reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Czuje bardzo podobnie. Też mam takie dni że potrzebuje sobie popłakać a mąż tego nie rozumie i za wszelką cenę chce żebym przestała płakać a to tak się nie da. Dzieci w rodzinie to najchętniej bym nie widywała. Obce jakoś na szczęście nie ruszają mnie w ogóle. Ale jest niestety ten żal dlaczego tak mamy pod górkę.
Powiem Ci tak, z tymi starszymi nie mam problemu. Dziś nawet zrobiłam prezent siostrze i cała jej trójkę wzięłam do siebie na noc tak sama z siebie . Żeby chodź jeden wieczór mogła spędzić z mężem. Ale z tymi młodszymi już tak... Nie potrafię... Nie umiem... Tak od 2 lat w dół... 😔😔😔A jeszcze jak widzę kobietę w ciąży... No masakra😔😔😔 dziś spotkałam sąsiadkę w 8 miesiącu ciąży, z ogromnym brzuchem... Udawałam że jej nie widzę... Wiem to przykre... Ale mi serce się łamie na milion kawałków gdy widze kobietę w ciąży albo z niemowlakiem... 😭😭😭😭
 
reklama
W jakim kraju jesteś? Ja właśnie na żadne kursy nie chodziłam, bo przyjechałam już z językiem i byłam na Erasmusie w czasie studiów. Potem większość znajomych wróciło do siebie, a tylko pracując to już gorzej poznać jakiś znajomych niestety
Też mieszkam za granicą. I jest tutaj mnóstwo Polaków. Nie narzekam z pewnością na brak znajomych a to głównie dzięki temu że poznałam ich poprostu w szkole językowej. Gdyby nie to to pewnie faktycznie kiepsko by było.
 
Powiem Ci tak, z tymi starszymi nie mam problemu. Dziś nawet zrobiłam prezent siostrze i cała jej trójkę wzięłam do siebie na noc tak sama z siebie . Żeby chodź jeden wieczór mogła spędzić z mężem. Ale z tymi młodszymi już tak... Nie potrafię... Nie umiem... Tak od 2 lat w dół... 😔😔😔A jeszcze jak widzę kobietę w ciąży... No masakra😔😔😔 dziś spotkałam sąsiadkę w 8 miesiącu ciąży, z ogromnym brzuchem... Udawałam że jej nie widzę... Wiem to przykre... Ale mi serce się łamie na milion kawałków gdy widze kobietę w ciąży albo z niemowlakiem... 😭😭😭😭
Ja sobie to tłumacze tak, że ja już itak w ciul od życia dostałam. Mam męża, dom i finansowo też nie jest źle. Ja szczerze nie mam żadnych marzeń. Oprócz tego jedynego- swojego dziecka, chce być znów w ciąży i znów widzieć bijące serce na ekranie i później po raz pierwszy w życiu poczuć te ruchy w brzuchu. To jest najpiękniejsze co może być. Mąż też mi mówi, że jedni są bardzo chorzy albo nie mają np za co żyć bo im się gorzej w życiu układa a my jesteśmy bezpłodni. Ale często się modlę i staram się pomagać innym choćby nawet w pracy przy jakichś prozaicznych sytuacjach. Mąż płaci regularnie na siepomaga na chore dzieci. Nigdy nie przejedziemy obojętnie nie zatrzymując się obok kogoś kto widzimy że potrzebuje pomocy albo choćby nawet transportu. I to że czuje się potrzebna komuś i że mogę realnie coś zrobić mega mi pomaga. Czuje się potrzebna. To mi pomaga przetrwać te trudne chwile bo może też zajmuje głowę czymś innym
 
U mnie w rodzinie na szczęście nie ma zbyt wiele dzieci, ale za to w kręgu znajomych. Z jakimiś starszymi nie mam jakiegoś większego problemu, ale takie małe czy kobiety w ciąży to najchętniej bym unikała.. Nie potrafię udawać, że się cieszę z nimi chociaż wiem, że oni na to wpływu nie mają
Powiem Ci tak, z tymi starszymi nie mam problemu. Dziś nawet zrobiłam prezent siostrze i cała jej trójkę wzięłam do siebie na noc tak sama z siebie . Żeby chodź jeden wieczór mogła spędzić z mężem. Ale z tymi młodszymi już tak... Nie potrafię... Nie umiem... Tak od 2 lat w dół... [emoji17][emoji17][emoji17]A jeszcze jak widzę kobietę w ciąży... No masakra[emoji17][emoji17][emoji17] dziś spotkałam sąsiadkę w 8 miesiącu ciąży, z ogromnym brzuchem... Udawałam że jej nie widzę... Wiem to przykre... Ale mi serce się łamie na milion kawałków gdy widze kobietę w ciąży albo z niemowlakiem... [emoji24][emoji24][emoji24][emoji24]
Czuje bardzo podobnie. Też mam takie dni że potrzebuje sobie popłakać a mąż tego nie rozumie i za wszelką cenę chce żebym przestała płakać a to tak się nie da. Dzieci w rodzinie to najchętniej bym nie widywała. Obce jakoś na szczęście nie ruszają mnie w ogóle. Ale jest niestety ten żal dlaczego tak mamy pod górkę.
 
Ja sobie to tłumacze tak, że ja już itak w ciul od życia dostałam. Mam męża, dom i finansowo też nie jest źle. Ja szczerze nie mam żadnych marzeń. Oprócz tego jedynego- swojego dziecka, chce być znów w ciąży i znów widzieć bijące serce na ekranie i później po raz pierwszy w życiu poczuć te ruchy w brzuchu. To jest najpiękniejsze co może być. Mąż też mi mówi, że jedni są bardzo chorzy albo nie mają np za co żyć bo im się gorzej w życiu układa a my jesteśmy bezpłodni. Ale często się modlę i staram się pomagać innym choćby nawet w pracy przy jakichś prozaicznych sytuacjach. Mąż płaci regularnie na siepomaga na chore dzieci. Nigdy nie przejedziemy obojętnie nie zatrzymując się obok kogoś kto widzimy że potrzebuje pomocy albo choćby nawet transportu. I to że czuje się potrzebna komuś i że mogę realnie coś zrobić mega mi pomaga. Czuje się potrzebna. To mi pomaga przetrwać te trudne chwile bo może też zajmuje głowę czymś innym
Mam tak samo, uwielbiam pomagać innym, czuć się potrzebna. Chodź wiem że niektórzy tego nadwyrężają... Ale taka już jestem... Nie potrafię przejść obojętnie...Maz przed świętami czy urodzinami zawsze pyta co bym chciała dostać, 🙈 lubimy sobie prezenty robić... Tzn. Ja juvir robić bo dostawać nie lubię 🙈 i za każdym razem mu mówię że na mój prezent muszę poczekać 9miesiexy... Bo wszystko co bym chciała to mam, kochanego męża, wspaniałą rodzine, własne m4, dzialke, 2 dobre samochody, dobra i stabilna pracę i nie najgorsze stanowisko. Tylko jednego mi brakuje... Naszego maleństwa... Nic więcej... Wiecie co mnie ostatnio rusxylo... Jak nie byłam jeszcze na l4 to zawsze każde zrzutki organizowałam ja. Byłam na każdym pogrzebie, komuś się dziecko urodziło, ja kupowalam prezent od pracowników. Mojemu pracownikowi mąż zachorował ją robiłam zrzutkę i dalam jej uzbierana kwotę. Ślub czy jakaś inna uroczystość... Zawsze ja... Teraz przed. Świętami zmarła mama mojego pracownika,w związku z tym że pogrzeb był dzień po transferze, to pierwszy raz nie pojechałam.... Źle się z tym czułam ale powodzenie transferu było dla mnie ważniejsze. Myślisz że ktoś z pracy pojechał?? Nikt... Nie ma mnie i już nikt o tym nie myśli...
 
Cześć! Ja już po wizycie. Pęcherzyki rosną bardzo szybko na krótkim protokole. W czwartek kolejna wizyta. Jak nic się nie zmieni to w sobotę punkcja (11dc), a w przyszlym tyg transfer. Jestem jakoś dziwnie spokojna tym razem - może dlatego że już wiem co mnie czeka. Mam nadzieję że będzie więcej zarodków (ostatnio tylko 2) albo że będzie ten szczęśliwy😀
Trzymajcie kciuki 😉✊✊
@Brakujemiwiary trzymam mocno za Ciebie żeby tym razem się udało
@Evela.6 możesz mnie wpisać wstępnie na sobotę na punkcję.
Dziewczyny ja też unikam małych dzieci, ograniczam do mininum kontakty ze znajomymi ktorzy je mają🙄 Tłumaczę sobie że to normalne. Wierzę że kiedyś, jak już w koncu się uda, nie będę musiała😉
 
Mam tak samo, uwielbiam pomagać innym, czuć się potrzebna. Chodź wiem że niektórzy tego nadwyrężają... Ale taka już jestem... Nie potrafię przejść obojętnie...Maz przed świętami czy urodzinami zawsze pyta co bym chciała dostać, 🙈 lubimy sobie prezenty robić... Tzn. Ja juvir robić bo dostawać nie lubię 🙈 i za każdym razem mu mówię że na mój prezent muszę poczekać 9miesiexy... Bo wszystko co bym chciała to mam, kochanego męża, wspaniałą rodzine, własne m4, dzialke, 2 dobre samochody, dobra i stabilna pracę i nie najgorsze stanowisko. Tylko jednego mi brakuje... Naszego maleństwa... Nic więcej... Wiecie co mnie ostatnio rusxylo... Jak nie byłam jeszcze na l4 to zawsze każde zrzutki organizowałam ja. Byłam na każdym pogrzebie, komuś się dziecko urodziło, ja kupowalam prezent od pracowników. Mojemu pracownikowi mąż zachorował ją robiłam zrzutkę i dalam jej uzbierana kwotę. Ślub czy jakaś inna uroczystość... Zawsze ja... Teraz przed. Świętami zmarła mama mojego pracownika,w związku z tym że pogrzeb był dzień po transferze, to pierwszy raz nie pojechałam.... Źle się z tym czułam ale powodzenie transferu było dla mnie ważniejsze. Myślisz że ktoś z pracy pojechał?? Nikt... Nie ma mnie i już nikt o tym nie myśli...
Może też nie ma co się aż tak angażować poświęcać. Uważam że trzeba pomagać. Ale niektórzy tak jak mówisz to nadwyrężają a jak ciebie nie ma to reszta ma w dupie
 
Cześć! Ja już po wizycie. Pęcherzyki rosną bardzo szybko na krótkim protokole. W czwartek kolejna wizyta. Jak nic się nie zmieni to w sobotę punkcja (11dc), a w przyszlym tyg transfer. Jestem jakoś dziwnie spokojna tym razem - może dlatego że już wiem co mnie czeka. Mam nadzieję że będzie więcej zarodków (ostatnio tylko 2) albo że będzie ten szczęśliwy😀
Trzymajcie kciuki 😉✊✊
@Brakujemiwiary trzymam mocno za Ciebie żeby tym razem się udało
@Evela.6 możesz mnie wpisać wstępnie na sobotę na punkcję.
Dziewczyny ja też unikam małych dzieci, ograniczam do mininum kontakty ze znajomymi ktorzy je mają🙄 Tłumaczę sobie że to normalne. Wierzę że kiedyś, jak już w koncu się uda, nie będę musiała😉
Trzymam kciuki bardzo mocno ✊✊✊✊ i dziękuję, 😘😘❤️
Dlatego mówię że nie zrozumie ten kto ma i to bez żadnego problemu... Kiedyś od osoby która ma 5 dzieci usłyszałam że ona. Nie lubi dzieci i nie wie w sumie po co je ma.... Myślałam że ja uduszę...
 
reklama
Trzymam kciuki bardzo mocno ✊✊✊✊ i dziękuję, 😘😘❤️
Dlatego mówię że nie zrozumie ten kto ma i to bez żadnego problemu... Kiedyś od osoby która ma 5 dzieci usłyszałam że ona. Nie lubi dzieci i nie wie w sumie po co je ma.... Myślałam że ja uduszę...
To jest jednocześnie śmieszne i straszne a już na pewno przykre dla tych dzieci. Niestety takie jest życie i niesprawiedliwość jest wszędzie.
 
Do góry