Mój mąż należy do ciężkiego przypadku, on się nastawił że iui uda się za pierwszym ewentualnie drugim razem... W styczniu po pierwszej stymulacji gdy lekarz odradził iui był zły, nie dochodziło do niego to ze Lekarz wie co robi... On twierdził zawzięcie ze chce kas na pieniądze naciągnąć... Wytłumaczyłam mu ze tak nie jest. Po drugiej stymulacji zaraz po pierwszym zabiegu gdy już wiedzieliśmy że się nie udało to znów to samo było... Ze lekarz robi coś źle itp. Tak samo teraz... Sama oczywoscie uważam że to jest niepoważne gdyż nasz lekarz ma naprawdę dobre opinie, na każde pytanie zawsze odpowiada... Za każdym razem gdy jestem na wizycie i nie raz łezka poleciała on potrafił pocieszyć, podnieść na duchu. Samo wejście do gabinetu gdy widzi się tyle zdjęć maluszków dodaje sił do dalszej walki. Mój mąż jest ostatnim bardzo późnym dzieckiem, za każdym razem gdy coś chciał to dostawał... Dlatego tak reaguje... Oczywiście to moja opinia i on w żadnym wypadku nie chce się do tego przyznać... Ale znam go pół mojego życia (znamy się jakieś 17 lat w tym 14 lat w związku i prawie 8 jako małżeństwo) do Dr. Trafiliśmy z polecenia gdyż bardzo bliskiej nam parze pomógł i mają dziś pięknego synka ❤ ja mu ufam i wiem że nam pomoże ❤