Jesuuuuu, nawet nie wiem co Ci napisać kochana, siedzę po prostu z otwartą buzią. To historia na film dokumentalnyChciala to piszeale sprobuje troche zwiezlej .
Normalnie oblalam sie burakieme tam ,dobra troche wam napisze.
W sumie na moich komorkach mialam trzy stymulacje,na ktore bardzo dobrze zareagowalam,z tych ze mielismy 9,7 i 13 komorek.Nie pamietam czy jakas nam kiedys padla,chyba na poczatku dwie potem wszystkie byly zaplodnione,dzielily sie super ,tyle ze moja klinika ( DE Oldenburg, jak ktos tez tu mieszka) hodowala zarodki do 3 doby i zamrazala.Z pierwszej stymulacji mielismy 6 transfery,wszystkie kom sie pieknie rozmrozily,wg pana dok" rewelacja i wogole" tyle ze ja za kazdym razem dostswalam jakies 5-6 dni po transferze regularny okres i nie mialam nawet jak zrobic testu.Tak podobno moja natura,tak mowil dok,a ja glupia nie majaca pojecia ,przytakiwalam .
Moze wam napisze co w nas popsute.
Maz strzela armia najlepszej jakosci ,zdrowy jak ryba.
Ja zapchane obydwa jajowody ( to byl na poczatek moj jedyny problem,oczywiscie na nim nie stanelo)
No to mamy 6 transferoww bloto,pol roku oddechu tobie histeroskopie,laparoskopie wszystko super.
Czuje ze cos jest nie tak,bo jesli wdzystlo jest takie super,to dlaczego nie jestem w ciazy???
Pol roku przerwy ,druga stymulacja,kolejny nie udany transfer( forum mnie juz nieco doksztalcilo) prosze lekarza o skierowanie do immunologa.Klinika pobiera mi krew,wysyla do Monachium,za cztery tyg dostajemy wyniki ze NK podwyzszone (16%) jakies mutacje,niedobor wit D, tarczyce trzeba naprostowac i tyle.przed kazdym transferem intralipid,wit b6,wit d,encortoni i to cos na tarczyce.sorry skleroza.No to teraz musi sie udac ,leki transfery,z tej stymulacji 4 transfery i cudjestem w ciazy .Beta nie powala ( 37 bylo) strach,radosc,rozpacz,lzy w koncu w 7 tyg ide do lekarza po to zeby stwierdzic ze * TAM* nic nie ma oprocz plynu ,nie wiadomo czy to krew czy co.Endometrium bardzo wysoko,skierowanie na zabieg,3 dni pozniej juz po wszystkim.Po 4 nieudanym transferze,idziemy do genetyka.U starego nic,gwiazda moja zdrowa jak kon .U mnie wychodzi w 1/10 komorek zespol Turnera.Ja tego nie mam,natomiast siedzi to w moich komorkach.Genetyk twierdzi ze nie ma to wplywu na moje komorki,moj lekarz ze wrecz przeciwnie i mam sie zastanowic czy chce dalej to ciagnac( co za glupie pytanie,nie?)Postanawiamy,ze jedziemy do Teplitz do Czech do kliniki gdzie bedziemy kozystac z KD .Po calej procedurze ,ktorej wam tu oszczedze,mam za soba 3 nieudane transfery,jestem mega rozczarowana klinka,jedyne co...super wycieczka,cudne gory i fantastyczni ludzie.Nie wiem co dalej robic.wywalona kupa kasy,jezdzenie na intralipid potem na transfery,kupa lekow i dupa!!!!Pisze dlugiego maila do pani immunolog,opisuje jej to wszystko i kurna mi odpisala...ze to co robila u mnie rok temu,to tylko podstawowe badania( 3 strony) mam jeszczw raz pobrac krew i wyslac.czekam znowu miesiacami na wyniki( krew mnie zalewabo ani w lewo ani w prawo),po chyba 5 miesiacach,dostaje 7 stron wynikow.Dochodza pierdoly i najwiekszy problem ,brakuje mi 9 Kirow aktywujacych endometrium do implantacji i tak moglabym miec tych transferow jeszcze z milion i co z tego jesli moje endo nie rozpoznaje ze ma cos zaimplantowac.Dostaje recepty,granocyty sciagam z Francji,Wloch i Hiszpanii,za kazdym razem 10 zastrzykow za jakies 600€,do tego encorton,intralipid itp itd.Zbieram szczeke z podlogi poprawiam korone i podchodze do 3 stymulacji,ostatniej na moich komorkach.Mamy z niej 11 transferow,oblozonych lekami,intralipidem...za kazdym razem tak samo sie to konczy,okres i po wszystkim.Ustalam z lekarzem ze bede szukac kliniki w Czechach do KD,u nich bede robila kroplowki,hormony i usg.Jestem szczesliwa,ze przez te droge z moimi komorkami przebrnelam i temat zamkbelam.Boli jak cholera,ale trzeba sie znowu podniesc i isc do przodu.Szukam na niemieckim forum opinii o klinikach,okatuje sie ze Niemcy to glowni klienci,czytam setki stron opowieci,w glowie mi sie kreci,decydujemy sie w koncu na klinke w Pradze.robimy termin ,jedziemy i jestesmy traktowani po krolewsku,cudna pani doktor,rozmowa 2 godziny,przeczytala wszystkie moje wyniki,przebadala ,zrobila usg,i mowi " bedziesz w ciazy,tutaj bedziesz" .Blogi spokoj i to uczucie ,ze ktos w koncu staje na glowie zeby mi pomoc.Mamy koordynatorke,( przyjaznimiy sie do dzisiaj) i slowa pani doktor,po ktorych mnie szlag trafil... a dlaczego u pani robiono tak pozno transfery,endo bylo juz przerosniete i pomijajac kwestie brakujacych kirow,tu nie moglo dojs do implantacji,dlatego dostawalam tak szybko zawsze okres .Uj mnie strzelil,wierzcie mi.Mysli co by bylo gdyby te transfery byly szbciej robione nie opuszcza mnie do dzisiaj.Podpisujemy papiery,zostajemy dwa dni w cudnej Pradze,6 tyg pozni mamy info ze jest dawczyni.Ona sie stymuluje ja jestem na wyciszeniu jajnikow i biore anty baby tabletki zebysmy mogly zgrac jej punkcje z moim transferem.Mamy 5 wysokiej klasy blastocystow,jestem w 7 niebiejade do Pragi,do hotelu przychodzi Hana na akupunkture,potem ide do kliniki,siedzi 2 embriologow i na wielkim ekranie pokazuja mi filmy z embrioskopu i opowiadaja jak sie zarodki dzielily,jednego or razu wywalili bo mowia ze z tego nic nie bedzie( a byl piekny,przynajmniej dla mnie) pierwszy transfer jestem w ciazy.Nie wierze wladnym oczom,niestety ciaz okazuje sie pustym jajem plodowym,zabieg kolejny.3 miesiace przerwy kolejny transfer,jestem znowu w ciazy.. zaczym sie zastanawiac nad tym jak dzialala moja klinija w DE,czy wszystko spieprzyli czy faktycznie moje komorki byly takie juz felerne.W 7 tc ide na usg,jest malutka kijaneczka ale bez serduszka.ciaza obumarla,nikt nie wie dlaczego( wtedy jeszcze) ,3 zabieg.Klinuka prosi zeby material biologiczny po zabiegu zostal przez patologa przebadany.Robimy.Z opisu wynika ze na plodzie byly roznorakie bakterie,rowniez w macicy z wymazu wyszly i dalsze badanie bylo niemozliwe.To byla dziewczynka,moje marzenie..Mijaja kolejne miesiece,prosimy klinike o te sama dawczynie,mam przeczucie ze nie powinnam jej zmieniac.Zgadza sie na jeszcze jedna stymulacje.Pani doktor prosi mnie o usg macicy i krzyczy mi z komputera ze mam plyn w macicy w ktorym moga byc bakteria i to dlatego moglam stracic ostatnia ciaze.Dostaje antybiotyk,7 dni przeleczone,znowu usg,odpisuje mi ,ze jest czysto ,bez plynu,gotowe do transferu.Mamy 7 komorek,piec blastek z czego pozostaja 3,dwie zdaniem embriologow nie rokowaly dobrze..Po to zeby trafic w okno implantacyjne robia mi transfer 3 dniowego zamrozonego zarodka i swiezej 5 dniowej blastki,po punkcji jedno zamrozili w 3 dniu reszte dalej hodowali.Specjalnie chodzilo im o to zeby byly 2 dni roznic,zeby zwiekszyc szanse na implantacje.Znowu akupunktura,granocyty,clexane,intralipid,masa progesteronu,embrioglu do transferu,scienczanie otoczki u odmrozonego zarodka,po transferze znowu akupunktura ,wio i do domu.W 7+ 6 ide na usg i oczom nie wierze.Dwa pecherzyki,dwie kijaczki i dwa serduszka....❤serce mi lomocze,lzy plyna i jesyna mysl...ze was juz nikomu nie oddam ciaza kaiazkowa,porod planowany przec cc w 38 tc,dzieci z waga 3665 Lenbart i 3350 Zosienka.Zdrowe,10 pkt kazde.nasze szczescie,jestesmy nareszcie w komplecie.I przeszlabym te droge jeszcze raz,bylo warto.Dzieci rodzilam majac 44 lata.Starania zaczynalam majac 38.Nie polecam sie nikomu poddawac i rezygnowac.
Skrocilam wiele rzeczy,ale i tak dlugo wyszlo
Bardzo, bardzo, bardzo się cieszę ze jesteś w końcu szczęśliwa❤❤❤