Coś w tym jest co piszesz. Fajnie, że są osoby, którym po prostu się udaje od razu. Ale myślę, że jednak więcej jest takich ktore porażki i straty musialy doświadczyć w drodze po szczęście. I część osób wciąż o swoje szczeście walczy a efektu na razie brak...
Sądzę, ze ten Twój mniejszy optymizm, a wiekszy dystans, ktory masz teraz, się naprawdę opłaci. U mnie sprawdza się też posiadanie zawsze kolejnego konkretnego planu na wypadek gdyby się nie udało.
Raz tylko miałam takie serio optymistyczne zastawienie. To był pierwszy transfer.
Potem było bolesne zderzenie z rzeczywistością i chwile załamania.
Po poskładaniu się do kupy było już tylko lepiej, chociaż porażek po drodze nie było mało. To w głowie jednak rozgrywa się wszystko... I każdy musi znaleźć jakoś sposób na siebie. Możemy podpowiadać, dzielić się tym co nam pomogło, ale koniec końców to kazdy sam musi dojść do tego co u niego działa