Trzymam za Ciebie kciuki
moja przygoda z in vitro to od 1 wizyty do pozytywnego testu 5 lat, 3 stymulacje i 6 transferów. Też myślę, że kobiety w okresie starań mają chwile zwątpienia i myślą, że uda się wszystkim, tylko nie im. Ja mówiłam przez wiele lat do siostry, mamy, męża, że niewyobrazalne jest dla mnie to, żebym była w ciąży. Że moja wyobraźnia jest bardziej w stanie uwierzyć w to, że zobaczę ufo, ducha, niż w to, że we mnie w środku będzie mały człowiek. A jak już zaszłam to mówiłam że uwierzę dopiero jak zobaczę serduszko, później, że jak zacznę drugi trymestr, później jak poczuję ruchy, a teraz jak urodzę. Tak bardzo to było nierealne, że do tej pory mi w to ciężko uwierzyć. To dlatego, że niepłodność przeczołga każdą z nas w jakimś stopniu po bólu, cierpieniu i rozpaczy. Oby tylko ze szczęśliwym finałem. Wtedy dziewczyny, które już urodziły jak wracają na forum poinformować o tym, że ich dziecko jest już na świecie, piszą, że było warto