reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Kto po in vitro?

reklama
Wygląda dobrze ! ✊✊ dziewczyny a kojarzycie jakie wyniki estradiolu i proga powinny być w dniu transferu? Tak minimum? Bo mi się wydaje że mi tego nie dopilnowali i dlatego się nie udało.
Na cyklu sztucznym lekarz mi mówił, że dąży do 700 estradiolu, na naturalnym miałam 250 ale w dniu owulacji, potem nie wiem.
Progesteron robi się ważny około 2-3 dpt i powinien być koło 20
 
Tak, wyniki z dzis:)
Przesyłam informacje z pierwszego dnia hodowli.

Ilość pobranych komórek jajowych…. 18

Ilość komórek jajowych nadających się do zapłodnienia metodą ICSI…. 17

Ilość otrzymanych zarodków w 1.dniu…. 9

Prosze!!🙏🏻🙏🏻🙏🏻🙏🏻 Niech beda z tego ladne zdrowe zarodki!
Brawo Ty!!! Trzymam kciuki :-)
 
Ty to możesz o dzieciach na priv poopowiadac :)
Dziwne uczucie gdy coś się już kończy a zajęło to kawał życia. Wszystkim tego cudownego uczucia ulgi pomieszanego z sentymentemi radością życzę :-) ta walka zostaje w nas do końca. Teraz walczymy o posiadanie dzieci potem będziemy walczyły o dobro, czy bezpieczeństwo tych dzieci itp:-) nigdy nie ma końca.. Trzymam kciuki, Powodzenia!
 
Witajcie dziewczyny.

Poczytywalam forum juz od dawna, jednak nigdy sie nie udzielalam. Teraz chcialabym dodac otuchy tym dziewczynom, ktore traca nadzieje.

Starania o dziecko zaczely sie jakies 5 lat temu. Nie wychodzilo. Moj maz pare lat wczesniej przeszedl nowotwor jadra (ktore w nastepstwie choroby stracil) wiec trafilismy na badania. Diagnoza byla druzgocaca... Moj maz okazal sie nie zdolny do posiadania dzieci. 0% prawdopodobienstwa. Okazalo sie ze w okolicy jest lekarz, ktory zajmuje sie takimi beznadziejnymi przypadkami jak nasz. Trafilismy do niego. Zaproponowal nam operacje meza - male naciecie i wyciecie malej tkanki najadrza , byc moze tam znajda sie plemniki. 12 % - tyle wynosilo prawdopodobienstwo ze operacja sie powiedzie.

Okazalo sie ze plemniki zostaly znalezione i lekarz powiedzial ze starczy na 3ke dzieci :) Przystapilismy do in vitro... Pierwsze podejscie - niepowodzenie. Mialam jeszcze mrozaki , wiec odczekalam miesiac ... W momencie kiedy jechalam na transfer, otrzymalam telefon ze zadny zarodek nie przezyl. Uff... Nie powiem , zabolalo. Drugie podjescie - transfer a nawet 2 - oba nieudane. Lekarka prowadzaca stwierdzila, ze moze warto byloby rowniez przebadac mnie... Wyslano mnie na histeroskopie wraz z posiewem na tzw antygeny. Zyje w Niemczech wiec wybaczcie, jesli nazewnictwo nie jest precyzyjne ;) Wynik : stenoza prawie 90% i podwyzszone komorki atakujace embriony... Stenoza usunieta. Zapalilo sie swiatelko w tunelu. Kolejna stymulacja... 15 komorek, 4 zaplodnione... Dostalam zastrzyki ktore robilam sobie przed transferem. Byly to leki dla osob po przesczepie aby organizm nie odrzucal organu... do tego kroplowki na te komorki antygenowe... Jeden zarodek przezyl do stadium blastocysty... Transfer. Dwa tygodnie oczekiwania i... UDALO SIE. Obecnie jestem w 10 tym tygodniu ciazy.

Pisze to aby dodac wiary osobom ktore traca juz nadzieje. Ja tez tracilam. Ale warto walczyc. Nie poddawac sie. Marzenia sie spelniaja.

Milego dnia!
 
reklama
Witajcie dziewczyny.

Poczytywalam forum juz od dawna, jednak nigdy sie nie udzielalam. Teraz chcialabym dodac otuchy tym dziewczynom, ktore traca nadzieje.

Starania o dziecko zaczely sie jakies 5 lat temu. Nie wychodzilo. Moj maz pare lat wczesniej przeszedl nowotwor jadra (ktore w nastepstwie choroby stracil) wiec trafilismy na badania. Diagnoza byla druzgocaca... Moj maz okazal sie nie zdolny do posiadania dzieci. 0% prawdopodobienstwa. Okazalo sie ze w okolicy jest lekarz, ktory zajmuje sie takimi beznadziejnymi przypadkami jak nasz. Trafilismy do niego. Zaproponowal nam operacje meza - male naciecie i wyciecie malej tkanki najadrza , byc moze tam znajda sie plemniki. 12 % - tyle wynosilo prawdopodobienstwo ze operacja sie powiedzie.

Okazalo sie ze plemniki zostaly znalezione i lekarz powiedzial ze starczy na 3ke dzieci :) Przystapilismy do in vitro... Pierwsze podejscie - niepowodzenie. Mialam jeszcze mrozaki , wiec odczekalam miesiac ... W momencie kiedy jechalam na transfer, otrzymalam telefon ze zadny zarodek nie przezyl. Uff... Nie powiem , zabolalo. Drugie podjescie - transfer a nawet 2 - oba nieudane. Lekarka prowadzaca stwierdzila, ze moze warto byloby rowniez przebadac mnie... Wyslano mnie na histeroskopie wraz z posiewem na tzw antygeny. Zyje w Niemczech wiec wybaczcie, jesli nazewnictwo nie jest precyzyjne ;) Wynik : stenoza prawie 90% i podwyzszone komorki atakujace embriony... Stenoza usunieta. Zapalilo sie swiatelko w tunelu. Kolejna stymulacja... 15 komorek, 4 zaplodnione... Dostalam zastrzyki ktore robilam sobie przed transferem. Byly to leki dla osob po przesczepie aby organizm nie odrzucal organu... do tego kroplowki na te komorki antygenowe... Jeden zarodek przezyl do stadium blastocysty... Transfer. Dwa tygodnie oczekiwania i... UDALO SIE. Obecnie jestem w 10 tym tygodniu ciazy.

Pisze to aby dodac wiary osobom ktore traca juz nadzieje. Ja tez tracilam. Ale warto walczyc. Nie poddawac sie. Marzenia sie spelniaja.

Milego dnia!
Trudna historia wiele przeszliście ale cieszę się ze się udało. Życzę zdrowych i spokojnych 9 mcy a potem wymarzonego dzieciaczka :) Fajnie ze podzieliła się swoją historia. Trzymam mocno kciuki. Jak widać warto się nie poddawać.
 
Do góry