Bo stan psychiki w trakcie wieloletniej walki jest jak sinusoida.. raz jest lepiej a raz mega źle.. rzeczywiście ciężko jest myśleć tylko pozytywnie, ale zadreczanie się nie pomaga. Dla mnie najgorsze jest to, jak ktoś idzie do tego lekarza, podchodzi do kolejnej procedury czy transferu a od początku w to nie wierzy i wiecznie narzeka i wszystko widzi w czarnych barwach.. to albo jesteś gotowa i masz jakiekolwiek siły do walki albo odpuść sobie, zrób chwilę przerwy skoro nie widzisz sensu. Mówię ogolnie, bo Ty akurat nie wylewasz żalów na forum. Nikt kto nie przeszedł tego co my nie zrozumie tego co mamy w głowach. Sama niejednokrotnie napisalas do kogoś "czytasz w moich myślach" - to takie potwierdzenie
trzeba wierzyć,że ta walka jest po coś i się w końcu uda. A każdy jest inny, jedni będą gadać do brzuszka, inni w ciszy będą oczekiwać a jeszcze inni będą potrzebowali kopa, bo na siłę będą sobie wmawiać,że i tak się nie uda. Uda się, trzymam za Was wszystkie kciuki.