Witam dziewczyny. Od jakiegoś czasu podglądam was na forum, bo przechodzę to samo co wy i postanowiłam się ukazać. To może w skrócie coś o sobie
Jesteśmy z mężem po dwóch procedurach i po dwóch transferach, teraz przed nami będzie trzeci transfer. U mnie zdiagnozowano pocs i insulinooporność, więc po dłuższych problemach trafiliśmy do Gamety w Rzgowie. Niestety po badaniach nasienia u męża wyszło, że u niego też nie jest dobrze i po mimo leczenia oraz poprawy wyników ogólnych nasienia jest ok to morfologia plemnika jest zła, bo ma 2 i 3 kategorie plemników.
W grudniu podeszliśmy do pierwszej stymulacji na krótkim protokole, miałam 5 jajeczek z czego jedno odrzucili. Po zapłodnieniu 4 do trzeciego dnia dotrwały 2, jednego mi podano a drugi miał się rozwijać, niestety nie dał rady, a ja nie byłam w ciąży i zostaliśmy z niczym. Drugą procedurę też na krótkim protokole rozpoczęliśmy w lutym i w marcu mieliśmy 12 jajeczek, niestety zostałam przestymulowana i miałam odroczony transfer. Z tych 12 podjęło walkę tylko 6, ale do blastocysty rozwinęły się tylko 2, które zostały zamrożone. Po tym wszystkim zostały wstrzymane wszystkie procedury, ale jak tylko w maju wszystko ruszyło to miałam podany pierwszy zarodek, niestety bez skutku. W tej chwili jestem w 10dc na estrofemie i dziś mam wizytę z pomiarem błony. Jak dobrze pójdzie to za tydzień będę mieć transfer. Niestety ale nie mogę się pozbyć strachu, lęku kolejnej porażki, ale trzymam za was mocno kciuki i czasami mi lepiej jak was poczytam szalone wariatki