowy rok przyniesie szczecie
Bo wypadało tak, że biopsja musiałaby być w święto lub w niedzielę. Taka złośliwość losu. Miałam mieć podany zastrzyk, żeby owulacja wypadła w dobry dzień, ale lakarz zadecydował, że za szybko na zastrzyk. A po dwóch dniach już było za późno, bo miałam naturalny pik LH.
Staram się ogarnąć i uspokoić. Może masz rację i nowy rok przyniesie szczęście.
 
Do góry