I mam takie pytanie do młodych szczęśliwych przyszłych mam (tych na początku ciąży, lub które przez takie coś przechodziły). Zaczęłam 9tc, byłam dziś na krwi (ta długa lista wszystkich badań+mocz). W zaistniałej sytuacji u nas są dwie opcje do wyboru - szpital i przychodnia w której można oddawać krew we wtorki i piątki od 8-11. (Jeszcze tydzień temu było 7-11). Jadę więc grzecznie do przychodni, a tam pod drzwiami kolejka na 20 ludzi (byłam coś ok 8:20) i mówią, że wpuszczają po 2 osoby. W kolejce grzecznie stały dziewczyny u których już były brzuszki widać. Więc staje sobie na końcu kolejki i czekam na niemiłosiernym ziąbie ... Ponad 1,5h. Z racji wczesnej ciąży wziełam tylko skierowanie na badania (no do głowy mi nie przyszło żeby na tak wczesnym etapie ciąży się wbijać komuś w kolejkę i żeby brać tą teczkę ciążową). I tak sobie stoję już ponad godzinę a tam się robi z boku kolejka "ciężarnych" z takimi dużymi brzuchami (8-9 miesiąc) więc zaczęli brać jedna z naszej kolejki i jedna ciężarną. I wtedy wpada ONA (o dziwo cała na różowo a nie na biało), dobija się do drzwi (zamkniętych na klucz), otwiera jej wojskowy, a ta "ja jestem ciężarna! Ja mam pierwszeństwo!" Wszyscy zbierają żeby, a pan wojskowy drzwiowy odesłał panią na koniec kolejki ciężarnych. Żeby było zabawniej dziewczyna w ogóle nawet mini brzuszka nie miała (wchodziła ze mną na badanie, jak zdjęła kurtkę to było widać że to taki początek jak mój). Więc takie pytanie mam, bo może jednak ze mną jest coś nie tak. Czy wy też korzystacie/korzystałyście z przywilejów od pierwszej wizyty potwierdzającej ciążę? Ja rozumiem, że się można źle czuć. Ale chyba się kurna można odezwać i poprosić o przepuszczenie a nie taki wlot na bezczelnego?
Wybaczcie długą historię, ale jakoś nie mogę tego przeboleć.