Witam,
Postanowilam sie odezwac, bo juz nie mam sily dusic wszystkiego w sobie.
Moze od poczatku - dla dziewczyn ktore mnie nie znaja:
Mam 29 lat, moj m. 31. Do momentu zdiagnozowania, stracilam 4 ciaze ( w tym 1 ektopowa). Po pewnym czasie nieudanych staran, powiedziano mi ze problem lezy w niedroznych jajowodach. Ivf mialo byc moja jedyna szansa na ciaze. Jak w opisie jest napisane - pierwsze sie nie powiodlo, crio tez okazalo sie klapa. Tyle, ze w okresie oczekiwania na drugie ivf, przeszlam 3 ciaze biochemiczne ( ostatnia w poprzednim cyklu). Na wizycie w klinice, lekarz zasugerowal ze poprzednia diagnoza, moglabyc totalnie bledna jako ze, niemozliwe jest zajscie w naturalna ciaze przy niedroznych jajowodach. Zamiast rozpoczac kolejny cykl ivf, skierowal mnie na badania immunologiczne I genetyczne. Badania mialam robione miesiac temu, a wyniki mialam dostac 15 listopada. Co oznacza, ze ivf w tym roku bedzie raczej niemozliwe. W tamten wtorek dostalam list ze szpitala, ze badania nalezy powtorzyc... Nikt nie byl w stanie mi powiedziec, z jakiego powodu I czy tylko moje, czy emka tez. Jutro rano bede miala pobierana krew ale dola mam maxymalnego. Martwie sie czy cos na maxa nie jest ze mna nie tak. Przeciez musi byc jakis powod tego, ze trace ciaze??? Czuje sie strasznie samotna z problemem. Nigdy nie czytalam o czyms podobnym. Juz niczego nie wiem :/
Wybaczcie, musialam sie wyplakac