bazylia128
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 24 Sierpień 2019
- Postów
- 10 225
Adus to takie cudowne o czym piszesz. Ja chcialam jeszcze dodac ze najtrudniej jest samemu uwierzyc w to ze sie udalo/ moze sie udac. Duzo łatwiej jest uwierzyc w cudzy sukces niz swoj - wiem to po sobie To wszystko przez to ze jestesmy juz tak "zaorane" tymi zlymi doswiadczeniami. Ja mialam zupelnie inne podejscie przy pierwszym transferze. I tak jak piszesz do 5 - tego podchodzilam tak poporostu robiąc swoje. Zlapalam sie na tym ze modlilam sie ale po to zebym mogla zniesc/przezyc/dojsc do siebie po ewentualnej porazce. Ukladalam plan od nowa - i u mnie to dlugo trwalo - uwierzylam dopiero po wynikach Sanco. Adus bedzie dobrze pol nocy o Tobie myslalam A @fredka84 sie nie podda - to widacCały czas nie dowierzam choć wczoraj trochę bardziej to do mnie dotarło ze moze będzie dobrze. Równo rok temu bylam tuz po poronieniu i poleciałam do Invicty na badania.... A tam kolejny cios! Niziutkie amh i kilka marnych antralnych na USG.. lekarz twierdził ze jakieś szanse są ale widziałam wyraz jego twarzy który mowil o wiele wiecej 'babo daj sobie spokój, z takimi wynikami!' I wtedy sie zaczęło przekopywanie internetu, mezo, tony supli... mimo to ilosc nie okazała sie problemem bo wszystkie komórki choc bylo ich malo sie dobrze zapladnialy. Nie policze ile kasy te stymulacje loty, badania i leki nas kosztowały w tym i zeszłym roku, nie chce tego liczyć ale wydaje mi się że 6 z przodu i mimo iż jesteśmy dość splukani to chyba niemożliwe okazało się możliwe... Obym znow nie zapeszyla! Dwa pingwiny jeszcze sa ale nie wyobrazam sobie przez to ponownie przechodzić, granice nawet ja mam.. Na ten moment chwilowo jestem optymistka. Jak sama widzisz jestem przykładem ze uparty zwycieza wiec Ty tez badz nadal uparta. Nie mówisz wierzyć, bo ja nie wierzyłam tylko robilam swoje.. będziemy na łączach!