No to Twój wybór☺Przy blastce możesz zrobić nawet jutro.
Wiesz, ja ostatniego kropka z pierwszej stymulacji zabierałam przed Bożym Narodzeniem... I wtedy pierwszy raz powiedziałam sobie, że ja tak lubię święta i nie pozwolę sobie ich zniszczyć i jak się nie uda ten OSTATNI transfer to k**** trudno a ja i tak będę się cieszyć świętami.
No i jak się nie uda i będziemy zaczynac od nowa to ch**. No i wiesz co?
Na dzien przed wigilią zrobiłam betę to był 7dpt poniedziałek. I było zero...
Odstawiłam leki. Poplakałam się,otrzepałam i mialam piękne radosne święta.
A od 27.12 dostałam @ i zaczęłam brac antyki i na 7.01 bylismy z powrotem w klinice i zaczęliśmy przygotowania do nowej procedury. Mieliśmy czekać na dofinansowanie warszawskie, no bo 5 tys to dużo, ale to się strasznie przeciągało, wiec zaryzykowalismy, wyjelismy kase z zaskórników i poszło.
Wszystko niezgodnie z planem. Były dobre i złe wiesci na przemian.
Teraz będę umierać ze stresu do wtorku czy tam w pecherzyku jest zarodek i czy serduszko bije...
My tak cale życie podporządkowujemy pod te nasze stymulacje, punkcje, transfery, bety... Życie ucieka obok...
Taaaaaak wieeeeeeem ale muszę mierzyć siły na zamiary a sił nie mam na śmieszki i uśmieszki przy takiej presji... No i nawet jak cos wyjdzie 7dpt to bedzie albo 0 albotak mało ze i tak nie bede pewna czy cks znaczy
weźcie ku*rwa. Pojebane to jest wszystko. a ja tez jestem mądrala jak o kogoś innwgo chodzi... A jak mam rozsadnie do sibie podejsc to szlam pod tą kopułą tylko bulgocze...
Ja sie zawsze cieszę jak ktos jest w ciąży. Ale zostałam już tylko ja bez dzidziola i nawet wakacji z nikim dzieciatym nie można zaplanowac bo SIE NIE DA. Chyba to mnie frustruje najbardziej. Że rozmywa się życie z ludxmi, bo działają inne tryby zupełnie.. Staramy się w to wszystko wpasować, mamy psy koty chomiki papużki a jednak ciągle jest ta pustka i zawód.
No ale ch*j z tym jak to sie mówi....