Strasznie mi przykro
rozumiem Cie doskonale. 3 lata temu wylalam morze lez po 3 nieudanych probach, obwinialam siebie i swoj okropny organizm, ze nie potrafie utrzymac tego co mi podali. Poddalam sie. Albo i mialam odwage o jakiej piszesz powiedziec DOSYC! Siostra moja prosila, zebym walczyla, ze zna przypadki dziewczyn co przechodza in virro po 8-10 razy i sie w koncu udaje, a ja jej na to mowilam, ze to nie na moje nerwy. Ze nikt kto tego nie przejdzie chociaz raz, walki, strachu, lez, niepokoju i porazki to nie zrozumie jak to kurewsko boli
. Jesli potrzebujesz odpoczac od tego wszystkiego zrob to. Nic na sile i z negatywnym nastawieniem bo tylko dobre mysli moga wszystko zmienic
U mnie minely 3 lata az zachcialam sie odwazyc ten ostatni raz i gdyby nie cudowna rozmowa z dr Lewandowskim, (a zaraz po wizycie kiedy ustalala ze mna druga lekarka diete na endometrioze zadzwonil dr L i kazal mi podejsc na chwile bo ma kobiete w ciazy ktora miala w tej ciazy nie byc. Nie chcialam ale poszlam, sam prosil. Zobaczylam kobiete z juz dobrze widocznym brzuszkiem, obce baby a rzucilysmy sie sobie na szyje
plakalysmy chwile i ona mowi do mnie: „prosze sie nie poddawac. Mi nikt nie dawal szans tylko dr Lewandowski, to cudotworca - doktor nas w tym czasie zostawil same) to bym nie sprobowala”. Balam sie jak cholera przyznam, bo pamietam pierwsze poronienie w 21 dpt (dla nnie to bylo poronienie
- nagle silne skurcze i tona krwi ktora zobaczylam w toalecie
) pamietam ile lez wylalam, jak dlugo nie moglam dojsc do siebie i nie nalezalam do tych, ktore od razu probuja. Dalam sobie czas pol roku potem 3 lata. Moze i u Ciebie nadejdzie moment, ze stwierdzisz ze warto. Moze pomysl wtedy o Novum. Trzymam kochana mocno za Ciebie kciuki