reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Nie tylko Ty, za dzieciaka nigdy nie byłam w Warszawie. Potem ewentualnie tylko na lotnisku jak trzeba się było gdzieś przesiąść, a tak żeby połazić czy pozwiedzać to dopiero jak się zaczęła moja przygoda z klinika [emoji28]
Nie śmiejcie się ze mnie ale starówkę w Warszawie zwiedzałam jako dorosła kobieta, normalnie byłam rozczarowana [emoji23][emoji23][emoji23] ale jak to , taka mała, kamienice malutkie [emoji33] ze wsi jeździłam na zakupy, bazar Różyckiego, stadion, jeszcze jakieś sklepy...zwiedzanie starego miasta nie było pierwszej potrzeby.
 
reklama
Jesli Grecy sa choc troche podobni do Hiszpanow to ciezko mi sibie wyobrazic podobienstwo do Polakow [emoji16] Serio. Bez zadnej zlosliwosci czy czegos. Ci z cieplych krajów bardzo sie od nas różnią, wg mnie. Grekow nie znam, ale na codzien mam bardzo blisko Hiszpanow rzecz jasna i Wlochow i jednego Portugalczyka i podobienstw nie widze [emoji848]
Ja tam widzę lubią kobiety, wino i śpiew :-) to pasują do nas :-)
 
Ma fajny klimat, ale z racji tego, że mieszkam na stałe w Szwajcarii, Warszawa była łatwiejsza logistycznie. Do stolicy zawsze coś poleci, a do Krakowa niekoniecznie. Zwłaszcza w czasach pandemii..
Jasne. No i Krk nie ma klinik tak dobrych jak Wawa.
Znam bol gównianych polaczen. Latam do Krk, bo najbliżej, ale tych lotow zawsze jak na lekarstwo, a teraz wcale [emoji17]
 
To skladajcie kase, bo cos mi mowi, ze emertur to my mieć nie bedziemy.[emoji58][emoji1787]
eh szkoda gadać, ja to już nie mam słów na ten rząd, nie wiem jak jest w innych krajach jak sobie rząd radzi, ale u nas to jeźdźcy bez głowy i jeszcze tyle kasy rozdają Rydzowi, TVP, na sprzęty których nie ma, mój mąż jest ekonomistą i mówi, że rząd robi wszystko aby osłabić walutę PLN, lokaty bankowe się walą, no i zaczynają kombinować żeby przywrócić działalność państwową jak w PRL np. sklepy, ośrodki wypoczynkowe. Jeszcze dziś ta sytuacja z mediami przez nowy podatek wszystkie komercyjne stacje strajkują nie ma tv i radia, jest tylko Państwowe. To jest chore to co tu się wyprawia.
 
U mnie ludzie potrafią wszystkiego zazdrościć - nawet tego, że u ciebie na podwórku spadło więcej śniegu😜.
Na wsiach, gdzie wszyscy się znają jest ciągle dużo zawiści. Weź zrób jakiś remont, kup nowe ( używane) auto, kup kosiarkę do trawy - wszyscy o Tobie wtedy gadają 🙄
Mnie to rozwala, bo przecież nikt mi nic za darmo nie daje, tylko pracuję na to od 20-tego roku życia.
W mieście jest pewnie inaczej bo często jest tak, że nie znasz swojego sąsiada
Właśnie w małych miejscowościach wiedzą wszystko o wszystkich. Wtedy nawet ubiór jest sprawą do dyskusji 😂😂😂 całe szczęście od ponad 20 lat oddycham pełną piersią i nie muszę mieć ubrań do kościoła 🙊
 
Wieso co, ja wyjechałam jak miałam 23 lata, teraz mam 32 i coraz bardziej ciągnie mnie z powrotem. Życie za granicą to nie tylko dobre zarobki i łatwiejsze życie. Socjalne kontakty, zwłaszcza w Szwajcarii są bez szału. Spontanicznie nikt Cię nie odwiedzi i nie chca, żeby spontanicznie ktoś do nich przychodził. Jak jesteś chora to na ogół pies z kulawą nogą nie przyjdzie żeby spytać czy coś potrzebujesz. Sąsiedzi są najszczęśliwsi jak nie wiedzą kto mieszka obok i mają spokój. I w sumie tego mi najbardziej brakuje. Chcesz się z kimś spotkac to miesiącami trzeba uzgadniać kiedy aż się już odechce. Jak kiedyś mi się uda urodzić dziecko to też będziemy skazani tylko i wyłącznie na siebie. Wiem, że w innych krajach może być inaczej, ale trzeba chyba dobrze trafić
Mamy 37 i 40l to chyba pozno raczek wyjeżdża się koło 30tki :-)
 
Wieso co, ja wyjechałam jak miałam 23 lata, teraz mam 32 i coraz bardziej ciągnie mnie z powrotem. Życie za granicą to nie tylko dobre zarobki i łatwiejsze życie. Socjalne kontakty, zwłaszcza w Szwajcarii są bez szału. Spontanicznie nikt Cię nie odwiedzi i nie chca, żeby spontanicznie ktoś do nich przychodził. Jak jesteś chora to na ogół pies z kulawą nogą nie przyjdzie żeby spytać czy coś potrzebujesz. Sąsiedzi są najszczęśliwsi jak nie wiedzą kto mieszka obok i mają spokój. I w sumie tego mi najbardziej brakuje. Chcesz się z kimś spotkac to miesiącami trzeba uzgadniać kiedy aż się już odechce. Jak kiedyś mi się uda urodzić dziecko to też będziemy skazani tylko i wyłącznie na siebie. Wiem, że w innych krajach może być inaczej, ale trzeba chyba dobrze trafić
Z tego co wiem to Szwajcarzy sa baaardzo spwcyficzni. Zyje sie tam dobrze ekonomicznie, nie socjalnie.
My tu mamy grono znajomych, garstke przyjaciół. Zawsze jest z kim pojsc na piwo, wczoraj mala mi zasnela jak starszs wracala.ze szkoły wiec przyjaciele - rodzice najlepszej przyjaciolki mojej corki, zabrali ja na plac zabaw, zebym malej nie budziła i odwiezli do domu po 45min. Sami zaproponowali.
Zanim mialam dzieci tez chcialam wracac. Teraz juz sobie nie wyobrażam.
 
Niestety jest tak jak mówisz, ekonomicznie jest dobrze, nawet bardzo dobrze, chociaż jak masz dzieci to płacisz majątek za żłobek. W przedszkolu musisz dzieci odebrać w poludnie na obiad a potem znowu przyprowadzić, jak to się godzi z pracą to nie wiem [emoji1745]
Socjalnie jest mi niestety dosyć ciężko, wiadomo jest mąż, ale to nie to samo. Teraz od grudnia siedzę wlasnie w Warszawie i pracuje zdalnie i po 3 miesiącach na wynajmowanym mieszkaniu wiem wiecej o ludziach dookoła niż w szwajcarii po 5 latach w tych samym mieszkaniu.
A ty w jakim kraju jesteś?
Z tego co wiem to Szwajcarzy sa baaardzo spwcyficzni. Zyje sie tam dobrze ekonomicznie, nie socjalnie.
My tu mamy grono znajomych, garstke przyjaciół. Zawsze jest z kim pojsc na piwo, wczoraj mala mi zasnela jak starszs wracala.ze szkoły wiec przyjaciele - rodzice najlepszej przyjaciolki mojej corki, zabrali ja na plac zabaw, zebym malej nie budziła i odwiezli do domu po 45min. Sami zaproponowali.
Zanim mialam dzieci tez chcialam wracac. Teraz juz sobie nie wyobrażam.
 
reklama
Niestety jest tak jak mówisz, ekonomicznie jest dobrze, nawet bardzo dobrze, chociaż jak masz dzieci to płacisz majątek za żłobek. W przedszkolu musisz dzieci odebrać w poludnie na obiad a potem znowu przyprowadzić, jak to się godzi z pracą to nie wiem [emoji1745]
Socjalnie jest mi niestety dosyć ciężko, wiadomo jest mąż, ale to nie to samo. Teraz od grudnia siedzę wlasnie w Warszawie i pracuje zdalnie i po 3 miesiącach na wynajmowanym mieszkaniu wiem wiecej o ludziach dookoła niż w szwajcarii po 5 latach w tych samym mieszkaniu.
A ty w jakim kraju jesteś?
W Hiszpanii.
Zlobki tez sa tu cholernie drogie, ale co zrobic. Moje dziecko zostaje na obiad w szkole. Zaczyna o 9h00, konczy o 17h00. Tak samo bylo w zlobku. Ja musialam zredukowac etat i rzecz jasna zarobki, zeby moc ja odbierac ze szkoły, bo inaczej wracalabym do domu o 19h00 - wiec tez jest to bezsensownie wymyslone i pogodzenie rodziny w praca jest trudne, ale da sie.
No i ja juz siebie w Polsce nie widze wiec powrot nie jest opcją.
 
Do góry