- Dołączył(a)
- 16 Sierpień 2014
- Postów
- 9 252
Co do kasy to ja się dopisze bo to historia od zera do bohatera:-) Pierwsza procedura i badania itp ponad 20tys bo badania genetyczne wtedy bardzo drogie były itp. Mąż oszczędności wziął bo ja biedna jak mysz kościelna. Ostatnia procedura to ja więcej zarabiam, wiec wyrównuje się :-)Ojej, ale reagujecie na moje pytanie. Dobrze przecież nie chcecie to nie odpowiadajcie Dla mnie dorzucajcie to to samo co dokładać no ale każdy ma tam swoją interpretacje.
A jeszcze jak dwa skąpiradła żyją z sobą to wierzcie albo nie - lekko nie jest
Ja miałam betę koło 600 i już doktor skierował mnie na podejrzenie cp bo zobaczył na usg zmianę małą w jajowodzie a to zaczynał sie 2 miesiąc, bieta stała i zarodka nie było w macicy... Także chyba "szczęście w nieszczęściu" że mi to nie pękło... Beta mi w ogóle nie rosła ale lekko już krwawiłam z jajowodu. Plamiłam od samego początku ale tylko to było objawem. W szpitalu potwierdzili cp chodź nawet tam myśleli że to poronienie.
Można
No przy takiej różnicy zarobków raczej nie będzie po równo
Wiadomo wszystko zależy od sytuacji.
My póki co zarabiamy po równo.
Fakturę jak dostałam to od razu dałam do rączki "głowie domu" i tyle. Nie pytałam o zdanie. Chce niech płaci
Swoją droga myslalam, ze tylko ja mam frustre ile kasy na to idzie... Jak ktoś kokosów nie zarabia to naprawdę to leczenie jest nieosiągalne. My mieszkanie wciąż nie wykończone bo wszystko szło na transfery. No, ale ostatnio już sobie łóżko kupiliśmy ;-)))